O nałogach trzeba mówić głośno

We wtorek 16 października Gabriela Juncewicz, pełnomocniczka ds. rozwiązywania problemów alkoholowych i narkomanii w Nowej Soli, zorganizowała w NDK konferencję o uzależnieniach

Leszek Pieńczak, kierownik oddziału terapii uzależnienia od alkoholu w Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Ciborzu, mówił o leczeniu odwykowym. W tamtejszej placówce jest 30 miejsc dla kobiet i 48 dla mężczyzn. Na początku trzeba usunąć toksyny z organizmu. Detoksykację można przeprowadzić w szpitalach w Ciborzu, Obrzycach i w Żarach, w Gorzowie już nie ma takiej możliwości.

Leczenie na detoksie trwa 10 dni. Na terenie Lubuskiego są dwa całodobowe oddziały leczenia uzależnień – w szpitalach w Ciborzu i Obrzycach. W tym pierwszym kobiety i mężczyźni przebywają w oddzielnych budynkach. Wszyscy pacjenci muszą przestrzegać obowiązującego regulaminu. Osoby uzależnione telewizję mogą oglądać jedynie w weekendy – od godz. 16.00 w sobotę do niedzielnego wieczoru. Z telefonów komórkowych można korzystać jedynie przez dwie godziny dziennie – od 17.00 do 19.00. – Ludzie kończący terapię zupełnie inaczej patrzą na wcześniejsze denerwujące ich obostrzenia. Człowiek uzależniony traci zabawkę o nazwie alkohol. Musi więc sobie znaleźć inną, która da mu radość i zadowolenie, w zdrowym znaczeniu – mówi Leszek Pieńczak.

W 2017 roku z terenu Nowej Soli było na leczeniu w Ciborzu 20 osób, dziewięć kobiet i 11 mężczyzn. Do 16 października mieliśmy 15 osób, dwie kobiety i 13 mężczyzn.

Aleksander Tomaszewski od 25 lat jest szefem nowosolskiego koła Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. W mieście funkcjonują dwa ważne programy społeczne. Za utrzymywanie w czystości parków miejskich w Nowej Soli aktywni alkoholicy otrzymują żywność, odzież i środki czystości. Tomaszewski mówił o pracy z bezdomnymi i uzależnionymi od alkoholu. Na początku lat 90. pojawiły się negatywne skutki transformacji ustrojowej, były związane szczególnie ze wzrostem bezrobocia. – W Nowej Soli obok noclegowni powstało tzw. getto, obóz wyposażony w namioty, z łóżkami i stołem, gdzie przebywały osoby, które spożywały alkohol w sposób ciągły. Jego mieszkańcy nazwali to miejsce Bangladeszem. Obok znajduje się pomieszczenie socjalne dla tych, którzy walczyli z nałogiem. Mieli oni pretensje, że tamci mają tabliczkę z napisem, a oni nie. Na drugi dzień otrzymali więc swoją tabliczkę z nazwą Kuwejt. Mieszkańcy Bangladeszu poczuli się dotknięci i ściągnęli swoją tabliczkę, bo oznaczała biedny kraj – wspomina A. Tomaszewski.

Ks. Henryk Grządko poruszył problem realizacji Narodowego Programu Trzeźwości. Według niego albo Polska będzie trzeźwa, albo jej w ogóle nie będzie. W ubiegłym roku odbył się Narodowy Kongres Trzeźwości. Warto przypomnieć, że poprzednim razem taka impreza odbyła się 80 lat temu. Ksiądz zaznaczał, że potrzebne jest odejście od walki za skutkami pijaństwa na rzecz walki z jego przyczynami. – Trzeba przestawić akcenty. Od 2010 roku do 2017 sprzedaż alkoholu wzrosła w naszym kraju średnio o jedną trzecią. Coś tutaj nie gra. Trzeba ograniczyć dostęp do alkoholu i jego sprzedaż. Kongres jako główny problem zdiagnozował chciwość sektora alkoholowego. Ponosimy ogromne koszty pijaństwa, co pozwala bogacić się wąskiej grupie kapitalistów. W tę chciwość zostały wepchnięte samorządy. W lutym tego roku powstał NPT. Jednym z jego celów jest zmiana prawa w Polsce, gdzie rocznie na alkohol wydaje się 50 mld zł – alarmował kapłan.

Józef Piasecki

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content