Lista pedofilów i gwałcicieli opublikowana w sieci

Na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości każdy może sprawdzić, kto jest wpisany na listę pedofilów i gwałcicieli. Brak na niej osób urodzonych lub przebywających w Nowej Soli i mniejszych miejscowościach powiatu. Ale czy to znaczy, że mamy powody do pełnego spokoju? Niekoniecznie

– Prawo do ochrony naszych dzieci stawiamy ponad anonimowość przestępców – głosił od dwóch lat minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Udowadniał, że państwo ma obowiązek chronić dziecko, a nie pedofila. – Przestępca musi się liczyć z surowymi konsekwencjami. Nie tylko z wieloletnim wyrokiem, lecz również z utratą anonimowości – stwierdził minister Ziobro.

Jego słowa od 1 stycznia znalazły odbicie w konkretnym działaniu, bo od tego dnia rejestr przestępców seksualnych jest dostępny na stornie Ministerstwa Sprawiedliwości.

Podzielono go na dwie bazy danych. Pierwszą z dostępem ograniczonym, z którego mogą korzystać przedstawiciele organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, a także instytucji zajmujących się opieką nad dziećmi i drugi, ogólnodostępny, którego przeglądanie nie wymaga rejestracji. Może z niego skorzystać każdy, bez wyjątku.

Ogólnodostępny rejestr gwałcicieli i pedofilów zawiera blisko 800 nazwisk. Na tej liście nie znajdziemy osób urodzonych w Nowej Soli ani aktualnie przebywających w naszym mieście. Podobnie jest z innymi miejscowościami z jednym wyjątkiem. Na liście jest mężczyzna urodzony w Kożuchowie, ale jego nazwisko nie jest wykazane jako osoby, która aktualnie przebywa w na terenie tego miasta. Na liście pedofilów są za to nazwiska Lubuszan, w tym np. także pedofilów z pobliskiej Zielonej Góry.

Rejestr dostępny dla pracowników wymiaru sprawiedliwości i osób pracujących z dziećmi został uruchomiony już w październiku. Obowiązkowo będą musieli z niego korzystać m.in. organizatorzy kolonii dla dzieci. Niesprawdzenie, czy potencjalny pracownik znajduje się w bazie, będzie obciążone mandatem w wysokości tysiąca złotych.

W rejestrze z dostępem ograniczonym są zamieszczane przede wszystkim dane osób prawomocnie skazanych za przestępstwa na tle seksualnym – m.in. pedofilów i gwałcicieli. Spośród tych, którzy popełnili przestępstwo przed 1 października 2017 r., do rejestru z dostępem ograniczonym bezwzględnie trafili sprawcy gwałtów ze szczególnym okrucieństwem oraz gwałciciele, których ofiary nie miały więcej niż 15 lat. Sprawcy ci nie mogą złożyć wniosku o wyłączenie zamieszczenia ich danych w rejestrze z dostępem ograniczonym. Znajdują się tam takie dane, jak: nazwisko, w tym także przybrane, imiona, nazwisko rodowe, płeć, data i miejsce urodzenia, państwo urodzenia, obywatelstwo, zdjęcie (wizerunek twarzy na podstawie zdjęcia z dowodu osobistego), oznaczenie organu, który wydał orzeczenie, a także wybrane informacje o popełnionym przestępstwie, wyroku i przebiegu odsiadywania kary. W rejestrze przestępców seksualnych można także znaleźć informację o aktualnym miejscu pobytu.

Do rejestru trafią także wszyscy pedofile i gwałciciele, którzy popełnili przestępstwo po 1 października 2017 r. Tylko w wyjątkowych przypadkach (np. gdy jest to wiktymizujące ofiarę, czyli wyrządzające jej krzywdę) sąd będzie mógł z tej opcji zrezygnować.

Najgroźniejsi przestępcy trafią dodatkowo do rejestru publicznego pedofilów i gwałcicieli, czyli ci, którzy dokonali gwałtu ze szczególnym okrucieństwem czy recydywiści. Decyzję o umieszczeniu w rejestrze publicznym będą podejmowały sądy przy wydawaniu wyroków.
Warto zaznaczyć, że nie jesteśmy prekursorami w publikowaniu nazwisk i wizerunków pedofilów. Podobne publiczne rejestry funkcjonują m.in. w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii, Wielkiej Brytanii i Francji.

To, że we wskazanym rejestrze praktycznie nie ma nazwisk związanych z Nową Solą czy powiatem, nie oznacza, że ktokolwiek może się czuć uspokojony takim stanem rzeczy. Przypomnijmy choćby incydenty sprzed miesiąca, do jakich doszło w Siedlisku. Tam przynajmniej kilka razy człowiek o nieustalonych personaliach, poruszający się czarnym samochodem, proponował podwiezienie dzieciom. Po tej sytuacji, w której na szczęście dziecko nie skorzystało z propozycji podwiezienia, ojciec chłopca mówił na naszych łamach: – Apeluję do wszystkich, żeby mieli oczy szeroko otwarte.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content