Awantura o konie trwa

W poprzednim tygodniu w programie „Magazyn Ekspresu Reporterów” wyemitowano materiał dotyczący konfliktu na linii gmina Otyń – Biuro Ochrony Zwierząt. Sprawa dotyczy odebranych Franciszkowi G. koni, które od 2014 roku przebywają u wolontariuszy BOZ i osób z nimi współpracujących. BOZ regularnie wysyła na adres gminy faktury, na podstawie których domaga się zapłaty za opiekę nad zwierzętami, ale poza pierwszą (na ponad 20 tys. złotych), jeszcze za czasów poprzedniej władzy, gmina nie zapłaciła ani złotówki.
– Dziś konie mają się bardzo dobrze, mają super warunki, odpowiednią paszę, regularnie wizyty kowala, lekarza weterynarii – mówi w reportażu Anna Pacewicz, jedna z najbardziej zaangażowanych w sprawę osób. Autorka materiału, Alina Suworow, przypomina, że zgodnie z prawem jeśli to wójt wydał decyzję o odbiorze zwierząt, to gmina jest zobowiązana pokrywać koszty opieki nad nimi jednocześnie egzekwując pieniądze od właściciela gospodarstwa, w którym dochodziło do znęcania. Gmina faktur nie reguluje i dziś zaległość sięga prawie 170 tys. zł. – Nie chcemy niczego wyłudzić, a odzyskać to, co się tym koniom należy od gminy, a właściwie od byłego właściciela – mówi w materiale Izabela Kwiatkowska z BOZ i w kontekście stanowiska gminy o przejęciu wszystkich koni i umieszczeniu za darmo we wskazanych przez nią miejscu dodaje: – Obawiamy się, że konie trafią na rzeź. Mamy prawo mieć takie obawy, bo podczas spotkania, które odbyło się pod koniec 2015 roku, prawnik gminy powiedział, że w interesie gminy jest, aby wszystkie konie zdechły.


Artur Lawrenc: Dlaczego gmina nie płaci rachunków wystawianych przez BOZ?
Barbara Wróblewska: Stoję na straży publicznych pieniędzy i w mojej ocenie rachunki wystawiane przez BOZ są całkowicie bezzasadne. Nie wiadomo, gdzie znajdują się konie, w jakim są stanie, ile ich jest, czy posiadają potomstwo, itd. Poza tym wolontariat nie może być postrzegany jako źródło zarobkowania.

BOZ sugeruje, że powinniście płacić i jednocześnie egzekwować pieniądze od Franciszka G., poprzedniego właściciela.
W przypadku zapłaconej w 2014 roku faktury w wysokości  22,6 tys. zł. (za utrzymanie, transport i leczenie koni) gmina jest na etapie egzekwowania należności poprzez przejęcie gruntów będących własnością Franciszka G. Kolejne faktury na blisko 170 tys. zł. są odsyłane do BOZ ponieważ brak jest możliwości zweryfikowania kosztów. BOZ stale odmawia informacji o poniesionych kosztach związanych z utrzymaniem koni, a w związku z tym gmina nie może egzekwować należności za niezapłacone faktury od Franciszka G.

BOZ zaskarżył takie działanie przed sądem, gmina natomiast złożyła na wolontariuszy doniesienie do prokuratury, które zostało umorzone.
Podstawą złożenia zawiadomienia była wielokrotna odmowa przez BOZ udzielenia informacji dot. ilości żyjących koni, miejsca pobytu i stanu ich zdrowia oraz udokumentowania ich tożsamości, aby była pewność, czy rzeczywiście są to zwierzęta odebrane z gospodarstwa w Modrzycy. Gmina zwracała się również do przedstawicieli Biura o przesłanie umów, na postawie których przekazane zostały zwierzęta wolontariuszom oraz wykazanie realnych kwot przekazanych na utrzymanie koni. Wobec braku odpowiedzi uznałam, że mogło dojść do popełnienia przestępstwa i stąd zawiadomienia do prokuratury.

Jaka jest wasza wiedza o ilości koni, ich zdrowiu, miejscach, w których przebywają?
Dwukrotnie w urzędzie w tym celu zorganizowane zostało spotkanie z przedstawicielami BOZ i prokuraturą, ale nie ujawniono tych informacji. Z dokumentów wynika, że powinno być 12 koni, a z wystawionych faktur, że 10 koni. Z kolei z naszej wiedzy wynika, że niektóre klacze się oźrebiły, a kilka koni musiało być poddanych eutanazji. Jak w takim razie ustalić stan faktyczny?

BOZ obawia się, że oddanie koni gminie to oddanie ich na rzeź. Krytykuje również warunki, w jakich miałyby być utrzymywane.
Słowa, które padły w reportażu, że w naszym interesie jest, aby zdechły, są nieprawdziwe. Wielu gospodarzy i wolontariuszy z gminy i okolic, miłośników koni mających wielkie serca deklaruje nieodpłatnie chęć przyjęcia i opieki nad nimi. Mamy wyznaczone miejsca przyjęcia zwierząt w odpowiednich warunkach, dlatego poinformowałam BOZ o konieczności powiadamiania urzędu o każdym przypadku interwencji na terenie gminy Otyń, ponieważ jesteśmy całodobowo przygotowani na tego typu działania.

Stanowisko pełnomocnika gminy Michała Sienkiewicza:
– Stwierdzam, że BOZ to instytucja jako pośrednik zajmująca się pobieraniem pieniędzy i która chciałaby działać poza prawem. Nawet przed Sądem Okręgowym Biuro odmawia podania informacji o miejscu pobytu koni, a od gminy wymaga ich utrzymania. Biuro, które samo nie zajmuje się końmi, ma jakieś tajemnicze umowy z osobami trzecimi, których treści nie chce wyjawić. Nie wiadomo, ile kosztuje utrzymanie tych koni, jaki jest ich stan zdrowia, czy są utrzymywane zarobkowo, a przecież wszystko to ma wpływ na koszty ich utrzymania.
Za pomocą szantażu moralnego i wzniosłych haseł wywierany jest ogromy nacisk opinii publicznej na gminę, która dba jedynie o prawidłowość wydatkowanych publicznie pieniędzy. Sprawa mogła być dawno wyjaśniona, ale z uwagi na postawę BOZ, tak się nie stało. Powstał jedynie szum medialny, którego celem jest zmuszenie gminy do odstępstwa od standardów prawa, a na to nie ma zgody.
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content