Ksawery obnażył braki…

Brak paliwa do agregatów, słaba łączność między służbami ratunkowymi, zero kontaktu strażaków z Eneą, wreszcie mieszkańcy nieodpowiedzialnie wymuszający interwencje na ich podwórkach – szalejący nad powiatem orkan Ksawery wskazał wszystkie słabe punkty

W starostwie powiatowym przy jednym stole zasiedli przedstawiciele gmin, instytucji jak sanepid, zarząd dróg i nadzór budowlany, kierownik od zarządzania kryzysowego, szef policji, a przede wszystkim komendanci straży pożarnej. Starosta Waldemar Wrześniak zwołał wszystkich, aby dowiedzieć się, jak podczas walki z orkanem i jego skutkami poradzono sobie na naszym terenie i gdzie okazało się, że znajdują się najsłabsze punktu obrony przed efektami wichury.

Nikt z obecnych nie był w stanie powiedzieć, że pamięta podobne podmuchy wiatru, a przede wszystkim tak długie braki w dostawie prądu czy przerwy w działaniu sieci telekomunikacyjnej i internetowej. Stąd nie dziwi, że wyjątkowa sytuacja z wieczoru 5 października obnażyła wiele braków, o których najwięcej do powiedzenia mieli strażacy, którzy tylko do środy 11 października odnotowali 187 interwencji związanych z orkanem.

– A będzie ich z pewnością ponad 200, bo ciągle usuwamy skutki wichury. Na szczęście nie było żadnych bardzo poważnych uszkodzeń budynków (w sumie 19) ani osób rannych. Do dziś wyliczyliśmy 150 złamanych drzew – zaczął od najważniejszych statystyk zastępca komendanta Sławomir Ozgowicz.

Komendant Czesław Młynarczyk zaczął od wyjaśnienia przyczyn długotrwałej (w wielu miejscowościach kilkudniowej) awarii prądu. – Pomiędzy Rejowem a Nowym Miasteczkiem kilka dużych sosen spadło na linię energetyczną. Naprawa sieci w tym miejscu była kluczowa dla całego powiatu – mówił komendant Młynarczyk.

Strażacy zwracają uwagę, że mimo istnienia specjalnej linii telefonicznej do łączenia się mundurowych z Eneą, nikt nie odbierał od nich telefonu. – Enea odezwała się wtedy, gdy sama tego potrzebowała, bo sami nie byli w stanie dotrzeć do miejsca przyciśniętej przez sosny linii – nie krył Cz. Młynarczyk.

Kolejne słabe punkty to brak wiedzy o tym, które pompownie na terenie powiatu są wyposażone w agregaty, a więc mogą być dla strażaków źródłem wody, jak również o tym, które stacje paliw mają awaryjne zasilanie i można podczas takich kryzysów zaopatrzyć się u nich w paliwo zarówno do samochodów, jak i agregatów.

– Warto żeby starostwo miało w tym zakresie umowę z jakąś stacją albo samą bazą Orlenu. Nie jest nawet konieczna stacja z agregatem, ale taka, która umożliwi nam podłączenie swojego byśmy mogli zatankować. Rozwiązaniem byłoby też zakupienie beczkowozu o pojemności 1000 litrów paliwa – sugerował komendant ogniowych.

Już po godzinie, półtorej od rozpoczęcia się silnych podmuchów przestały działać sieci telefoniczne. Zdaniem strażaków wiedza o tym, jak długo operatorzy są w stanie podtrzymywać działanie swoich sieci, również byłaby im potrzebna.

Co ważne, sami strażacy mimo korzystania z nowoczesnych systemów łączności mieli z tym duże kłopoty.

– Szczególnie członkowie Ochotniczych Straży Pożarnych bazują na telefonach komórkowych. Nie było też internetu i w zasadzie po dwóch, trzech godzinach nie można było alarmować jednostek OSP o kolejnych zdarzeniach. Samorządy powinny zainwestować w łączność radiową. Kilka stacji wartych ponad 20 tys. zł w poszczególnych gminach byłoby odpowiednim zabezpieczeniem. Nasze centrum kierowania też wymaga wyposażenia w dodatkowy sprzęt na stanowisku pracy w sytuacjach nadzwyczajnych, w tym w stanowisko do łączności radiowej – nie ukrywali strażacy, którzy sami nie mogą zgodnie z prawem dokonywać takich zakupów.

W kontekście sprzętu mundurowym brakuje przynajmniej jednego podnośnika umożliwiającego pracę na wysokości ok. 15 metrów. Komenda powiatowa dysponuje jednym, bardzo dużym, który nie wszędzie może się przemieszczać, drugi udostępniają ochotnicy z jednostki w Nowym Miasteczku. Możliwe, że kożuchowski samorząd pomoże swoim strażakom w kupnie kolejnego, a jeśli nie, to strażacy sugerują porozumienie się powiatu z jakąś cywilną firma, która użyczy takiego sprzęty w nagłych wypadkach.

Telefon od przyjmowania zgłoszeń mieszkańców od czwartkowego późnego popołudnia przez dwa dni dzwonił w komendzie straży bez przerwy. Po zakończeniu jednej rozmowy, natychmiast zaczynały się kolejne, a dyżurni spisywali wszystko i ustawiali kolejność reakcji na poszczególne wezwania. Niestety, nie wszystkie zgłoszenia były związane z faktycznymi zagrożeniami.

– Było to naciąganie i wykorzystywanie naszych służb. Wzywano nas do wycięcia drzew, które jak się na miejscu okazywało, np. przechyliło się lekko w stronę ogrodu albo leżało przed wyjazdem z posesji i zgłaszający żądał jego usunięcia – opowiadał S. Ozgowicz.

Kuriozalną sytuacją było też brak poinformowania przez PKP strażaków o tym, że z powodu braku prądu na kilka godzin zatrzymał się w Niedoradzu pociąg pełen pasażerów jadących w kierunku Szczecina. – Powinniśmy o czymś takim wiedzieć, żeby chociaż podjechać na miejsce i zorientować się czy pasażerowie czegoś nie potrzebują – ocenił zastępca komendanta.

Na spotkaniu sztabu kryzysowego doceniono organizację miasta. W Nowej Soli w czasie wichury szybko zaczęły powalone drzewa usuwać aż trzy ekipy – firmy Terranova, roboty publiczne Jerzego Ceglarka, ale również osadzeni z pod kierownictwem pracowników aresztu. Gdyby nie oni, strażacy mieliby jeszcze więcej pracy. W innych gminach trudno było o taką pomoc.

– Dziś wiemy, że zawiodła łączność i dodatkowe źródła energii. Trzeba w najbliższym czasie przygotować się lepiej na tak trudne sytuacje, bo anomalii pogodowych możemy spodziewać się coraz więcej. Zbierzemy wszystkie zadania, podzielimy je ze względu na ich priorytet i będziemy to kolejno robić – podsumował spotkanie sztabu starostwa W. Wrześniak.

Mariusz Pojnar
Latest posts by Mariusz Pojnar (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content