Sukces forum społeczników!

Znakomita frekwencja, burzliwe dyskusje, mnóstwo przekazanych informacji i pierwszych wniosków dotyczących np. współpracy trzeciego sektora z urzędem, ale i biznesem oraz wisienka na torcie w postaci spotkania z Szymonem Hołownią – tak w skrócie można opisać pierwsze nowosolskie forum organizacji pozarządowych

– Dziś mamy otwarcie i początek zapisywania czystej karty – powiedziała na samym wstępie pierwszego nowosolskiego forum organizacji pozarządowych sekretarz miasta Natalia Walewska-Wojciechowska.

Idea zorganizowania tego rodzaju wydarzenia zrodziła się kilka miesięcy wcześniej i przypadkowo zbiegło się to z podobnym pomysłem stowarzyszenia Nowosolska Paczka, które chciało umożliwić spotkanie środowiska tzw. NGOsów (ang. non-government organization, popularny skrót NGO), wymianę doświadczeń i może ustalenie wspólnych działań w przyszłości.

– Chcielibyśmy, żeby takie fora stały się tradycją. Otwieramy nowy rozdział, by odpowiadać na wasze potrzeby – kontynuowała sekretarz.

Forum wspólnie zorganizowali urząd miasta, wspomniana NP i Fundacja na Rzecz Collegium Polonicum ze Słubic, o której działalności opowiedział jej członek Adam Szulczewski.
– Od ośmiu lat organizujemy takie spotkania w Słubicach. Gratuluję, że jest was tu tak wielu, bo gdy my robiliśmy w 2012 roku pierwsze forum, to wzięło w nim udział 20-25 osób – wspominał.

A. Szulczewski potwierdził, że takie zgromadzenia dają organizacjom możliwość lepszego poznania się, budowania relacji między sobą i urzędnikami, ale też wyzwalają innowacyjne pomysły.

– Na forach NGO-sy nie boją się proponować rzeczy, które mogą się na początku wydawać nawet fantasmagorią, ale za dwa – trzy lata stają się realnym działaniem. Tak było w Słubicach i sporo ciekawych pomysłów zostało wdrożonych, dlatego wiemy, że fora mają sens – podkreślił członek słubickiej fundacji.

Silni różnorodnością

Zanim uczestnicy przeszli do warsztatowej części spotkania i usiedli przy tematycznych stołach, głos zabrał jeszcze Patryk Lewicki, przewodniczący Rady Działalności Pożytku Publicznego województwa lubuskiego.

– Od pożytku, czyli działań społecznie pożytecznych, głowa nie boli. Liczę, że tak właśnie będzie i z naszą radą, w której chcemy pozytywnie działać ze wszystkimi. Nie chcemy się ograniczać, zamierzamy zawierać wiele partnerstw z korzyścią dla trzeciego sektora i mieszkańców – zapowiadał P. Lewicki.

Rada póki co zajmuje się opiniowaniem dokumentów powstających na szczeblu wojewódzkim, bierze udział w zebraniach Narodowego Instytutu Wolności w Warszawie, spotyka się z członkami zarządu województwa, wojewodą i innymi urzędnikami działając na rzecz organizacji pozarządowych.

Zwracając się do przedstawicieli nowosolskich NGO-sów P. Lewicki podkreślił: – Jesteśmy silni różnorodnością, tym że każdy działa na innym polu. Jedni dla młodzieży, inni dla seniorów, a jeszcze kolejni dla obszarów wiejskich, dla wykluczonych społecznie itd. Każdy robi to, na czym się zna. I tak właśnie powinno być!

Uzupełnijmy, że wśród członków rady DPP są znani w naszym rejonie Beata Kulczycka – radna sejmiku, pracownik urzędu miasta i Adam Waligóra ze Stowarzyszenia Zawodowego Ratowników Medycznych Medyk z Nowej Soli.

Współpraca, czyli wspólna praca

Tak brzmiał temat jednego z pięciu warsztatowych paneli stolikowych, które jednocześnie odbywały się po otwarciu forum. Na koniec rozmów wszyscy wrócili na salę widowiskową, a moderatorzy na gorąco referowali powstałe wnioski.

Pierwsza mówiła Monika Robaszyńska z FnRCP. Członkowie organizacji przekazali jej m.in., że na miejskiej stronie internetowej przydałaby się zakładka z informacjami skierowanymi wyłącznie do trzeciego sektora oraz generator składania wniosków w konkursie o dofinansowanie.

– Organizacje powinny być doradczym głosem dla miasta. Na kolejnym forum warto zrobić tematyczne stoliki poświęcone np. edukacji, zdrowiu, pomocy społecznej itd. Przydałby się profil na Facebooku służący za narzędzie komunikacyjne z organizacjami oraz lokal, rodzaj inkubatora, z którego NGO-sy mogłyby korzystać. Bardzo podkreślony był też pomysł budżetu obywatelskiego, którego koncepcję stowarzyszenia chciałyby współtworzyć – wymieniała M. Robaszyńska.

Problemy społeczne Nowej Soli

Rozmowę na ten temat moderował Marcin Herma, kolejny z członków słubickiej fundacji. Główne pytanie, jakie sobie postawiono, brzmiało: „W czym i jak mogą pomóc NGO-sy?”.

– Organizacje muszą poznać potrzeby miasta, natomiast na pierwszy plan już dziś wysuwają się polityka senioralna i skierowana do osób młodych. I jednym, i drugim trzeba organizować czas wolny. Zarówno jedni, jak i drudzy chcą działać, ale nie zawsze mają taką możliwość, a czasem brakuje po prostu informacji o formach aktywności i wsparcia, z jakiego mogą skorzystać – mówił M. Herma.

– Na razie jest chaos, ale tak jest zawsze na początku, żeby niebawem można było z tego wyciągać coś dobrego dla mieszkańców – dodał.

Co nas męczy, co nas boli, co nas gniecie?

Stolik numer trzy prowadziła Agata Fogel, również działaczka fundacji. Przy nim trzeci sektor zwierzał się z problemów, sugerował rozwiązania i pomysły na wsparcie.

– Pierwsza refleksja jest taka, że ludzie z różnych organizacji znają się, czasem mieli nawet okazję wspólnie działać i widzą potencjał do kontynuacji – zaczęła A. Fogel.

– Bolączki, mimo których i tak robią swoje, to różny stopień zaangażowania członków ich grup. Są ci, którzy organizują i ci, którzy korzystają, a to niesie ryzyko wypalenia u tych pierwszych. Brakuje im ludzi ze specjalistyczną wiedzą, np. o pozyskiwaniu funduszy i ich rozliczaniu, przydałyby się też porady księgowo-prawne. Nie ma natomiast problemy z wolontariuszami, bo do konkretnych zadań i doraźnych akcji pomocowych zawsze są ludzie, na których mogą liczyć – mówiła A. Fogel.

Dla części reprezentantów trzeciego sektora bolączką może być brak lokalu, natomiast cytując swoich rozmówców moderatorka podkreślała, że najważniejszy jest człowiek, więc nie jest to kwestia najpilniejsza.

– Padła sugestia częstszych spotkań, ale z tym trzeba ostrożnie, bo jak będzie za dużo rozmawiania, to zabraknie czasu na działanie – podpowiedziała A. Fogel.

Biznes wrażliwy społecznie

Wymianę zdań na kolejny z tematów regulował Łukasz Rut z Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej. Powyższy tytuł panelu odwoływał się do nawiązywania dialogu trzeciego sektora z biznesem.

– Spodziewałem się zostać zasypanym pytaniami o to, jak zmusić firmy do dzielenia się kapitałem, a byłem w błędzie. O pieniądzach NGO-sy mówiły na końcu, bo przede wszystkim potrzebują ludzi, wolontariuszy, którzy będą ich wspierać, ale też np. pomocy rzeczowej w postaci danego produktu czy też użyczenia przestrzeni magazynowej i doradztwa podatkowego – referował Ł. Rut.

Jak się dowiedzieliśmy, organizacje przekonują, że współpracowanie z nimi i udzielanie się społecznie to świetny model budowania dobrego wizerunku przedsiębiorstwa.

– Ważne jest dochodzenie do celu małymi krokami. Jeśli już potrzebna jest wprost pomoc finansowa, to lepiej nie prosić od razu o duże kwoty. Pomocni w nawiązaniu kontaktu będą ambasadorowie danego NGO-sa pracujący w firmie, która najlepiej, jeśli jest rodzimą, stworzoną przez ludzi stąd, w innym przypadku decyzyjny właściciel może być przykładowo w Paryżu, czyli nieosiągalny – wymieniał kolejne z wniosków spotkania członek OPZL.

– Swój komunikat trzeba kierować do firm potencjalnie zainteresowanych. Trzeba omawiać korzyści, jakie w danej akcji może odnieść przedsiębiorstwo (np. większa popularność na portalach społecznościowych), a potem raportować o efektach otrzymanej pomocy. Kolejna sprawa to promowanie dobrych rzeczy, które dzieją się w mieście i samego mecenatu, bo to zbuduje zdrową konkurencję między pracodawcami – mówił Ł. Rut.

Jesteś ważny, jesteś potrzebny

Tym hasłem zaprosiły do siebie Marta Brych-Jackiewicz z NP i Violetta Cichomska-Capińska ze „Spożywczaka”, które rozmawiały o wolontariacie z młodzieżą.

– Chcieliśmy spróbować znaleźć nowych wolontariuszy dla stowarzyszenia i pokazaliśmy, że taka pomoc daje obustronne korzyści, że obdarowujący też coś zyskuje – zaznaczyła M. Brych-Jackiewicz.

– Młodzież chce pomagać, bo czuje się wtedy lepsza, dowartościowana i doceniona – dodała V. Cichomska-Capińska.

Wnioskiem była też sugestia stworzenia punktu informacyjnego, choćby wirtualnego, gdzie młodzi ludzie będą mogli dowiadywać się, komu i jak mogą oni pomóc. Obecna na panelu dyrektor „Ogólniaka” Aleksandra Grządko zadeklarowała, że udostępni wolontariuszom miejsce do spotkań.

Forum to właściwa droga

W pierwszym nowosolskim forum NGO-sów wzięło udział około 150 osób. Jak usłyszeliśmy od kilku z nich, wydarzenie było potrzebne i owocne.
– Największy plus to frekwencja. Ani ja, chyba również organizatorzy się takiej nie spodziewali. Idea takiego spotkania jest słuszna, bo w Nowej Soli nie ma aż tak wielu działań społecznych. Najważniejszy wniosek jest chyba taki, że władze miasta dostrzegą nas bardziej i będą rozwijać współpracę z trzecim sektorem. To potrzebne i nieuniknione – ocenił Łukasz Hendel, prezes Stowarzyszenia PARK.

– Forum powinno się odbywać co roku. Wtedy będzie można tworzyć konkretne plany i wypracowywać wspólną drogę działań, aby dzięki silniejszej współpracy było więcej korzyści dla mieszkańców – dodał.

Również Elżbieta Płomińska, prezes Stowarzyszenia „Pomóż, nie będę sam”, zauważa, że najbardziej ucieszyła ją liczba uczestników. – To pokazuje, że tych, co chcą coś robić, nie brakuje. Zobaczymy, co przyniesie to forum w przyszłości, ponieważ przy stolikach najwięcej czasu przedstawialiśmy własne organizacje, a mniej było mowy o tym, w jaki sposób ktoś może nam pomóc. Najbardziej podobało mi się spotkanie z panem Hołownią. Otwierało oczy na wiele rzeczy, które można zrobić i na sposoby, z których można korzystać – komentowała szefowa stowarzyszenia działającego przy Warsztacie Terapii Zajęciowej.

– Bardzo mi się podobało. Można było poznać opinie innych organizacji i wymienić się doświadczeniami. Siedziałam głównie przy stoliku, gdzie omawialiśmy trapiące nas problemy, a pozostałe dziewczyny od nas uczestniczyły w innych panelach, dzięki czemu udało się np. pozyskać nowych wolontariuszy – wspomina Edyta Straka, członkini Nowosolskich Adopcji Zwierząt.

– Liczymy, że po forum powstanie przestrzeń, gdzie będzie można umieszczać informacje o naszych potrzebach, ale też o samym istnieniu nieformalnej grupy – jak nasza. Za rok chętnie ponownie weźmiemy udział w forum, bo jest to jak najbardziej potrzebne. A co do wizyty Sz. Hołowni, to nawet nie trzeba mówić, jak było to cenne doświadczenie – dodała pani Edyta.

 

„Nie dajcie sobie odebrać radości”

Gościem specjalnym forum był Szymon Hołownia, założyciel m.in. Fundacji Kasisi i Dobra Fabryka, które pomagają dzieciom w Afryce. Spotkanie z nim było ostatnim punktem programu, a poprowadził je Konrad Paszkowski ze Stowarzyszenia Solanizatorzy.

– NGO-sy i samorządy powinny być hołubione i wspierane przez państwo. Trzeba tworzyć w państwie taki klimat, żeby w ludziach tworzył się taki gen zrzutki, żeby poczuli potrzebę budowania społecznego kleju. Nie wystarczy tylko to, że pójdą na wybory i wybiorą obsadę serialu na kolejne cztery lata, bo potrzeba jeszcze codziennego zmagania i przykładania ręki do pomocy właśnie w ten sposób – mówił ze sceny Sz. Hołownia.

Gdy pojawił się wątek szukania finansowych źródeł pomocy, znany np. z programu „Mam talent” gość doradził: – Nikt tak bardzo nie ma pieniędzy jak ludzie, którzy mają pieniądze. Po 15 minutach rozmowy z nimi wychodzisz i ty masz ochotę wpłacić jemu pieniądz zastanawiając się, jak to jest możliwe, że on dociąga do pierwszego. Gdy to zrozumiałem, to zamiast do jednej firmy po duże pieniądze, zacząłem chodzić do wielu po małe. Kluczem jednak zawsze są słowa, to, jaki przekaz zbudujemy, czy potrafimy porywać ludzi, a nie to czy jesteśmy sławni. Gdy ktoś żali mi się, że nie ma siły przebicia, to zawsze pytam, czy na pewno zrobił już wszystko. Gdy w twój projekt uwierzy pierwsza osoba, to dalej będzie już łatwiej i samo się poniesie. Jedni będą o tym mówić drugim, ale to nie wydarzy się od razu. My zaczynaliśmy od wpłat na łączną kwotę kilkuset złotych miesięcznie. Teraz zbieramy 600-700 tys. zł miesięcznie, a nie wykupiliśmy nigdy żadnej reklamy, żadnego posta sponsorowanego na Facebooku, bo się uparłem na budowanie zasięgu organicznie, na reklamę przez mówienie ludzi jeden do drugiego – opowiadał założyciel kilku fundacji.

W końcówce spotkania Sz. Hołownia zaapelował do stowarzyszeń: – Będą się mądrzyli, dzielili włos na czworo, kombinowali z lewej, z prawej, nie dajcie sobie ukraść radości. Zrobiliście coś fajnego, to możecie świętować. Nie ulegajcie dyktaturze smędzących krytykantów szukających dziury w całym. Można tu przytoczyć cytat niesłusznie przypisywany Ghandiemu – „Najpierw cię ignorują, później się z ciebie śmieją, później z tobą walczą, na koniec wygrywasz”. Tylko cierpliwie i do końca trzeba przejść całą tę drogę, konsekwentnie robiąc to, co poczuliśmy, że powinniśmy robić. Nawet jak na początku nie daje to takich rezultatów, to nie wygaszaj tego, bo przyjdzie czas, że akurat będzie to potrzebne.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content