Czy szczepionki były zabezpieczone?

Na terenie województwa lubuskiego rzekomo doszło do przypadków podania pacjentom szczepionek, które przechowywane były w zbyt wysokiej temperaturze. W powiecie nowosolskim nic takiego nie miało miejsca. – W niektórych miejscach szczepionki osiągnęły temperaturę wyższą, niż przewiduje ich charakterystyka, ale wszystkie zostały natychmiast zabezpieczone i nie były podawane pacjentom – mówi dyrektor sanepidu Józefa Meissner

Na początku poprzedniego tygodnia na światło dzienne wyszły informacje dotyczące przypadków podania pacjentom z województwa lubuskiego, w tym także noworodkom, źle przechowywanych szczepionek (np. przeciwko żółtaczce typu B, meningokokom, pneumokokom, tężcowi, gruźlicy, wściekliźnie i ospie wietrznej). Jak ustalił lubuski wojewódzki inspektor farmaceutyczny Adam Chojnacki niektóre produkty były trzymane nawet w temperaturze 20 stopni przez 24 godziny (wymagana temperatura to 2-8 stopni C), a mimo to miały być przez lekarzy świadomie podawane pacjentom. Sprawa trafiła do prokuratury.

W żadnych komunikatach – czy to inspektor farmaceutyczny, czy to wojewódzka stacja sanitarno-epidemiologiczna – nie podają, o jakie przychodnie czy szpitale chodzi. Pytanie o możliwość podania źle przechowywanej szczepionki ciśnie się więc na usta pacjentów z całego województwa. Naszych mieszkańców możemy uspokoić, ponieważ w powiecie nowosolskim nie doszło do żadnych nieprawidłowości.

Problem, który na jaw wyszedł dopiero teraz, zaczął się kilka miesięcy temu – w nocy z 5 na 6 października, kiedy to województwo nawiedził orkan Ksawery. Przez szalejące wichury w wielu miejscowościach prądu nie było przez przynajmniej kilka godzin. W sumie w całym Lubuskim w 70 placówkach dysponujących preparatami do realizacji programu szczepień ochronnych (obowiązkowych) i nieposiadających agregatów doszło do zwiększenia się temperatury w lodówkach ze szczepionkami (10 z nich miało później korzystać ze źle przechowywanych szczepionek).

Z tych 70 – 15 nadzoruje nowosolski sanepid (większość z nich znajduje się na terenie powiatu nowosolskiego, pozostałe to powiat wschowski), natomiast, jak deklaruje Józefa Meissner, dyrektorka sanepidu w Nowej Soli, o żadnym zagrożeniu nie ma mowy.

– Przychodnie, w których doszło do podwyższenia temperatury szczepionek, już drugiego dnia od wyłączenia prądu dzwoniły do nas i przekazywały informacje. Problemu nie było, bo personel medyczny tych podmiotów zadziałał tak, jak należy. W każdej placówce zabezpieczono szczepionki – zapakowano i oddzielono oraz pozostawiono w lodówce, nie podając ich pacjentom. Podczas naszych kontroli potwierdziliśmy, że faktycznie tak było. W miejsce zabezpieczonych produktów sprowadziliśmy z Gorzowa Wielkopolskiego nowe – wspomina J. Meissner.

Szczepionki z lodówek nowosolskiego sanepidu na czas braku prądu znalazły się w szpitalu. – Należy podziękować dr. Mirosławowi Czyżakowi, który pełnił wówczas dyżur na oddziale chirurgii i który stanął na wysokości zadania szybko organizując nam miejsce na nasze szczepionki – mówi dyr. Meissner. – Nie pamiętam, żeby taka sytuacja, jak z października, miała miejsce kiedykolwiek wcześniej. Dziś jesteśmy już lepiej przygotowani, a nasza lodówka jest podłączona do urządzenia, które przez pełną dobę od momentu wyłączenia prądu podtrzyma jej działanie – dodaje.

J. Meissner zapytaliśmy też o hipotetyczną sytuację podania pacjentowi szczepionki, która ma więcej niż 8 st. C. Dyrektora sanepidu, powołując się na opinię Światowej Organizacji Zdrowia i Głównego Inspektora Farmaceutycznego, mówi, że krótkotrwałe podniesienie temperatury produktu nie niesie zagrożenia dla życia i zdrowia.

– Może natomiast skrócić się termin ważności takiej szczepionki. Nie ma niebezpieczeństwa dla pacjenta, ewentualnie może nie dojść do osiągnięcia właściwego poziomu uodpornienia. Zwykle też jest tak, że szczepionki dla dzieci podawane są dwa, a nawet trzy razy w określonych odstępach czasu (szczepienia podstawowe, przypominające i uzupełniające), dlatego właściwy poziom uodpornienia nie jest osiągany po jednym zaszczepieniu, a dopiero po kolejnych dawkach. Poziom ten jest też indywidualny u każdego pacjenta i zależy od wielu czynników – mówi J. Meissner.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content