Duży festiwal w małym mieście [SOLANIN]

Wracamy jeszcze na chwilę do 13. Solanin Film Festiwal. – Słyszeliśmy na papierosie, że jak jesteś z Nowej Soli, to znasz prawie wszystkich. Podobnie jest w Nysie. Może to być z jednej strony więzieniem, ale z drugiej jest bardzo uwalniające. Bo jak znasz wszystkich, to nie musisz się nikim przejmować – mówił podczas festiwalu reżyser Łukasz Grzegorzek

– Jestem otoczony wspaniałymi ludźmi na tej scenie. Nie tylko jury, ale cała solaninowa rodzina, która daje z siebie 100, 200, a nawet 500 procent, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik – mówił pod koniec tegorocznego Solanina dyrektor festiwalu Konrad Paszkowski.

Dziś, gdy emocje już opadły, wspominamy spotkania z jurorami wydarzenia.

Małomiasteczkowy akcent i wyjątkowa bohaterka

Natalia i Łukasz Grzegorzkowie podczas spotkania z solaninową publicznością poruszali kwestię życia w małym miasteczku w odniesieniu do filmu „Moje wspaniałe życie” w reż. Łukasza Grzegorzka. – Słyszeliśmy na papierosie, że jak jesteś z Nowej Soli, to znasz prawie wszystkich. Podobnie jest w Nysie. Może to być z jednej strony więzieniem, ale z drugiej jest bardzo uwalniające. Bo jak znasz wszystkich, to nie musisz się nikim przejmować – zaznaczył reżyser.

Film „Moje wspaniałe życie” światową premierę miał na tydzień przed festiwalem. – To dla nas cenne, żeby móc skonfrontować się z tym filmem, zanim znajdzie się w dystrybucji kinowej – podkreśliła Natalia Grzegorzek.

I wspomniała o festiwalowych wrażeniach: – Atmosfera Solanina jest unikatowa. Bardzo lubię jeździć po Polsce z filmem, ale tu jest naprawdę wyjątkowo.

Reżyserka i jurorka Małgorzata Goliszewska podczas spotkania po filmie „Lekcja miłości” została zapytana przez widza o to, jak znaleźć taką bohaterkę jak filmowa Jola. – Ktoś mi powiedział, że znalazłam Jolę. Ale jej nie da się przeoczyć, tu nie ma mowy o znajdywaniu – odparła reżyserka. – Albo ma się tyle szczęścia, że się spotka taką osobę, albo nie.

Goliszewska wspominała też, że zakochała się w jednym ze szczecińskich dancingów i chodziła tam dla inspiracji. Marzyła, żeby zrobić film o tym miejscu. Udało się. Zaczęła tam kręcić w 2016 r.

– Było tam kilkoro ciekawych bohaterów i Jola była jedną z nich. Im dłużej kręciliśmy, tym bardziej stawało się jasne, że ta bohaterka zasługuje na wyjątkową uwagę. A potem zdecydowaliśmy zostawić ten dancing i zagłębić się w życie Joli – dodała reżyserka.

Jeden z widzów zauważył, że bohaterowie filmu w ogóle nie zwracali uwagi na kamerę. Zapytał, w jaki sposób jurorka uzyskała taki efekt. – Chyba jedynym sposobem jest bycie otwartym wobec ludzi i to, żeby nie mieć nic do ukrycia. Trzeba im ufać i wtedy oni łatwiej zaufają nam – odpowiedziała Goliszewska.

Od szkolnego konkursu do operatora

Kolejnym jurorem tegorocznej edycji SFF był Arkadiusz Tomiak.

Operator przyznał, że w czasach szkolnych nie był pilnym uczniem. Był za to sportowcem, trenował m.in. bieganie, pływanie i sporty obronne. Zaznaczył też, że w szkole był przewodniczącym klubu sportowego, dlatego udawało mu się przechodzić z klasy do klasy. Miał też wtedy duży problem z biologią. W szkole organizowano konkurs dotyczący lasu: – Okazało się, że trzeba zrobić jeszcze zdjęcia. Mój starszy brat kupił aparat, żeby fotografować kolejne dziewczyny. Miałem wtedy pękniętą rękę. Prosiłem go, by pojechał do lasu i zrobił zdjęcia, a ja zapunktuję w szkole i zdam. Rzucił mi na kolana ten aparat i mówił, że sam mam sobie pojechać. Więc pojechałem w jedną stronę i fotografowałem te drzewa. Ale jak jechałem w drugą, to kompletnie oszalałem. Fotografowałem wszystko. Od tego się zaczęło.

Swoje początki wspominał także aktor Andrzej Mastalerz. Już na starcie drogi zawodowej wiedział, że aby robić dobrze to, co robi, musi trafić do teatru. – W teatrze na etacie byłem przez 25 lat i to jest duży bagaż. Nie chcę przeliczać pieniędzy, które mógłbym zarobić gdzie indziej. Najistotniejsze było to, co będę potrafił. Taką drogą szedłem, taką idę i za stary już jestem, żeby to zmienić – podkreślił.

Emocje po festiwalu

Jurorka Magdalena Popławska podziękowała za wrażenia, których mogła doświadczyć podczas 13. Solanina. Za przedstawione historie i za to, że w Nowej Soli mogła się pośmiać, wzruszyć i przestraszyć. – To były przepiękne historie – podkreślała aktorka.

Anna Smołowik przyznała z kolei, że szczęściem było dla niej uczestnictwo w Solaninie: – Atmosfera fantastyczna, cudowni ludzie. Prawdziwi pasjonaci kina stworzyli ten festiwal i można było to odczuć od pierwszych minut. To prawdziwy festiwal dla prawdziwych miłośników kina!

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content