Krystyna nie chciała czekać!

– Dużo czytałam i myślałam sobie, że nie jestem gorsza, więc wróciłam do pisania. Zaczęłam od gatunku fantazy, ale nie bardzo mi szło. Gdy już miałam gotową większość książki obyczajowej, w mojej głowie pojawiła się Krystyna, bohaterka przyszłego debiutu – mówi Agnieszka Jordan-Gondorek, której pierwsza książka trafiła właśnie na półki księgarń

W podstawówce wiersze, a później, bo w liceum (nowosolskim „Baczyńskim”) – pierwsze nieco dłuższe formy, a więc opowiadania – tak zaczynała się przygoda, która dziś przekształciła się w karierę pisarską Agnieszki Jordan-Gondorek. Nowosolanka w ubiegłym tygodniu powieścią zatytułowaną „Dziewczyna z warkoczem” zadebiutowała na półkach dużych sieci księgarskich.

Krystyna pojawiła się nagle

– Pisałam dla zabawy czerpiąc z zasłyszanych historyjek i nikt tego nie czytał. Zresztą do dziś to wszystko leży gdzieś jeszcze w jakiejś szufladzie. Wyjątkiem było kilka wierszy opublikowanych np. w czasopismach – wspomina swoje początki pani Agnieszka.

Gdy jako nastolatka nowosolanka bardziej skupiła się na prozie, zdarzało jej się startować w konkursach. W zatytułowanym „Przyroda, moja miłość” zdobyła nagrodę za opowiadanie o mężczyźnie, który usłyszał, że jest śmiertelnie chory, zostawił firmę i zamieszkał w lesie wśród natury. A następnie były aż dwa zwroty akcji.

– Okazało się, że doszło do pomyłki w laboratorium, bo to nie on był chory. Bohater pozwał szpital i wrócił do starego życia. Chciałam, żeby to było nieoczywiste, nie takie proste i jury to doceniło – mówi A. Jordan-Gondorek.

Pani Agnieszka, jak mówi, pisała sama z siebie. W liceum nie była w klasie humanistycznej, a na profilu biochemicznym. Co roku kto inny uczył ją języka polskiego, więc to też nie było tak, że do pisania popychał ją nauczyciel.

– Przerwę miałam podczas studiów. Dużo się uczyłam, miałam mniej czasu. Studiowałam finanse i politykę pieniężną, a potem jednocześnie jeszcze filologię angielską. Pisanie ciągle jednak we mnie siedziało. Wiedziałam, że do tego wrócę, tylko muszę lepiej zagospodarować swój czas – wspomina.

A. Jordan-Gondorek zaczęła pracę zawodową od stanowiska w Powiatowym Urzędzie Pracy. Urodziła dziecko, później została zatrudniona w Gedii w dziale logistyki wysyłki, gdzie korzysta ze znajomości języka angielskiego mając m.in. kontakt z zagranicznymi kierowcami.

– Dużo czytałam i myślałam sobie, że nie jestem gorsza, więc wróciłam do pisania. Zaczęłam od gatunku fantazy, ale nie bardzo mi szło, bo to, że lubię czytać, nie znaczy, że będę potrafiła tak pisać. Potem zaczęłam książką obyczajową i gdy miałam już jakieś 75 proc., nagle w mojej głowie pojawiła się Krystyna, bohaterka „Dziewczyny z warkoczem”. Miałam już 300 tys. znaków, widziałam światełko w tunelu, ale porzuciłam prawie skończoną książkę, bo Krystyna nie chciała czekać. Była ważniejsza, zdeterminowana i wkurzona – uśmiecha się pani Agnieszka.

Opowieść o „Dziewczynie z warkoczem” powstała w pięć miesięcy, była pisana pomiędzy pracą zawodową na trzy zmiany. Licznik stron zamknął się na 416 stronach. Ostatnie zdania zostały przelane na papier pod koniec grudnia 2017 roku. Potem całość nabierała mocy przez dwa miesiące, a autorka z kolei nabrała do swojego tekstu dystansu i mogła na spokojnie do niego wrócić, żeby zacząć wprowadzać pierwsze poprawki.

Internetowi weryfikatorzy

A. Jordan-Gondorek w poszukiwaniu wiedzy i umiejętności pisarskich przeglądała specjalne forma internetowe. Szukała takiego, gdzie komentujący nie będą się ograniczać do formułek w typie „cudowne, podoba mi się”, ale faktycznie podzielą się cennymi wskazówkami.

Tak trafiła na forum Weryfikatorium, gdzie zarejestrowanych jest wielu pisarzy z dorobkiem (np. Andrzej Pilipiuk, Romuald Pawlak), a do tego dużo czytających przedstawicieli najróżniejszych dziedzin, jak np. poloniści, lekarze, nauczyciele akademiccy przedmiotów ścisłych, tłumacze, prawnicy itd. Pisarze szukający wsparcia publikują na forum fragmenty swoich książek i mogą liczyć na zwrotne uwagi ze strony społeczności Weryfikatorium.

– W sumie to spora odwaga coś im pokazać, bo sypią się komentarze w stylu „przecinek to nie tutaj”, „co to za pomysł”, „tak się nie pisze”, „co to za porównanie”. Forumowicze potrafią zdanie po zdaniu rozebrać wrzucony tekst, wytknąć błędy stylistyczne, merytoryczne i logiczne. I to wszystko są bezcenne uwagi. Na Weryfikatorium zaczynały np. Małgorzata Garkowska, Beata Majewska czy Dorota Pasek, a teraz ja się tam wyklułam – mówi nowosolska pisarka.

Książkę o Krystynie w całości przeczytały trzy obce autorce osoby polecone przez inną pisarkę. – Najgorsi recenzenci i redaktorzy to przyjaciele, bo oni nie powiedzą szczerze, co im nie pasuje. Taka trójka, która czyta szybko i ma pojęcie, wyłapie najdrobniejsze nieścisłości. Ten etap tworzenia najbardziej mi się podobał, bo bardzo dużo mnie nauczył – zdradza pani Agnieszka.

Szybka decyzja wydawcy

Książka była gotowa w maju 2018 roku. Przyszedł czas na zrobienie streszczenia, które wysyła się do wydawnictw. A każde z nich oczekuje czegoś trochę innego. Jedne chcą skrótu na ledwie 1,5 tys. znaków, inne chcą 3 tys., co biorąc pod uwagę objętość powieści i tak jest zaledwie ułamkiem całości.

– Napisałam streszczenie na 10 tys. znaków i dołączyłam do niego cały tekst. Dodatkowo wysłałam tylko formę elektroniczną, a nie wydrukowaną, tak że dzieląc się tym z wydawnictwami złamałam kilka zasad – śmieje się autorka.

– A do tego puściłam to w czwartek 17 maja, czyli na dwa dni przed największymi w kraju targami książek w Warszawie. Istniało ryzyko, że moich maili nikt nie odczyta, więc szczęka mi opadła, gdy zaraz po weekendzie odebrałam wiadomość z dużego wydawnictwa Replika. Napisali, że jeśli jeszcze nie mam z nikim podpisanej umowy, to oni są zainteresowani – wspomina nowosolanka. – Bywa, że nikt nie odzywa się cały miesiącami i autorzy nawet nie wiedzą, czy ktoś sprawdził to, co wysłali. Ja też nie chciałam zlecać wydrukowania, bo liczyłam, że komuś książka się spodoba i jakieś wydawnictwo z dostępem do księgarń, z redaktorami i korektorami weźmie na siebie wydanie. I tak się stało! – dodaje.

Replika wydaje wiele, dlatego kilka miesięcy trwało czekanie w kolejce. Pisarce przydzielono redaktorkę Magdalenę Kafkę. Panie czytały tekst w całości dwukrotnie i nanosiły ostatnie zmiany, na które zgodziła się pani Agnieszka. Potem pojawił się projekt okładki, a wydawnictwo zaproponowało ostateczny tytuł. Pod koniec roku była znana data premiery, która miała miejsce 14 stycznia.

Liczba wydrukowanych egzemplarzy książki jest tajemnicą wydawcy. „Dziewczyna z warkoczem” trafiła na półki sieci księgarskich, jak Empik i Świat Książki. Można ją też kupić w internecie, obecnie w promocyjnej cenie 26 zł (później za 36,9 zł). W nowosolskim Empiku na dziś jej nie znajdziemy. – To tak nie działa, że książka jest tam, gdzie mieszka autor. Centrala decyduje o punktach sprzedaży – wyjaśnia autorka i wspomina moment, w którym sama wzięła do ręki pierwszy egzemplarzy książki.

– Byłam wzruszona i szczęśliwa. Poświęciłam jej napisaniu naprawdę wiele. Rodzina cieszyła się moim szczęściem, a część ze znajomych była zaskoczona, bo nawet nie wiedzieli, że piszę – mówi A. Jordan-Gondorek.

Pisarka zdradza, że w jej głowie rysuje się już szkielet kolejnej powieści. Pojawiają się bohaterowie i ich charaktery. W myśl umowy z Repliką wydawnictwo to będzie miało prawo pierwszeństwa zakupu do niej praw.

– Akcja będzie się działa tutaj, w Nowej Soli, jako wyraz lokalnego patriotyzmu. Do tej niedokończonej na razie nie wracam, ale zrobię to. Zobaczymy, ile będę miała czasu po urodzeniu drugiego dziecka – śmieje się pani Agnieszka, która lada dzień zostanie po raz drugi mamą.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content