Żyją w strachu przed walącym się zabytkiem

MIROCIN GÓRNY Stodoła na podwórku Danuty Pławuckiej z muru pruskiego w połowie się zawaliła. W każdej chwili budynek może runąć na jej dom, w którym mieszka z 83-letnią matką i dwiema siostrami. Kobiety czekają na pozwolenie konserwatora na rozbiórkę. Jeśli taka zapadnie w najbliższych dniach, będą potrzebowały pomocy

Wszystko wydarzyło się w sobotę 4 listopada. Danuta Pławucka, która mieszka w poniemieckim domu w Mirocinie Górnym razem ze swoją mamą i dwiema siostrami, usłyszała huk. Wybiegła na podwórko i zaniemówiła. Stodoła mieszcząca się na podwórku zaledwie kilka metrów od domu mieszkalnego zaczęła się walić.
– Wystraszyłam się, że lada moment wszystko runie. Cały czas się boimy. W pierwszym odruchu wykręciłam 112 – opowiada pani Danuta.

Na miejscu pojawili się strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej. – Nasze działania trwały od 13.00 do 18.00-19.00. Na miejscu był z nami komendant Państwowej Straży Pożarnej, zastęp straży z Nowej Soli, burmistrz Kożuchowa, panie z inspektoratu nadzoru budowlanego z Nowej Soli. Każdy rozłożył ręce, ponieważ okazało się, że budynek jest pod opieką konserwatora zabytków – tłumaczy Andrzej Staroszczuk z OSP w Mirocinie Górnym.

Na 14 listopada zaplanowana była wstępnie rozprawa administracyjna w PINB. – To, że wcześniej może mi się stodoła zawalić na dom, nikogo nie obchodziło. Zadzwoniłam do nadzoru i udało się przyspieszyć termin rozprawy na czwartek (9 listopada). Ale to teraz wisi mi nad domem. Ja się boję, że w każdej chwili spadnie. Nas ewakuowano do świetlicy. Mama poszła tam na jedną noc, zmarzła. Ja na własną odpowiedzialność zostałam, żeby pilnować domu – opowiada D. Pławucka.

W  ub. czwartek w siedzibie PINB odbyła się rozprawa administracyjna, po której przesłano Powiatowemu Konserwatorowi Zabytków z siedzibą w Nowej Soli projekt decyzji celem jej uzgodnienia. Decyzja dotyczy rozbiórki budynku gospodarczego (stodoły) wpisanego do ewidencji konserwatorskiej – informuje Piosik z PINB.

Jak się okazuje, pozwolenie na rozbiórkę obiektu wpisanego do rejestru zabytków wpisanych do gminnej ewidencji może być wydane po wcześniejszym uzgodnieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków, który na zajęcie stanowiska w sprawie ma 30 dni od dnia doręczenia wniosku o pozwolenie na rozbiórkę. Niezajęcie stanowiska w tym terminie uznaje się jako brak zastrzeżeń do wniosku.

Jak czytamy na stronie biznes.gov.pl, „roboty rozbiórkowe i zabezpieczające można rozpocząć przed wydaniem decyzji pozwolenia na rozbiórkę, jeżeli mają one na celu usunięcie bezpośredniego zagrożenia życia lub mienia. Nie zwalnia to jednak inwestora od konieczności bezzwłocznego uzyskania stosownej decyzji o pozwoleniu na rozbiórkę”.

Kobiety czują się zostawione same. – To jest zabytek. Mnie tego nie wolno ruszać. Ale jak się wali, to już też nikt nie chce się mieszać. Skoro to taki zabytek, to mogli przyjechać wcześniej, zobaczyć, w jakim jest stanie. Teraz nawet, jakbym miała kogoś do rozbiórki, to też nie mogę nic ruszyć. Muszę czekać na decyzję i śpimy jak na bombie. Tylko jakiś huk czy trzask usłyszę, to wybiegam i patrzę, czy nie runęło na dom – obawia się D. Pławucka.

Panie nie są w stanie samodzielnie rozebrać budynku. Nie mają też pieniędzy, aby zlecić usługę specjalistycznej firmie. Wolę pomocy wyrazili ochotnicy z Mirocina Górnego. – W mojej ocenie wystarczyłby najprostszy sprzęt, np. koparka. My, jako strażacy, jednak nim nie dysponujemy. Ze swojej strony mogę zadeklarować jedynie, że przyjdziemy i pomożemy, dołożymy swoje ręce, pracę, ale sprzętu nie mamy – mówi A. Staroszczuk.
Prosimy o zgłaszanie się osób, które chciałyby pomóc kobietom. Nr do pani Danuty: 515 690 419.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content