8 lat za samoobronę?

W nocy z 1 na 2 lipca około 23.30 policjanci z komisariatu policji w Kożuchowie otrzymali informację, że przy ul. Legnickiej bije się kilka osób. Na miejscu policjanci zastali pięciu mężczyzn oraz dwie kobiety.

Mężczyźni otrzymali zarzuty za udział w bójce. Było to dwóch 24-latków, jeden 25-latek, jeden 19- i 30-latek. Wszyscy są mieszkańcami gminy Kożuchów. Najstarszy z uczestników bójki usłyszał zarzut udziału w bójce z użyciem niebezpiecznego narzędzia, za co grozi mu od 3 do 8 lat pozbawienia wolności. Czterem pozostałym osobom, które otrzymały zarzuty za udział w bójce, grozi do 3 lat pozbawienia wolności. – Mężczyźni byli nietrzeźwi. Tłumaczyli się, że doszło do awantury między nimi, potyczki słownej, a następnie zaczęli się szarpać i doszło do bójki. Za popełnione przestępstwo mężczyźni odpowiedzą przed sądem – mówi Justyna Sęczkowska, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Nowej Soli.

Dotarliśmy do jednej z kobiet, która była na miejscu zdarzenia. Okazuje się, że to właśnie jej chłopakowi postawiony został zarzut użycia noża w bójce. Jednak cała ta historia z jej perspektywy przedstawia się zupełnie inaczej.

– Mieliśmy jechać na dyskotekę do Zielonej Góry. Przyjechaliśmy do mieszkania mojego chłopaka na ul. Legnicką tylko po to, żeby się przebrać. Wysiedliśmy z samochodu i kierowaliśmy się w stronę bramy do kamienicy, która jest zamykana na klucz. Dwie kamienice dalej grupa chłopaków kręciła się wokół jakiegoś samochodu, coś przy nim robili. Mój chłopak zwrócił im uwagę, powiedział, żeby się uspokoili i zaczęło się piekło – wspomina kobieta.

Opowiada, że trzech chłopaków rzuciło się na jej partnera. – Chwycili go i zaczęli rzucać od ściany do ściany. Zobaczyłam, że on w pewnym momencie stracił przytomność. Zapukałam do okna mieszkania jego mamy i ona wybiegła do nas. Jednocześnie oberwało się koledze, który ma tętniaka. Zaczęli go kopać na ziemi. Jego dziewczyna osłoniła mu tylko głowę. Ja starałam się ich odciągnąć – opowiada uczestniczka zdarzenia.

Kobieta dodaje, że mężczyźni, którzy ich zaatakowali dodatkowo bili się między sobą. – Mój chłopak nie miał siły wstać. Krzyczałam do jego mamy, żeby znów dzwoniła na policję, bo zbierało się coraz więcej ludzi – opowiada kobieta.

Jej zdaniem wszystko nagrane zostało przez miejski monitoring, a burmistrz nie chce im pomóc wyjaśnić całego zajścia, co mogłoby oczyścić jej chłopaka z zarzutów.

– Powiedział, że się tego nie podejmie, bo nie chce mieć problemów. Mojemu chłopakowi grozi od 3 do 8 lat za użycie przemocy. Jest zarzut, że użył jakiejś broni. To było kłamstwo. Dwóch świadków zeznało, że on miał nóż, ale to byli ci, co nas zaatakowali. Oni się tłukli między sobą. Jeden uderzył głową w szybę mieszkania sąsiada. Na szybie jest krew napastnika, który twierdził, że mój chłopak go nożem skaleczył. A nie było żadnego noża. Wczoraj byłam u mamy mojego chłopaka. Okazało się, że nawet policja jej nie przesłuchała. Nie przesłuchali też sąsiada, u którego wybita jest szyba. Chcemy, żeby policja wzięła nagranie od burmistrza. Jeśli człowiekowi grożą trzy lata do odsiadki, za to, że nas bronił, to dlaczego nikt nie chce nam pomóc? – rozpacza kobieta.

Według niej policja nie dopełniła swoich obowiązków.

– Nie zrobili nawet zdjęcia rozbitej szyby. Mama poszkodowanego ma zdjęcia. Ja wszystko widziałam. Dwóch chłopaków na niego biegło i jeden z nich wpadł głową w szybę i to wtedy się poharatał. Ja już zeznawałam na policji w sobotę nad ranem. Przede mną zeznawali ci chłopacy, którzy zostali niby poszkodowani, ten który wpadł w szybę i jeszcze jeden. Mama mojego chłopaka nawet nie została przesłuchana – opowiada dalej. – Pytałam śledczych, dlaczego nie ściągają dowodów. Dlaczego nie pobrali próbek krwi z szyby. My byliśmy poszkodowani, a potraktowali nas jak przestępców – dodaje kobieta.

Policja jednak nie ma wątpliwości co do szczegółów zdarzenia. – Są zeznania świadków, miejsce według policjantów, którzy byli na miejscu, nie jest objęte monitoringiem. 30-latek był z nożem, wszyscy to potwierdzają. Mężczyzna udał się do mieszkania, wziął kuchenny nóż i powrócił na miejsce, gdzie zaatakował. Dwie lub trzy osoby doznały obrażeń, nikt nie żądał pomocy medycznej, choć jednemu z nich musiała zostać ona udzielona przez zespół pogotowia ratunkowego, który został wezwany przez policję. Decyzją ratowników mężczyzna został zabrany do szpitala celem opatrzenia ran od noża. Policjanci najechali na bójkę, przyłapali ich na gorącym uczynku – odpiera zarzut J. Sęczkowska.

Sam burmistrz wie o całym zajściu, jak również o niebezpiecznej grupie, która powstaje w Kożuchowie. – Rzeczywiście słyszałem już o tym, chodzą, zaczepiają ludzi. Jeden z mieszkańców był u mnie. Mówił, że się boi, że coraz więcej młodzieży bierze dopalacze, po których dostają małpiego rozumu. Porozmawiam na ten temat z policją i poproszę by zwiększyli liczbę patroli na rynku. Co do samego zajścia na ul. Legnickiej, to jeśli monitoring obejmuje miejsce zdarzenia, to oczywiście udostępnię go policji, jeśli zwrócą się z tym do mnie – zapewnia Paweł Jagasek, burmistrz Kożuchowa.
Anna Karasiewicz

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content