Do porzuconych zwierząt pojedzie na rowerze

– W moim domu rodzinnym zawsze było pełno zwierząt – trzy psy, pięć kotów, jakieś gołębie ze złamanymi skrzydłami, jakieś szczury, myszy, chomiki. Wszystko to, co można było przygarnąć. Bo głównie były to zwierzęta, których ktoś nie chciał albo ktoś wyrzucił. I w moim się je przygarniało – wyznaje wolontariuszka Renata Kasperek, którą za nieocenioną działalność na rzecz zwierząt prezentem doceniła rada gminy i wójt Henryk Matysik

Renata Kasperek, wolontariuszka, która od wielu lat zajmuje się opieką nad zwierzętami, dostała telefon, że w piątek ma się stawić w gabinecie wójta. – Nie zdawałam sobie sprawy z tego, po co tu przychodzę, poza kwestią oczywistą, że będzie to dotyczyć zwierząt, którymi się zajmuję od zawsze – uśmiechnęła się wolontariuszka, kiedy już poznała powód tego zaproszenia.

Okazało się, że R. Kasperek, która na rzecz gminy od 2012 roku zajmuje się także tymczasowym puntem przetrzymania psów bezdomnych, została przez władze doceniona za dotychczasową pracę na rzecz zwierząt. Dostała… rower.

– Ochrona zwierząt we wszystkich gminach, a szczególnie w tych wiejskich, jest kłopotliwym tematem. My w 2016 roku za utrzymanie zwierząt w schronisku zapłaciliśmy niemałą kwotę, bo 28 tys. zł. W ubiegłym było to 21 tys. Z czego to wynika? Bo problemów z psami, z naszymi braćmi mniejszymi, mamy coraz mniej, a to zasługa pani Renaty. Dlatego postanowiłem tę działalność właściwie docenić – powiedział wójt Henryk Matysik.

W jego gabinecie po raz pierwszy w historii stanął rower, który gmina uroczyście sprezentowała pani Renacie.

Wolontariuszka podczas rozmowy przyznała, że miłość do zwierząt wyssała z mlekiem matki.

– Myślę, że człowiek faktycznie musi się z tym urodzić. W moim domu rodzinnym zawsze było pełno zwierząt – trzy psy, pięć kotów, jakieś gołębie ze złamanymi skrzydłami, jakieś szczury, myszy, chomiki. Wszystko to, co można było przygarnąć. Bo głównie były to zwierzęta, których ktoś nie chciał albo ktoś wyrzucił. I w moim domu się je przygarniało. Tak moi rodzice od samego początku moją pasję wspierali, podtrzymywali, pozwalali mi na opiekę nad zwierzętami – wspominała początki swojej zażyłości z „braćmi mniejszymi” R. Kasperek.

W gminie zajmuje się każdym porzuconym zwierzęciem. – Pracuję w tej materii siedem dni w tygodniu, 24 godziny na dobę. Niektórzy już nie dzwonią do gminy, tylko od razu do mnie i mówią: „Pani Renato, bo tu jest pies, a tam jest kot. Proszę jakoś pomóc” – opowiadała wolontariuszka, która jest związana ze stowarzyszaniem Inicjatywa dla Zwierząt. Prowadzi je schronisko w Zielonej Górze. Przez jakiś czas zasiadała nawet w jego zarządzie, ale z uwagi na brak czasu zrezygnowała z tej funkcji.

– Jeśli chodzi o właściwe podejście do zwierząt, o ich traktowanie, niestety w gminie Kolsko jeszcze wszystko bardzo odstaje od standardów. Staramy się robić interwencje, na których wskazujemy ludziom, jakie błędy popełniają. Że te psy nie powinny być trzymane na łańcuchach, a jeśli już tak jest, to ten łańcuch powinien mieć odpowiednią długość. Że pies powinien mieć odpowiednie schronienie, a nie tylko otwarte drzwi do szopy, nie mając w niej żadnej budy albo posłania. Dla przykładu powiem, że na początku roku odebraliśmy psa, który był przetrzymywany w bardzo złych warunkach. Dlatego swoje starania staramy się ukierunkowywać na to, żeby świadomość ludzka wzrastała. Prowadziłam także pogadanki w szkołach, żeby od najmłodszych lat zaszczepić szacunek do zwierząt, którego uczy się w nie wszystkich domach – opowiadała o rzeczywistości w podejściu do czworonogów w mniejszych miejscowościach R. Kasperek.

Do jej słów odniósł się wójt Matysik. – Należy wzruszyć świadomość ludzi, bo jeśli ktoś decyduje się na posiadanie zwierzęcia, to musi być pewny, że zagwarantuje mu właściwe warunki. Jest to kłopot, na szczęście skończyły się prezenty, bo przecież był okres, że w domach pojawiały się groźne gatunki albo gatunki bardzo egzotyczne. Zwierzę było traktowane przedmiotowo, bo było czymś fajnym mieć w domu pupila. To już na szczęście minęło, ale ludzie dalej do końca nie zdają sobie sprawy z tego, że zwierzę to nie zabawka. Dlatego cieszę się, że pani Renata prowadzi także działalność edukacyjną – powiedział wójt, który wspólnie z Markiem Wątorem, w gminie zajmującym się sprawami gospodarki komunalnej, wolontariuszce za dotychczasową działalność przekazał rower.

– Nie wiem, czy to jest nagroda adekwatna za to, co pani zrobiła. Ale zanim go kupiłem, widziałem dwa aspekty: to, że pani się przemieszcza, więc będzie można bezpiecznie dotrzeć do potrzebującego pieska. A druga sprawa jest taka, że za chwilę rusza inwestycja budowy ścieżek rowerowych ze Sławocina do Kożuchowa. Już jest wybrany wykonawca, więc już mamy pewność, ze to będzie zrealizowane. Wiec ten rower będzie mógł także służyć do przemieszczania się po 50 kilometrach nowych ścieżek, co też może być pewną formą odskoczni od codziennej pracy – powiedział wójt.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content