„Maźnie sprayem i myśli, że jest Pablem Piccassem”

W biały dzień nastoletni pseudografficiarz pomazał budynek przy ul. Wandy 8. – Krew mnie zalewa, bo od oddania budynku po remoncie minął zaledwie miesiąc – denerwuje się mieszkanka tej kamienicy

Po naszej ostatniej publikacji dotyczącej pseudografficiarzy do redakcji zaczęli odzywać się kolejni pokrzywdzeni mieszkańcy. O zdarzeniu z 22 września opowiedziała mi nasza Czytelniczka z kamienicy przy ul. Wandy 8 (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).

– Tamtego dnia przyjechałam z miasta, zajęłam się obowiązkami domowymi. Kręciłam się także po podwórku i nie zwracałam uwagi na to, co dzieje się na zewnątrz kamienicy – opowiada mieszkanka budynku, do którego można wejść od strony ul. Wandy, ale także od tyłu – idąc alejką wzdłuż cmentarza.

– Zaczęłam wieszać pranie, ale w którymś momencie spojrzałam w kierunku bramki i zobaczyłam, że znowu jest otwarta. Podeszłam do niej, wychyliłam się za bramę. Jak zobaczyłam to, co ktoś nam zmalował na ścianie, myślałam, że wyjdę z siebie. Krew mnie zalewa, bo od oddania budynku po kapitalnym remoncie minął miesiąc. Staraliśmy się, żeby to wszystko u nas bardzo ładnie wyglądało, wzięliśmy kredyt, przecież każdy chce ładnie mieszkać. Zapłaciliśmy za to ponad 160 tys. zł, a ten wandal przyszedł i pomazał jedną ze ścian – opowiada o zdarzeniu z końca września nasza Czytelniczka, która zrobiła własne, osiedlowe śledztwo.

„Artyzm i te bazgroły to dwie różne rzeczy”

Okazało się, że do „mazanego incydentu” doszło za dnia.
– Popytałam po ludziach, których widzę w okolicy. Jeden pan przejeżdżał koło nas rowerem i widział jak w biały dzień, ok. godz. 14.00, chłopak w wieku ok. 18 lat, ok. 180 cm wzrostu, szczuplutki – mazał po murze. Ten człowiek zaczął na niego krzyczeć, a ten wandal wpadł podobno w to nasze podwórko, potem „Misio”, pies sąsiadów, chyba go wystraszył i ten chłopak wybiegł i poleciał dalej. To jest relacja pana, który był świadkiem tamtego zdarzenia. Jeszcze żona go nakrzyczała, mówiła, że niepotrzebnie się odzywał, bo jeszcze mógł dostać po łbie za to, że zwraca uwagę. Ja uważam, że zrobił dobrze – zauważa Czytelniczka.

Wspólnota sprawę zgłosiła do ZUM-u, a ten przekazał ją policji.
– Mam nadzieję, że sprawca zostanie złapany. W ramach kary kazałabym mu wszystkie te bohomazy zamalowywać. A potem posłałabym go do pracy za jak najniższą stawkę, żeby zobaczył, jak ciężko zbiera się pieniądze na coś swojego. Dla mnie zachowania tych ludzi to bandytyzm, niszczą coś, co kosztuje ludzi krwawicę i mnóstwo pracy. A taki łobuz przyjdzie, maźnie sprayem i myśli, że jest Pablem Piccassem – denerwuje się nowosolanka.

Na ogrodzonym podwórku, tuż przy kamienicy, w której mieszka, jest piękny malunek bobasa z napisem „Walet”. – On tu jest na murze z 10-15 lat. Ładne to, prawda? – uśmiecha się młody mieszkaniec parteru z „ósemki” przy ul. Wandy.

Jego sąsiadka mówi całkiem poważnie: – Gdyby taki ktoś, kto pomazał nam ścianę, przyszedł i powiedział, że chce namalować jakieś jezioro, piękne góry, ba, jakiś park, w którym widać drzewka, to myślę, że można byłoby to rozważyć. Ale takie bohomazy? Ja tych ludzi nie rozumiem. Artyści? Dla mnie zachowują się jak dzieci z piaskownicy. Artyzm i te bazgroły to dwie różne rzeczy – komentuje nowosolanka.

Zielona Góra zamalowuje bohomazy

Tego samego dnia kolejny Czytelnik poinformował nas, że jego sąsiadowi ktoś w nocy pomalował… półroczny samochód dostawczy. Farbę na szczęście udaje się zmyć. Ten sam sprawca, jak ustaliłem, pomalował także kamienicę przy ul. Piłsudskiego.

Tej samej nocy pseudografficiarz dał o sobie znać także przy ul. Piłsudskiego 19 b. 
Tu sytuacja jest analogiczna do opisywanego budynku przy ul. Wandy. Świeżo odmalowana kamienica została pomazana przez nieustalonego sprawcę. – Ręce opadają, wszyscy w całej wspólnocie są najzwyczajniej w świecie wkurzeni. Bo jak inaczej zareagować na coś takiego? – pyta mieszkaniec kamienicy i radny miejski Andrzej Petreczko. – Po sąsiedzku z nami remontuje się kolejna kamienica. Chcemy, żeby osiedle ładnie wyglądało, dlatego bezwzględnie priorytetem jest to, żeby wyłapać grupę, która stoi za malowaniem po budynkach – zaznacza A. Petreczko.

Na wojnę z pseudografficiarzami za sprawą radnego Pawła Wysockiego poszła Zielona Góra. Przez weekend zostały zamalowane bohomazy na aż 13 kamienicach.

– Nie będzie praktycznie śladu po tych obszczymurkach, bo tak ich nazywamy. Chcemy piętnować takie zachowania. W akcji biorą udział szkoły, chcemy, żeby to się rozeszło wśród uczniów. Weszli w to hiphopowcy, chociaż baliśmy się, że to środowisko będzie przeciwne akcji. Ale oni mówią: graffiti, murale „tak”, ale „nie” dla „fekaliów” zostawianych codziennie na deptaku – powiedział zielonogórskiemu oddziałowi „Gazety Wyborczej” Wysocki.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content