„Prezydenta Gdańska zabiły słowa”. Prof. Wachowski o mowie nienawiści [WYBÓR TEKSTÓW Z 2019]

– Pierwszego prezydenta Gabriela Narutowicza zabiły słowa. Pawła Adamowicza również zabiły słowa. Mówię to z wielką trwogą i smutkiem, ponieważ mam takie poczucie, że powinniśmy się temu przeciwstawić – zdecydowanie i tak mocno, jak tylko potrafimy – w taki sposób zakończył swój wykład „Słowa i czyny. O mowie nienawiści i nie tylko” profesor Jacek Wachowski

Wykładu w Miejskiej Bibliotece Publicznej wysłuchało kilkadziesiąt osób.

Profesor Jacek Wachowski zajmuje się nowymi technologiami i ich wpływem na zachowania społeczne, a także myślą filozoficzną i retoryką. Wykład zaczął od próby zdefiniowania mowy nienawiści. Najmniej skomplikowane wyjaśnienie mówi, że mowa nienawiści odnosi się do negatywnych emocji i wypowiedzi, których podstawą jest tworzenie jakichś stereotypów dotyczących osób lub grup osób ze względu na ich przynależność społeczną, polityczną, religijną czy etniczną. Celem takich komunikatów jest zdeprecjonowanie tej grupy i obniżenie jej znaczenia.

Ale tutaj, jak zaznaczył prof. Wachowski, dochodzimy do pytania, które zadaje sobie wielu specjalistów zajmujących się komunikacją społeczną: czy rzeczywiście mowa nienawiści polega wyłącznie na tym, że próbujemy kogoś zdewaluować albo obrazić?

Zły trójkąt

Według prof. Wachowskiego w tym kontekście istnieje tzw. zły trójkąt, czyli połączenie trzech elementów, które wytwarzają mowę nienawiści. – One są trampoliną, od której bardzo łatwo się odbić, żeby mówić językiem pełnym nienawiści. Ten zły trójkąt składa się z negatywnych emocji, które zawsze mają charakter bieżący. Składa się ze stereotypów i uprzedzeń, które mają charakter kulturowy i historyczny. I wreszcie: składa się z aktów dyskryminacji, które mają charakter czysto koniunkturalny – wyjaśniał naukowiec.

Przypomniał, że stereotyp to naturalny element naszego życia społecznego. – Gdybym zapytał, czy w naszym obiegu kulturowym istnieje stereotyp Czecha, to zapewne większość skojarzyłaby Czechów z piwem, knedliczkami. Czy istnieje stereotyp Rosjanina? Zapewne tak.

Niemca, Chińczyka, Polaka? Oczywiście, że tak. Stereotypy same w sobie nie są jeszcze złe, choć ich celem jest powiedzenie, że jednak to my jesteśmy lepsi od tych Czechów, Ukraińców, Rosjan itd. Z drugiej strony oni mogliby powiedzieć o nas to samo. Czyli stereotyp to mechanizm, który ma na celu pozycjonowanie, powiedzenie, że w istocie to my jednak jesteśmy wyżej usytuowani w hierarchii kulturowej niż jacyś „oni” – tłumaczył prof. Wachowski. Dodał, że jeśli stereotypy łączą się z negatywnymi emocjami dotyczącymi tego, co dzieje się w danym momencie, to zaczyna się z nimi dziać coś więcej. – Wyobraźmy sobie taką sytuację, że w naszej okolicy kradną rowery, no i przypadkowo w tej okolicy mieszkają Turcy, a młodzi tureccy chłopcy jeżdżą na dobrych rowerach. Ów stereotyp, jaki moglibyśmy sobie wyobrazić, jest taki, że to ci Turcy kradną rowery. To w połączeniu z bieżącym kontekstem tworzy już sytuację zapalną. Od stereotypu jest bardzo krótka droga do wypowiedzenia słów, że my tych Turków nie akceptujemy i że mamy im za złe, że kradną nasze rowery. To daje zachętę do obrzucania ich inwektywami i zachęca do czynu, czyli jakiejś formy agresji skierowanej do tej grupy etnicznej – zobrazował prof. Wachowski.

Zaznaczył, że istnieje zasadnicza różnica między obrażaniem kogoś a posługiwaniem się mową nienawiści.

Czy np. nazwanie kogoś idiotą to mowa nienawiści? Jest pewna grupa badaczy zajmujących się komunikacją społeczną, którzy powiedzą, że nie, bo według nich mowa nienawiści oznacza niekoniecznie wulgarne epitety wobec kogoś, ale musi oznaczać zachętę do agresji. – To jest istotą tematu, bo można sobie wyobrazić mowę nienawiści, która nie jest wulgarna. Np. jeśli powiem do kogoś, że ten ktoś jest idiotą, to w myśl tego, co powiedziałem przed chwilą, to jest obraźliwe i mocno nieeleganckie, natomiast nie jest to mową nienawiści. Mową nienawiści byłoby powiedzenie: „Pan jest idiotą i należałoby pana zabić”. Wezwanie do czynu, do agresywnego rozprawienia się z kimś, kogo obrażam, jest spełnieniem warunków, o których mówimy w odniesieniu do mowy nienawiści – podkreślił prof. Wachowski.

Niebezpieczna pułapka

W dalszej części wykładu podkreślił, że w większość spraw, którymi zajmujemy się mówiąc o mowie nienawiści, myślimy o mediach.

Zdaniem profesora dziennikarze stosują proste techniki, np. manipulowanie słowem i obrazem i przesuwają granicę tego, co jeszcze 10-15 lat temu było niedopuszczalne, jeśli chodzi o język stosowany w mediach.

Profesor przywołał taki obraz: polski Sejm, kamera z góry pokazuje puste ławy poselskie. I w tym czasie jest podany komunikat słowny mówiący, że posłowie mają wysokie diety. A jednocześnie, że jest wysoka absencja wśród posłów na posiedzeniach Sejmu i że wyremontowano poselski hotel.

– Komunikat jest taki, że posłowie nie pracują, pławią się w basenie sejmowym i dostają za to publiczne pieniądze. Czy to jest manipulacja? Oczywiście, że tak. Dlatego że komentujący nie zadał sobie trudu, żeby sprawdzić, czy w tym czasie, kiedy np. jest pierwsze czytanie ustawy o górnictwie naftowym, posłowie pracują w komisjach sejmowych, co jest rutynową czynnością posła. Jaki jest jednak społeczny przekaz takiego komunikatu? A no taki, że posłowie to darmozjady. To ludzie, którzy żywią się naszymi pieniędzmi i na dodatek źle pracują. Czy sami posłowie stwarzają powody, żeby tak o nich myśleć? Oczywiście, że tak. Ale z drugiej strony tego typu uogólnienie jest mocno przesadzone – zaznaczył prof. Wachowski.

Drugim przykładem prostej techniki, którą stosują media, jest tzw. pytanie z tezą. – Dziennikarz podchodzi od prezydenta miasta albo wysoko postawionego urzędnika państwowego i mówi: „Proszę pana, ile pan ostatnio ukradł?” albo „dlaczego pan doprowadził do ruiny urząd, który pan sprawuje?”.

Zdaniem profesora to pytania, na które nie ma odpowiedzi, bo stawiający je dziennikarz lepiej wie, co ten ktoś ukradł, zniszczył, sprzeniewierzył itd. To jest groźne dlatego, że tworzy się w ten sposób rzeczywistość, która niejednokrotnie nie ma żadnego umocowania w faktach.

Wreszcie są techniki personalne, w których konkretnym osobom przypisuje się coś, czego nie popełniły, a to w efekcie prowadzi do nienawiści i ataków w internecie, z czym spotykają się choćby prezydenci Poznania Jacek Jaśkowiak czy Wadim Tyszkiewicz i z czym spotykał się także prezydent Adamowicz.

Istnieje coś takiego jak retoryka afirmująca grupę. Prof. Wachowski nawiązał do często powtarzanego w przestrzeni publicznej sformułowania „my Polacy”. – Kiedy to mówimy, mamy na myśli to, że jesteśmy jacyś wyjątkowi w stosunku do innych nacji. W tym „my” jest zawsze próba nobilitowania nas kosztem tych „innych”. To jest o tyle groźne, że tworzy front. Skoro są jacyś „my”, to są też jacyś „oni”, którzy są gorsi, bo nie należą do „my” – podkreślił poznański profesor, który za inny przykład podał zwrot „Polak katolik”: – Co mamy zrobić z tymi, którzy nie są katolikami? Powiem więcej, co mamy zrobić z takimi Polakami, którzy nie są katolikami, nie jedzą mięsa, są weganami, biegają i na dodatek jeżdżą na rowerach? Jeśli stworzymy taką narrację, że katolickość oznacza polskość, to wpadamy w pewną pułapkę, która jest śmieszna i groźna jednocześnie.

Jak działać za pomocą słów?

Kończąc prof. Wachowski powiedział też o tradycji filozoficzno-lingwistycznej, z której wyrasta mowa nienawiści. Przywołał tu Johna Langshawa Austina, filozofa języka, który w latach 50. został zaproszony do Harvardu na serię wykładów na temat tego, jak działać za pomocą słów.

Pytanie, które Austin zadał swoim studentom, brzmiało: czy jesteśmy w stanie stwarzać realną rzeczywistość za pomocą słów? Austin odpowiedział twierdząco i użył dwóch przykładów. Według jego teorii takie akty, które stwarzają rzeczywistość, to performatywy (od angielskiego czasownika „perform”, czyli stwarzać, czynić). To np. takie akty, jak zawarcie związku małżeńskiego. – Jakaś ona i jakiś on stają przed urzędnikiem stanu cywilnego po to, żeby zawrzeć związek małżeński i wypowiadają słowa „biorę sobie ciebie za żonę”. Tym samym stwarzają nową rzeczywistość społeczną, ekonomiczną, kulturową, być może także religijną, jeśli to dzieje się przed osobą duchowną. Zatem z punktu widzenia społecznego wypowiadane słowa mają daleko idące skutki – powiedział prof. Wachowski.

Austin zapytał też studentów: żyjemy w społeczeństwie, w którym wypowiadane słowa – nie licząc performatywów – mają znaczenie?

Odpowiedź była przecząca. Prof. Wachowski podparł to przykładem: – Ona i on umawiają się przed kinem w Nowej Soli. Umówili się na godzinę 19.00. Jest godzina 18.55 – ona czeka, jego jeszcze nie ma. Jest 19.05, jego nadal nie ma. Seans zaczyna się o 19.00. Jest kwadrans po, jego jeszcze nie ma. Przychodzi o 19.20, a ona rzuca mu się na szyję i wchodzą do kina. Dziś łatwo jest powiedzieć, że coś zrobimy i nie mieć poczucia, że powinniśmy coś zrobić. Bardzo łatwo jest składać obietnice i ich nie dotrzymywać. Austin takie społeczeństwa określa mianem nieperformatywnych.

Prof. Wachowski nawiązał do trylogii Sienkiewicza, a konkretnie do sceny, w której Ketling i Wołodyjowski w twierdzy wysadzają się w powietrze. Z punktu widzenia współczesnego czytelnika, jak przekonywał profesor, to całkowicie nieuzasadnione: – Przecież król ogłosił kapitulację i powinni wyjść ze wszystkimi wojskami. Ale nie, dlatego że Wołodyjowski i Ketling złożyli przysięgę, że „pierwej polegną, niż oddadzą twierdzę”. To jest akt performatywny: mówię, że coś zrobię i bez względu na konsekwencje i koszta ja to robię. Z punktu widzenia współczesnego świata to jest jakaś aberracja. Dziś mówimy, że przyjdziemy o 19.00 do kina, ale przechodzimy o 19.20. Mówimy, że będziemy się troszczyć o obywateli, a w nosie mamy ich dobro. Mówimy, że chcemy naprawy rzeczywistości, a w gruncie rzeczy pragniemy swojego dobra – i to najczęściej materialnego. Te akty performatywne mogą być również źródłem mowy nienawiści.

„Ciapaty” i „zrobić żyda”

W tym zakresie mamy do czynienia z dwoma podstawowymi technikami: repetycji i techniki czynienia słowami.

Repetycji, czyli powtórzeń. Przykład? – Jeśli powiem o uczciwym człowieku, że jest złodziejem, to za pierwszym razem wszyscy państwo się oburzą. Ale jeśli powiem po raz drugi, 12., po raz 122., to oburzenie będzie coraz mniejsze, a z czasem pewna część słuchaczy będzie skłonna w to uwierzyć – podkreślał Wachowski.

Druga technika to pozycjonowanie. Polega na tym, że używa się określeń nieprzyjaznych w stosunku do pewnej grupy ludzi tak często, że jak nawet pierwotnie raziło nas to określenie, to po jakimś czasie uznajemy, że taka jest wola społeczna. Takie określenia są z jednej strony mocno zakorzenione w naszej kulturze, ale też nowe. Do nowych należy określenie „ciapaty”, do starych „zrobić żyda”, czyli zrobić kleksa w szkole. To są określenia, które bardzo mocno stygmatyzują i tworzą zaplecze do mowy nienawiści.

Profesor Wachowski na koniec wzmiankował raport dr. Adama Bodnara, rzecznika praw obywatelskich, który został opublikowany przez Oko.press po śmierci prezydenta Gdańska. Sformułowano w nim listę zachowań społecznych o charakterze agresywnym, które wynikają z mowy nienawiści oraz tych, dla których mowa nienawiści była inspiracją.

Ta lista jest bardzo długa. A ich lektura – zdaniem Wachowskiego – przygnębiająca, bo pokazuje, że w ciągu ostatnich trzech lat mamy do czynienia z serią zdarzeń o charakterze agresywnym skierowanym do mniejszości etnicznych, religijnych, kulturowych, których mechanizm jest bardzo prosty i składa się z trzech faz. – Jest faza stygmatyzacji, kiedy mówimy: „Ty jesteś Arabem”. Jest faza obrażania: „Jesteś Arabem, a w związku z tym jesteś taki i taki”. I to już są wulgaryzmy. I jest faza trzecia: „Jesteś Arabem, potem padają te wulgaryzmy, a w związku z tym należy cię pozbawić nóg, rąk, a najlepiej wszystkiego”. To, proszę państwa, żyje w przestrzeni publicznej i to jest groźne. Można sobie wyobrazić, że to może trafić na osobę niestabilną emocjonalnie lub też osobę z wyraźnymi zaburzeniami poznawczymi, która powtórzy to, co zrobił znakomicie zapowiadający się polski malarz z pierwszym prezydentem RP Gabrielem Narutowiczem. Narutowicza zabiły słowa.

Adamowicza również zabiły słowa. Mówię to z wielką trwogą i smutkiem, ponieważ mam takie poczucie, że powinniśmy się temu przeciwstawić – zdecydowanie i tak mocno, jak tylko potrafimy – spuentował swój wykład prof. Wachowski.

 

Po śmierci Pawła zacząłem się oglądać za siebie

W wykładzie wziął udział prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz, który po prof. Wachowskim także zabrał głos i w swojej prezentacji multimedialnej odniósł się do wydarzeń, które przytrafiły się jemu samemu za czasów jego prezydentury, a które wpisują się w mowę nienawiści.

Przypomnijmy, pod adresem prezydenta nieznany dotąd sprawca skierował groźby pozbawienia życia, pisząc po śmierci Pawła Adamowicza: „Tyszkiewicz, ty będziesz następny”.

Prezydent mówił: – To, co dzieje się w zakresie mowy nienawiści, możemy dzielić na to, co działo się przed śmiercią Adamowicza i po jego śmierci. Przed atakiem na prezydenta Gdańska była tolerancja i przyzwolenie na agresję słowną. Ciekaw jestem, co będzie się działo teraz?

Czy będzie pielgrzymka bandytów na Jasną Górę, która przyjmuje środowiska nacjonalistyczne ze swastykami? Mam nadzieję, że nie. Ale do śmierci Adamowicza takie obrazki były normalne i to u nas w Polsce, gdzie powinniśmy jak nikt inny pamiętać, z czym się wiąże faszyzm, nacjonalizm. Albo czy jest normalne, że przed Pałacem Królewskim pojawiały się hasła: „Śmierć wrogom ojczyzny”. A kto zdefiniuje, kto nim jest, bo definicję można napisać po swojemu?. Każdy może mieć swoją. Albo słynne hasło „A na drzewach zamiast liści, będą wisieć komuniści” lub „syjoniści”, bo to się ostatnio zaczęło pojawiać. To słychać na licznych marszach w kraju, których pilnuje policja, a wielu uznaje, że nic się nie dzieje. Albo akty zgonów wystawione prezydentom kilkunastu miast. Czy ktoś poniósł jakiekolwiek konsekwencje? Są twarze tych ludzi, którzy są dumni i chcą powiedzieć, że jak będzie trzeba, to was powiesimy. Niestety, prawda jest taka, że do siania nienawiści myśmy się prawie przyzwyczaili. Przed śmiercią Pawła Adamowicza powiedziałbym, że ktoś, kto pisze, że „będę następny”, może żartuje, może się dobrze bawi? Ale może też mobilizuje kogoś do działania. Dlatego ja po śmierci Pawła zacząłem się oglądać za siebie.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

3 thoughts on “„Prezydenta Gdańska zabiły słowa”. Prof. Wachowski o mowie nienawiści [WYBÓR TEKSTÓW Z 2019]

  • 27 lutego 2019 at 17:26
    Permalink

    Czytam to i widzę że wychodzi na to że tylko mowa nienawiści dotyczy tych co piszą lub mówią prawdę? Jak to wytłumaczyć że totalna opozycja ma rację? Dla mnie ta cała totalna opozycja to jedna wielka mowa nienawiści! Społeczeństwo głosowało przecież w wyborach demokratycznych ,to wobec tego uszanujemy wolę większości i czekajmy na następne wybory.

    Reply
  • 29 marca 2019 at 18:29
    Permalink

    Pan Darek wszystko zrozumiał i napisał komentarz. Po przeczytaniu artykułu i komentarza pana Darka, myślę, że mamy ogromny problem (jako społeczeństwo) nie tylko z czytaniem. Czytanie ze zrozumieniem. Mamy problem z słuchaniem i właściwym ocenianiem tego co do nas dociera. Panie Darku, szkoda.

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content