Pamiętajmy o tych dziewczynach. Rocznica tragicznego marszu śmierci

Marek Grzelka zachęca nowosolan, by wspólnie upamiętnić 77. rocznicę marszu śmierci więźniarek filii obozu Gross-Rosen w Neusalz do Flossenburga. Z tysiąca kobiet, które uczestniczyły w marszu, przeżyło tylko około 200

W środę 26 stycznia przypada 77. rocznica ewakuacji filii obozu Gross-Rosen w Neusalz. Marek Grzelka kolejny raz zachęca nowosolan, by wspólnie upamiętnić to wydarzenie.

„Jak co roku o godz. 18.00 zapraszam na kameralną uroczystość na terenie Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 (»Nitki«) wszystkich tych, którzy chcą oddać hołd ofiarom obozu i marszu do Flossenburga” – pisze w wydarzeniu na Facebooku.

W styczniu 1945 r. tysiąc kobiet wyszło na 500 km marszu śmierci do Flossenburga po likwidacji filii obozu Gross-Rosen w Neusalz. Przeżyło tylko ok. 200 z nich.

Mieszkańcy z inicjatywy Grzelki od 2016 biorą udział w uroczystościach rocznicowych. Przychodzą pod tablicę upamiętniającą te tragiczne wydarzenia, która znajduje się na murze „Nitek”. To tam była filia Gross-Rosen. Nowosolanie składają kwiaty, palą znicze.

Pokazują, że pamiętają i chcą pamiętać.

– Dziś oddajemy hołd dziewczynom, którym nie udało się przeżyć tego marszu – mówił Grzelka w 2020 r. – Sytuacja polityczna, wojenna spowodowała, że nic nie wyszło z ich planów na życie.

Podczas uroczystości w 2020 r. zostały odczytane listy potomków osób, które przeszły marsz śmierci.

„Dobry wieczór, nazywam się Judy Patterson, jestem córką Pauli Zyto, Żydówki, która ocalała z Holokaustu, która przeżyła obóz niewolniczej pracy przy fabryce Gruschwitza oraz marsz śmierciNeusalz do Flossenburga – pisała pani Judy. – Moja mama prawie nigdy nie mówiła o Holokauście. Ale kiedyś wspomniała ojcu nazwę Neusalz, a on wyjaśnił mi, że to miasto nad Odrą. Nie znałam pisowni tej nazwy, myślałam, że to może być nazwa obozu. Pewnego dnia, w 1994 r., przejrzałam książkę Martina Gilberta »Atlas Holokaustu« i po raz pierwszy natknęłam się na słowo »Neusalz« w piśmie. Strona zawierała mapę i pierwszy opis, jaki kiedykolwiek czytałam o tym, przez co przeszła moja matka: 42-dniowy marsz śmierci, od 26 stycznia do 11 marca 1945, kończący się w Bergen Belsen. Kilka lat później zebrałam się na odwagę, by powiedzieć mojej matce, że znalazłam opis marszu śmierci w książce. Zapytałam wprost, czy brała udział w tym marszu śmierci. Odpowiedziała: »Tak«. Nastąpiła długa pauza, po czym moja mama dodała: »Teraz wiesz, przez co przeszłam«. Ale wszystko, co miałam, to tylko bardzo krótki opis z tej książki. Musiałam ją w końcu zapytać, jak to wszystko przeżyła. Odpowiedziała tylko: »Po prostu żyj dalej«”.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content