Od Opola do Szczecina kajakiem

Andrzej Ososiński z Zakęcia i Jerzy Idzikowski z Konradowa w drogę ruszyli 18 czerwca. Ich środek transportu to kajak, który zwodowali w Opolu, dokładnie na 266 kilometrze Odry.

Panowie planują, że do mety, którą jest Szczecin, dotrą w niedzielę 22 czerwca lub nieco później, jeśli przydarzy się kilka nieplanowanych postojów. A taki jeden już był. W ostatni czwartek w Nowej Soli. Po pierwsze słońce grzało tak bardzo, że panom trudno było wytrzymać dzień w kajaku, a dwa, trzeba było odebrać… zapomniany śpiwór.

– Przygotowałem go, ale ze sobą nie zabrałem. A w nocy wcale nie jest tak ciepło i musiałem się przykrywać ubraniami – śmieje się pan Andrzej.
– A skąd w ogóle pomysł na taki rejs? – pytam. – On to wymyślił – A. Ososiński z uśmiechem wskazuje na kolegę. – Skąd? Po pierwsze kochamy naturę, nadodrzańską przyrodę, dlatego chcieliśmy przepłynąć rzekę i zobaczyć, jak to wszystko wygląda, jak są porobione przystanki wodne, przystanie, porty. I po tym, co zobaczyliśmy, śmiało mogę powiedzieć, że na naszych terenach jest o niebo lepiej, niż na południu – komentuje pan Jerzy, który kajakami pływał do tej pory głównie na dużych jeziorach, w Zalewie Szczecińskim i po różnych kanałach.
– Początkowe odcinki naszej trasy są bardzo trudne, bo wiele jest śluz. Nie polecamy. Najgorsza jest ta w Brzegu Dolnym, bo w remoncie i trzeba kajak przenosić – mówi J. Idzikowski.

Kajakarze z gminy Otyń podczas wyprawy śpią w namiotach, zatrzymują się w różnych miejscowościach, żeby uzupełnić prowiant i jedyne na co narzekają, to komary. – Trudno z nimi wygrać. Spokój jest dopiero, jak się błyskawicznie rozłoży namiot i w nim zamknie nim zleci się chmara – zaznacza pan Jerzy.

– Jeśli wiatr nie wieje w twarz, a niestety, taki do tej pory mieliśmy niemal cały czas, to płynie się przyjemnie, po około 60 kilometrów dziennie. Odra i jej okolice zachwycaja swoim wyglądem. Jest pięknie, dziko i przyjemnie. Podziwiamy krajobraz i zwierzęta, np. orły – mówi J. Idzikowski. – Któregoś dnia w jednym miejscu zobaczyliśmy aż 22 czaple. Nigdy jeszcze tylu na raz nie widziałem – dodaje A. Ososiński.
Artur Lawrenc

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content