Przychodzi pasażer do kasy PKP, a kasa… nieczynna

– Z moim chorym mężem regularnie jeżdżę do Warszawy do Instytutu Hematologii i Transplantologii i moim zdaniem to wstyd, żebym ja w 40-tysięcznym mieście nie mogła kupić biletu na pociąg – denerwuje się pani Carmen Lewicka. PKP przekonuje, że to tylko chwilowe i że kasa biletowa zacznie działać najpewniej w lutym
W czwartek przed południem do redakcji TK weszła pani Carmen Lewicka, która, jak się okazało, przyszła bezpośrednio z nowosolskiego dworca PKP. – Chciałam kupić bilet do Warszawy. Wie pan co jest napisane? „Kasa biletowa nieczynna do odwołania”. Poszłam do sokisty, który był na dworcu. Zapytałam, co jest grane. I gdzie mogę kupić bilet. Na to on odpowiedział: „A proszę pani, ta kasa jest nieczynna już trzy tygodnie, a kiedy będzie otwarta, naprawdę nie wiem” – relacjonuje przebieg tamtej rozmowy nowosolanka.
– Wściekłam się, bo mam męża chorego, który jest pacjentem Instytutu Hematologii i Transplantologii w Warszawie. Mieszkam w Nowej Soli od 1951 roku i dla mnie to skandal, żeby blisko 40-tysięczne miasto nie miało kasy biletowej
– zdenerwowała się w naszej redakcji. Mówi, że owszem, wyjściem byłoby kupienie biletu przez internet, ale… – Ja w domu nie mam drukarki. To gdzie sobie go wydrukuje? – zapytała retorycznie  – Ludzie starsi, tacy jak ja, niekoniecznie mają internet w domu.  Kasa dla takich m.in. pasażerów powinna być i kropka – uważa pani Carmen.
Przypomniała jednocześnie sytuację sprzed ok. trzech miesięcy. – Wtedy była wywieszona kartka, że bilet można kupić w wyznaczonych godzinach. A teraz nie można go kupić w ogóle, dlatego, proszę, zajmijcie się tym – zakończyła pani Carmen.
Podobnych sygnałów w ostatnim czasie było kilka.
Pan Krzysztof chciał pewnej grudniowej soboty z samego rana chciał dostać się do Poznania.
– Akurat nie miałem gotówki, ale wiedziałem, że w kasie można płacić kartą, bo robiłem to już wcześniej. No, ale kiedy poszedłem na dworzec okazało się, że kasa jest zamknięta. Przy dworcu nie ma bankomatu i nie mogłem wypłacić pieniędzy, żeby kupić bilet. Konduktor też oczywiście nie przyjmuje płatności kartą, na marginesie on wysłał mnie do bankomatu, którego nie ma w pobliżu dworca i ostatecznie tym porannym pociągiem przed godziną 7.00 nie dostałem się do stolicy Wielkopolski – opowiada o swoich przygodach na dworcu nowosolanin. Ostatecznie dojechał do Poznania, ale późniejszym pociągiem z przesiadką w Zielonej Górze.
W siedzibie Przewozów Regionalnych w Zielonej Górze znają temat i jednocześnie deklarują, że obecny stan rzeczy wkrótce powinien się zmienić. – Pani, która do tej pory pracowała u ajenta, który prowadzi kasę biletową, zrezygnowała z pracy. Obecnie nasz ajent jest na etapie poszukiwania nowego pracownika. Według mojej wiedzy na chwilę obecną jest na dobrej drodze do tego, żeby kasę wkrótce znowu uruchomić – mówi Wioleta Bartosz z zielonogórskich Przewozów Regionalnych.
– Wkrótce, to znaczy kiedy? – dopytuję.
– Myślę, że taki stan rzecz może potrwać maksymalnie do końca stycznia – odpowiada W. Bartosz.
Mariusz Pojnar


Opinia pasażera o nowosolskim dworcu

Interesujący  jest  artykuł  pani Moniki Owczarek z października 2015 o nowosolskim centrum obsługi pasażerów pod tytułem „Nowa jakość w starym dworcu”.
Po prostu opowieść o szklanych domach. Piszę to 1 stycznia 2017. Jestem osobą dojeżdżającą do pracy w Nowej Soli, korzystam z usług PKP i tak się złożyło, że musiałem pracować 31 grudnia i 1 stycznia. Napiszę, co mnie boli, gdyż w swojej naiwności wierzę, że informacja ta pojawi się w prasie, być może dotrze do osoby, która jest w stanie zmienić na lepsze los osób dojeżdżających do pracy w tym mieście.
31 grudnia i 1 stycznia  poczekalnia w budynku stacyjnym nie była w ogóle czynna. Drzwi zamknięte, światło zgaszone, brak jakiejkolwiek informacji. Jest zima, jest  mroźno, podróżni stoją na peronach w oczekiwaniu na pociągi. Starsi i dzieci marzną na peronie tylko dlatego, że ktoś postanowił nie otworzyć poczekalni (w soboty i niedzielę nie pracuje Straż Miejska).
Znam tłumaczenia typu, że są dewastacje itp., jednak w tym konkretnym przypadku wystarczy jedna kamerka zawieszona za okienkiem dyżurki straży, aby monitorować całe pomieszczenie poczekalni. Są na pewno większe problemy w mieście, ale opisana sytuacja jest żałosna i nie powinna mieć nigdy miejsca. Wynika prawdopodobnie z czyjejś niekompetencji i braku wyobraźni.
To wstyd dla dużego miasta powiatowego, że podróżni marzną na peronie.
Osobiście byłem zbulwersowany, kiedy w czasie słynnej kampanii wyborczej pewna pani przedstawiła Nową Sól jako miasto w ruinie. Czyżby miała rację ?
Marian P. pasażer

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content