Ściąga dla strażników, ale i dla wędkarzy

Zebranie członków Społecznej Straży Rybackiej (połączone ze szkoleniem) było okazją m.in. do przypomnienia sobie zasad, którymi w tej wolontariackiej pracy powinni się kierować wędkarze pilnujący porządku nad wodami objętymi opieką Polskiego Związku Wędkarskiego.

Koordynator STR w naszym okręgu, Jerzy Sołek, zaczął od zaznaczenia, że miejscowi strażnicy na mocy porozumień z innymi okręgami mogą dokonywać kontroli również na terenie podlegającym pod Zieloną Górę oraz Żary, jak również organizować kontrole mieszane z członkami STR z tamtych okręgów.

Podczas kontroli w ciągu dnia musi być minimum trzech, a w nocy czterech strażników.

Do sprawdzanego wędkarza wystarczy, że podchodzi dwóch mundurowych, a kolejny zajmuje miejsce w pobliżu obserwując sytuację w szerszej perspektywie. STR sprawdza m.in. czy łowiący ryby posiada kartę, legitymację i wypełniony rejestr. Do ukarania kwalifikuje się osoba, która zostawiła nad wodą zarzucony sprzęt i oddaliła się od niego w taki sposób, że na pewno nie ma z nim wzrokowego kontaktu, jak również wędkarz, który przekracza dozwolą liczbę dwóch jednocześnie zarzuconych wędzisk.

– Gdy odkryjecie kłusownicze sieci, musicie zadzwonić na policję i zapytać dyżurnego o to, czy macie je sami wyjąć z wody, czy na miejsce przyjedzie do pomocy policja. A przypominam, że za chwilę sieci mogą pojawić się w wielu dołkach znajdujących się blisko Odry, a które o tej porze roku po wylaniu rzeki czasowo łączą się z nią i stają się siedliskiem ryb. Niedługo później kolejnym newralgicznym miejscem, które może kusić łamiących przepisy, będą płytkie tarliska – zaznaczał J. Sołek. – Pamiętajcie, że jesteście funkcjonariuszami społecznymi, czyli nie można was znieważać czy utrudniać wam wykonywania waszej pracy – dodaje.

Głos zabrał też Zdzisław Kowalski, wiceprezes zarządu okręgu do spraw zagospodarowania wód, który pierwszy raz wziął udział w corocznym spotkaniu naszych strażników. – Chciałbym podkreślić, że jesteśmy społeczną strażą rybacką, a to oznacza, że w przeciwieństwie do służb państwowych w sytuacjach kontrowersyjnych, kłopotliwych czasem lepiej zrobić krok do tyłu, niż próbować zrobić coś na siłę. Robicie to, bo etyka wędkarska i stosowanie się do regulaminu są wam bliskie, choć bywa, że to praca niewdzięczna, że jesteście szykanowani. Czasem jednak lepiej zgłosić się po pomoc do straży państwowej lub policji, niż dokonać interwencji, która może przynieść więcej kłopotów niż korzyści – pouczał Z. Kowalski.

Wiceprezes zwrócił uwagę, że na naszym terenie spada liczba wędkarzy i wskazał możliwą przyczynę.

– Wszędzie wokoło ilość wędkujących rośnie, ale akurat nie w Nowej Soli. Niestety, może to wynikać ze zbyt małej liczby waszych kontroli i pojawianiu się u wędkarzy poczucia, że nie trzeba wyrabiać zezwoleń, bo za nielegalne wędkowanie nic nie grozi – komentował Z. Kowalski.
Liczba wyjazdów naszych strażników faktycznie w 2016 roku spadła. Członkowie STR, których nie ma wielu i którzy muszą ten wolontariat godzić z pracą zawodową, wyjechali nad wodę w poprzednim roku 26 razy i wyrobili łącznie 104 godziny kontroli. W tym czasie sprawdzili 423 wędkarzy. Łącznie 13 godzin pracowali też z policją.
Artur Lawrenc

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content