Mieszkanie jak śmietnisko

Pani Ania ma już ponad 90 lat, jej mąż pan Stefan prawie 90. Kobieta jest z pochodzenia Ukrainką. Ważność jej karty stałego pobytu kończy się w 2019 roku. Nigdy nie mieli dzieci, praktycznie nie mają rodziny. Mieszkają w Nowej Soli na najwyższym piętrze jednej z kamienic przy ulicy Zjednoczenia. Starość, choroby, ale przede wszystkim życiowa nieporadność, postępująca latami psychiczna blokada przed tym, aby zrobić coś wokół siebie, jak również odmawianie przyjęcia pomocy od Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, spowodowały, że ich mieszkanie zmieniło się dosłownie w śmietnisko.

Trudno tam wejść. Na podłodze pełno jest wypełnionych reklamówek. Półki, stoliki czy blaty w kuchni w całości przykryte są stertami resztek jedzenia, pustych kartonów, słoików. Nadużywany czasami zwrot o gęstym powietrzu, tutaj pasuje doskonale. Odrzucający odór skutecznie blokuje obcych przed wejściem do środka, a już w szczególności do kuchni. A przecież mamy zimę. Podczas letnich upałów musi to być jeszcze trudniejsze.

Mimo wszystko na co dzień pomagają im młodzi sąsiedzi – Kamila i Andrzej Rybakowie. – Mąż tutaj mieszka od dziecka, dlatego zna ich od zawsze, ja dopiero od pół roku. Nie mogę przechodzić koło nich obojętnie i tyle ile mogę, to chcę im pomagać. Andrzej w domu jest dopiero wieczorem, dlatego w ciągu dnia gotuję dla nich. Robię im zakupy, reaguję, gdy czegoś potrzebują. Zwyczajnie jest mi ich szkoda. Boli, gdy się patrzy w jakich warunkach mieszkają, jak trudno im funkcjonować,  że chorują. Szczególnie pan Stefan ma problem, z którym już dawno powinien zgłosić się do lekarza, ale uparcie nie chce tego zrobić – opowiada pani Kamila, która razem z mężem zasługuje na wielkie uznanie. Pewnie niewielu znalazłoby w sobie tyle wrażliwości i siły, by próbować ratować ludzi żyjących w tak skrajnych warunkach.

Sprawy przybrały tak zły obrót, że około dwa tygodnie temu młode małżeństwo zagroziło, że jeśli pan Stefan nie zgodzi się na interwencję odpowiednich instytucji, to oni również przestaną ich odwiedzać.
– Pan Stefan denerwuje się, gdy próbuje mu się zwracać uwagę. Mnie się nie słucha, ale jak mąż wyraził się w sposób bardzo stanowczy, to wreszcie zgodzili się, żeby ktoś im ten bałagan sprzątnął – uśmiecha się K. Rybka.
Małżeństwo poprosiło o pomoc Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej i machina ruszyła. W akcję włączył się również Zakład Usług Mieszkaniowych oraz Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta. Gdy wczoraj rano (tj. w poniedziałek 6 lutego) weszliśmy do kamienicy, była tam już Mariola Gudz, pracownik socjalna, Aleksander Tomaszewski, szef TBA oraz dwóch pracowników ZUM. – Ci ludzie kiedyś korzystali z pomocy, ale przestali. Siłą nie mogliśmy ich do niczego zmusić, jednak dziś sytuacja jest już tak poważna, że należy działać. Nie możemy im pozwolić, aby dalej mieszkali w takich warunkach, a żeby np. przydzielić im do pomocy siostrę Polskiego Czerwonego Krzyża, to w pierwszej kolejności trzeba to wszystko posprzątać – mówiła M. Gudz.
– A to nie będzie zwykłe sprzątanie. Łopatami będziemy to wyciągać – stwierdza A. Tomaszewski. – Jest pewna luka w przepisach. MOPS powinien mieć z góry zabezpieczone środki na takie interwencje, bo ta sytuacja nie jest pierwszą, a na pewno będą kolejne. Społeczeństwo się starzeje. Nie widzimy tego, bo to dzieje się za zamkniętymi drzwiami, ale takich mieszkań jest w mieście więcej – dodaje szef Brata Alberta.

Kilka godzin później mieszkanie było już wysprzątane. Jak się okazało, w szafkach działy się gorsze rzeczy niż na wierzchu. Z lokalu wyniesiono śmieci, które wypełniły całego busa.
– TBA zabierze teraz panią Anię i pana Stefana na kilka dni do noclegowni. W tym czasie chcielibyśmy odnowić ich mieszkanie, bo bez tego nasza akcja nie ma większego sensu. Sam MOPS nie ma jednak na to wielu środków – przyznaje M. Gudz.
Swoje pomoże na pewno ZUM. – Jako przedstawiciel gminy nie możemy dla kogoś kupić farb czy innych materiałów budowlanych, ale zrobimy to, co jest w naszej mocy. Nasz pracownik, który już brał udział w sprzątaniu, będzie z wykorzystaniem środków MOPS odświeżał to mieszkanie tak, aby dało się w nim godnie żyć – mówi prezes Mariusz Smolarczyk.
Artur Lawrenc

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content