Kłusownicy w Wodnym Świecie
– Sieci w naszym akwenie odkryli wędkarze. Najpierw zobaczyli pływające po wodzie tzw. „pupy”, a następnie „po nitce do kłębka” doszli do drgawicy i sieci – opowiadał nam w poprzednim tygodniu Marcin Walasek z Malpolu, firmy dzierżawiącej teren Wodnego Świata (Koci Staw) w Nowej Soli.
W wyłowionych z wody sieciach znajdowało się kilka poranionych i padłych już karpi o wadze od kilkunastu do nawet 20 kilogramów. – To barbarzyństwo zabijać takie zwierzęta! To są prawdziwe okazy ryb, które mają po kilkanaście lat i po które specjalnie jeżdżę do Niemiec. Od wędkujących w Wodnym Świecie wymagamy od dawna wyższych, analogicznych do zachodnich krajów standardów, jak np. wyciągania ryb na maty, żeby się nie kaleczyły czy dezynfekowania miejsca wbicia haczyka, że o wypuszczaniu ich z powrotem po złapaniu nie wspomnę – wyjaśnia M. Walasek, którego zdaniem winnymi sytuacji są działkowcy.
– To jest patologia. Ludzie wchodzą do Wodnego Świata od strony ogrodów działkowych. Imprezują sobie tu po nocach przebywając de facto na miejskim terenie, który jest w tym czasie zamknięty. Nie będę ukrywał, że jestem przekonany, że to ktoś z działek rozłożył te sieci – zaznacza M. Walasek.
– Już w tamtym roku prosiłem prezesa sąsiedzkich ogrodów działkowych o zaspawanie nielegalnych moim zdaniem bramek. Jak widać, do dziś to nic nie dało – dodaje poirytowany Walasek.
Działkowcy, których wskazuje szef Malpolu, to właściciele ogrodów im. F. Chopina. Spotkani tam dwaj starsi panowie kategorycznie odpierają zarzut, jakoby to ktoś z nich miał dopuścić się kłusownictwa. – Absolutnie, tego nie zrobił nikt z nas. Tu sami starsi, emeryci i renciści, normalni ludzie. Po co ktoś miałby się bawić w kłusownictwo? – pytają.
– A bramek nie zamierzamy likwidować. Sami w czynie społecznym stawialiśmy przed laty płot, własnymi rękami i za własne pieniądze. Bramki są nam potrzebne, żeby wychodzić na zewnątrz i kosić wzdłuż płotu trawę czy przycinać drzewka od drugiej strony, dlatego jeśli dzierżawca Kociego Stawu widzi problem, to niech się ogrodzi dodatkowym płotem pół metra ustawionym przed naszym – stwierdzają działkowcy.
W innym tonie wypowiada się jednak Stanisław Gratka, prezes ogrodów im. F. Chopina, który zaczyna od tego, że bramki już kiedyś były zamknięte. – Sam pan świętej pamięci Zdzisław Malczuk któregoś razu powiedział nam, żeby odblokować bramki – wyjaśnia S. Gratka. – Natomiast jeśli dziś jest to problem, to nie widzę przeszkód, żeby znów były zablokowane. Będę wysyłał pisma do swoich działkowców i nakazywał im zamknięcie bramek, a jeśli tego nie zrobią, to jako zarząd ogrodów sami to uczynimy – dodaje.
Kto zdaniem prezesa mógł stać za rozstawieniem kłusowniczych sieci? – Nie podejrzewam, żeby to zrobił ktoś z działek, natomiast niewykluczone, że rzeczywiście to przez nasz teren ktoś przedostał się do Wodnego Świata, ale to już niech rozstrzygnie policja – podsumowuje S. Gratka.
Artur Lawrenc
- Anioły, nie ludzie [#retroKrąg] - 20 grudnia 2022
- Czym jest haloimpresjonizm? Dowiecie się dziś na Placu Wyzwolenia - 19 października 2022
- Strach w oczach uchodźców. Reportaż z granicy polsko-ukraińskiej - 23 kwietnia 2022