Protestujący okrzyknęli ją łamistrajkiem

– Przeżyłam to mocno, wręcz odczuwałam fizyczne zmęczenie, ale na spokojnie to przerobiłam i wiem, że nie jest łatwo być po drugiej stronie – mówi nauczycielka z Lubięcina, która po tym, jak dołączyła do komisji egzaminacyjnej, została okrzyknięta przez protestujących łamistrajkiem

O incydencie, do którego doszło w Zespole Edukacyjnym w Lubięcinie, poinformowała nas matka jednego z uczniów. O szczegółach zajścia opowiedziała nam sama nauczycielka.
– Od dłuższego czasu przebywam na urlopie, dlatego nie uczestniczę w strajku. Śledząc ogólnopolskie fora zastanawiałam się, jak ja bym się zachowała w obecnej sytuacji. Wzięłam pod uwagę m.in. wypowiedzi zestresowanych uczniów kończących gimnazjum i ich rodziców, dlatego gdy pani dyrektor zadzwoniła do mnie z pytaniem, czy mogę pomóc w organizacji komisji egzaminacyjnych na teście gimnazjalistów, wiedziałam już, że chcę to zrobić – mówi nauczycielka ZE. – Ci uczniowie to mój pierwszy rocznik, który kiedyś uczyłam. Mam do nich sentyment. Kiedyś wprowadziłam ich do tej szkoły, tak teraz postanowiłam, że pomogę ją im godnie ukończyć. Solidaryzuję się również ze strajkującymi nauczycielami, których dzieci pisały egzamin. Ci nauczyciele też poniekąd złamali strajk. Rozumiem ich, bo dla rodzica dziecko jest najważniejsze. Ja również w pierwszej kolejności jestem matką, w drugiej nauczycielem – dodaje argumentując swoją decyzję.
Kobieta podejrzewała, że dołączenie do komisji egzaminacyjnych może się spotkać z niezadowoleniem protestujących, ale zakładała, że co najwyżej dojdzie do normalnej wymiany zdań. W środę rano weszła do budynku, przywitała się ze strajkującymi i skierowała się w stronę gimnazjalistów.
– Czułam, że atmosfera w szkole jest napięta. Zaraz po zakończonym egzaminie na salę zajrzała jedna z nauczycielek. Pierwsza część się zakończyła, spełniliśmy wszystkie formalności. Na przerwie natknęłam się na trzy strajkujące osoby, z których jedna uderzając łyżką o kubek krzyczała do mnie, że jestem łamistrajkiem. Próbowałam mówić o tym, dlaczego się na to zdecydowałam, ale niewiele z tego wyszło. To była bardzo emocjonująca chwila. Wracając na drugą część egzaminu przełknęłam łzy. Tylko rozum kazał mi się pozbierać dla dzieci. Usiadłam z tyłu sali, żeby uczniowie nie widzieli moich emocji. Część polonistyczna przebiegła bez zakłóceń – wspomina nauczycielka.
Wychodząc z egzaminu wraz z innymi członkami komisji kobieta zobaczyła ręcznie wykonany plakat o treści „Łamistrajku, ktoś inny zmienia świat za Ciebie. Nadstawia głowę, podnosi krzyk, a Ty z daleka, bo tak lepiej. I w razie czego nie tracisz nic!”. Hasło uzupełniał rysunek krowy i świni. Na drugi dzień plakat usunęła dyrektorka placówki. Zarówno w czwartek, jak i piątek do żadnych incydentów już nie doszło.
Kilka dni po zdarzeniu nauczycielka oceniając sprawę na chłodno, podkreśla, że mimo wszystko nie czuje się nękana czy obrażona. – Tak, przeżyłam to mocno, wręcz odczuwałam fizyczne zmęczenie, ale na spokojnie to przerobiłam i wiem, że nie jest łatwo być po drugiej stronie. Emocje wybuchły i skupiły się akurat na mnie, jednak gdyby nie było tej sytuacji stresowej, to wierzę, że te same osoby by mnie nie zaatakowały – mówi. – Jestem za strajkiem, jednak dla mnie nieprzekraczalną granicą była kwestia egzaminu. Do szkoły chcę wrócić, ponieważ praca z dziećmi to moje powołanie, to tu stawiałam moje pierwsze kroki jako uczeń, a potem jako nauczyciel. Życzę wszystkim – i sobie, i nauczycielom, żeby udało się sytuację unormować – dodaje.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content