To jest dobra młodzież

– Trzeba im tylko dać szansę, pomóc im przełamać lęki, nakierować ich we właściwą stronę – mówi Tomasz Lewandowski, od kilku tygodni nowy komendant Środowiskowego Hufca Pracy w Nowej Soli

Artur Lawrenc: Jaka była pana dotychczasowa droga zawodowej kariery?
Tomasz Lewandowski: Z wykształcenia jestem pedagogiem, terapeutą, wiele lat pracowałem z osobami wykluczonymi społecznie. Prowadziłem terapię w zakładach karnych, jestem społecznikiem, harcerzem.

Jak widać, wszystkie te zajęcia i pasje mają jeden wspólny mianownik – człowieka. To jest to, co pana napędza?

Żadnej pracy się nie boję, pracowałem w wielu branżach, ale zawsze dobrze jest być tam, gdzie praca daje radość. A taką radość daje mi również praca z młodzieżą, z którą można podzielić się swoim doświadczeniem.

Kim pan jest z pochodzenia i w jakich konkretnie miejscach pan pracował?

Mieszkam w Zielonej Górze. Jestem tam, gdzie mnie potrzebują – tam pracuję i pomagam. Taka potrzeba była w Nowej Soli. Uważałem, że spełniam oczekiwania Lubuskiej Wojewódzkiej Komendy OHP, dlatego wystartowałem w konkursie, złożyłem ofertę i od około miesiąca jestem tutaj.

W jakimś hufcu już pan wcześniej pracował?

Nie, ale mam bardzo duże doświadczenie w pracy z młodzieżą. Uważam, że ci młodzi ludzie, którzy tutaj przychodzą, to cudowna młodzież, z którą naprawdę wiele można osiągnąć.

Trzeba im tylko dać szansę, a OHP potrafi ją dać, szczególnie ŚHP w Nowej Soli, a dowodem tego są choćby puchary za osiągnięcia na różnym polu, które widać na ścianie obok mnie.

W dalszym ciągu będziemy realizowali zadania, które sobie postawiliśmy, chcemy otwierać drzwi do zawodu młodym osobom, bo tym się hufce zajmują. Pomagamy im znaleźć pracę na obecnym rynku, wspomagamy ich kursami, szkoleniami, możliwością zdobycia doświadczenia w różnych zawodach.

Ilu dziś podopiecznych ma nowosolski hufiec i co im oferujecie? Co macie w planach?

Ponad 150, jest to młodzież z całego powiatu, w przedziale wiekowym: druga, trzecia klasa gimnazjum i pierwsza klasa szkoły zawodowej.
Realizujemy projekty współfinansowane przez Unię Europejską, ale również nasze autorskie pomysły. Niedługo zaczynamy kurs na koparko-ładowarki i obsługę wózków widłowych. W planach to, co w naszych głowach i co wiąże się z planami młodzieży. Jak tylko będziemy mogli im pomóc, to pomożemy. Opracowujemy i realizujemy programy profilaktyczne, wychowawcze i resocjalizacyjne dla młodzieży zagrożonej demoralizacją, ale też wchodzącej w konflikt z prawem, jak również realizują kompleksowe działania opiekuńczo-wychowawcze.

Co konkretnego ma pan na myśli?

Myślę chociażby o pracy pedagogicznej i psychologicznej, przełamywaniu siedzących w głowach barier i lęku oraz przekonaniu, że w danym zawodzie będą mieli szansę. To, że prowadzimy szkolenia w konkretnym zawodzie, nie znaczy też, że ci młodzi ludzie będą w stanie robić tylko to, bo wachlarz możliwości jest znacznie większy.

Prowadzimy dla nich zajęcia terapeutyczne, opowiadamy o różnych zawodach, organizujemy spotkania z np. policjantami, bo wielu jest zainteresowanych pracą w policji. Współpracujemy z jednostkami wojskowymi. Najważniejsze to otworzyć ich w głowach na rynek pracy, na którym zajęć nie brakuje.

Nasza młodzież przeżyła bardzo dużo. To, że znaleźli się tutaj, wynika z różnych powodów, a pierwszym z nich jest nasza na nich otwartość. To, jak się uczą, wynika z różnych przyczyn, a też nie jest tak, że nie mamy wychowanków, którzy nie mają dobrych stopni. Współpracujemy z takimi szkołami, jak „Nitki” i „Elektryk”, możemy pomóc młodzieży, jeśli tylko tego chce – szkoły w edukacji, a my w odnalezieniu się na rynku pracy. Jak mówiłem, to dobra młodzież, tylko trzeba im pomóc i ich nakierować. Dowód widać np. dziś, bo odbywa się u nas konkurs fryzjerski (o nim więcej na str. 23, dop. red.), w którym biorą udział nasze podopieczne. Nie należy ich oceniać, a z nimi współpracować i pomagać wybierać dobrą drogę. Mam nadzieję, że właśnie to uda mi się zrealizować.

Pierwsze tygodnie pracy pokazały, że właśnie takie cele można w ŚHP realizować?

Jak najbardziej. Jestem tutaj prawie miesiąc i jestem bardzo zadowolony. Młodzież mogę chwalić, widać, że wielu z nich chce tu być i coś robić, a ja staram się przebywać z nimi. Nie jestem komendantem, który zamknie się w pokoju; chcę z nimi wychodzić, spotykać się. Mamy bardzo fajną kadrę pedagogiczną, dlatego wspólnie możemy osiągnąć zamierzone cele.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content