Prezydent o wielkiej wodzie z 1997 roku: Nie wiedziała, komu rzuca wyzwanie [ROZMOWA]

Z prezydentem Nowej Soli Jackiem Milewskim rozmawiamy o pierwszych inwestycjach przeciwpowodziowych, grze drużynowej i patrzeniu na dobro mieszkańców miasta i regionu

Mariusz Pojnar: Pracę w samorządzie rozpoczął pan pięć lat po wielkiej powodzi. Z wałów w porcie wciąż wystawały worki z piaskiem pamiętające tamten czas. Nowa ekipa w mieście rozpoczynała swoją orkę na ugorze, a do tego dochodziło zabezpieczenie miasta przed kolejną ewentualną wielką wodą.

Jacek Milewski: Rozpoczynając pracę w samorządzie 20 lat temu byliśmy nastawieni na rozwój gospodarczy naszego miasta. Gospodarka ponad wszystko. Poznałem wtedy Piotra Warcholaka, dyrektora Lubuskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, instytucji zajmującej się między innymi zabezpieczeniami przeciwpowodziowymi. Dyrektor prowadził ze mną długie dyskusje nad koniecznością przygotowania dokumentacji pod budowę wałów. Rozmawialiśmy o powodzi w ‘97 i zabezpieczeniach, które są niezbędne, żeby historia się nie powtórzyła. Odra pokazała nam wtedy swoje bardzo groźne oblicze i nie wolno go zapomnieć. Dyskutowaliśmy i dyskutowaliśmy, a wszystko sprowadzało się do pieniędzy.

Nie mieliśmy na tyle środków, żeby inwestować w dokumentację, która nie wiadomo kiedy będzie potrzebna, a Nowa Sól potrzeb miała wtedy całe mnóstwo. Pan Warcholak przekonywał, że tak myśleć nie wolno, bo w momencie gdy będą pieniądze, a my będziemy bez dokumentacji, to zostaniemy w tyle. Daliśmy się przekonać, zainwestowaliśmy w dokumentację ściany przeciwpowodziowej, bo to właściwe samorządowe myślenie. Kiedy przyszedł czas, byliśmy gotowi. Powstał montaż finansowy środkami krajowymi, samorządowymi i unijnymi w celu wybudowania ściany przeciwpowodziowej w nowosolskim porcie. Wiedzieliśmy, że to najbardziej miękkie podbrzusze i należy zabezpieczyć Nową Sól od strony ul. Portowej.

Przekonaliśmy się o tym w 2010 roku, kiedy ponownie zagroziła nam wysoka woda. My jednak mieliśmy już ścianę, która zdała egzamin.

Zdarzało się, że w tamtym czasie ktoś kwestionował potrzebę zabezpieczeń przeciwpowodziowych?

Nie było czegoś takiego. Nowosolanie zawsze jednoczyli i jednoczą się w chwilach, gdy chodzi o dobro miasta. Kiedy przypominane są momenty powodzi ‘97 mówi się, że nowosolanie rzucili wyzwanie rzece. Wydaje mi się, że jest odwrotnie. To ta nieobliczalna rzeka płynąca przez Polskę i niszcząca kolejne nasze miasta rzuciła wyzwanie nowosolanom. Mieszkańcy podjęli to wyzwanie, stanęli na wysokości zadania i jako pierwsi na trasie wygrali z rzeką.

Wiedzieliśmy, że ważne jest zjednoczenie wokół wspólnego celu. Udowodniliśmy, że potrafimy walczyć o nasze miasto odrzucając wszelkie różnice. Przypomnijmy sobie, że to był jednak trudny czas, gdy padają zakłady, gdy w naszych głowach jest strach o przyszłość rodzin, bo rośnie bezrobocie i nie widać nadziei na horyzoncie. Pomimo tego wszystkiego wyszliśmy z domów i zjednoczyliśmy się w obronie Nowej Soli. Mateusz Pojnar powiedział na spotkaniu promującym książkę, że w rozmowie z Jerzym Ceglarkiem usłyszał zdanie o zrywie solidarnościowym w kraju, który był „niczym” w porównaniu ze zrywem nowosolan do ratowania własnego miasta.

Dzisiaj widzimy, jak trwa budowa kolejnych zabezpieczeń przeciwpowodziowych. Miasto będzie bezpieczne?

Tak jak nowosolanie pokazali grę drużynową w ‘97, tak to zjednoczenie trwało po 2010 roku, gdy wysoka woda ponownie nas postraszyła. Efektem tego jest potężna inwestycja za 150 mln zł realizowana wzdłuż wałów Czarnej Strugi i następnie Odry. Każda wbijana dzisiaj w ziemię łopata ma swój początek w grze drużynowej, która doprowadziła do montażu finansowego w celu pokrycia kosztów dokumentacji zadania. Czekaliśmy wszyscy – miasto Nowa Sól, gmina Wiejska Nowa Sól, gmina Otyń, gmina Bytom Odrzański, Kostrzyńsko- -Słubicka Specjalna Strefa Ekonomiczna oraz powiat nowosolski – i po 11 latach się doczekaliśmy.

Zawsze wierzyłem i jestem o tym przekonany, że takie długoterminowe marsze prowadzą do sukcesu. Drużynowo i konsekwentnie jednoczyć się wokół ważnych spraw w celu realizacji zadania – to właściwa droga. Zawsze i bezwzględnie trzeba mieć przed oczami mieszkańców i ich bezpieczeństwo. Nie wolno nam się zrażać chwilowymi przeciwnościami, rzucanymi pod nogi kłodami czy komplikacjami z jakiegokolwiek powodu.

Kiedy się widzi dobro mieszkańców całego regionu, trzeba być konsekwentnym. Za chwilę powstająca właśnie kolejna wielka inwestycja przeciwpowodziowa w dużej mierze zabezpieczy nasze miasto.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content