Akcja przyniosła zamierzony efekt

– Niech na 100 osób po lekturze artykułów w Tygodniku Krąg dziesięć zacznie jeździć zgodnie z przepisami to znaczy, że efekt został osiągnięty – podsumowuje nasz dwumiesięczny cykl poświęcony rowerzystom asp. Robert Statkiewicz

Mariusz Pojnar: Jak ocenia pan nasz wspólny cykl poświęcony rowerzystom, bo my, sądząc po reakcjach ludzi, mejlach wysłanych do redakcji oraz po ilości telefonów mamy nieco wrażenie, że trochę otworzyliśmy puszkę Pandory…

Asp. Robert Statkiewicz: Faktycznie jest tak, że rowerzyści wykroczenia popełniają nagminnie, a nikt nie lubi, jak mu się zwraca uwagę, że coś robi źle. W Nowej Soli jest dużo osób, które korzystają z roweru jako środka lokomocji. Dlatego tym bardziej cieszymy się z tej wspólnej akcji z gazetą, choć naturalnie nigdy nie będzie tak, że uda się wyeliminować wszystkie wykroczenia. Ale dzięki waszym publikacjom udało się uwypuklić pewne rzeczy, pokazać miejsca, w których jadąc jednośladem po prostu popełnia się wykroczenie.
Ten cykl pokazał, że niektórzy ludzie nie zdają sobie sprawy, że po prostu łamią przepisy. Kiedy byli przez nas zatrzymani, byli zaskoczeni, że coś robią źle. Duża rzesza rowerzystów myśli, że ścieżką rowerową można jechać w obie strony, a tak przecież nie jest, chyba że jest oznakowana znakiem z dwóch stron. Bywa jednak tak, że na znaki nie patrzymy wcale.
Inny wniosek po całej akcji jest taki, że sporo ludzi nie zdawało sobie sprawy, przez które przejścia dla pieszych można przejeżdżać, a przez które nie.

Czyli panuje spore niedoinformowanie, jeśli chodzi o znajomość przepisów jazdy na rowerze?

Pamiętajmy, że na kartę rowerową zdajemy w wieku 10 lat. Później, jeżeli ktoś nie posiada prawa jazdy, dodatkowo nie wyrabia innych uprawnień, to raczej nie sięga z powrotem do przepisów ruchu drogowego. A nie oszukujmy się, one się zmieniały na przestrzeni lat. Zmieniła się też infrastruktura rowerowa. Kiedyś nie było wcale ścieżek do poruszania się jednośladami. Dziś jest tego całkiem sporo. Niektórzy zatrzymali się dwadzieścia, trzydzieści lat temu i na podstawie wiedzy zdobytej wówczas, dziś korzystają z rowerów. To może budzić niewiedzę.

Z rozmów z policjantami podczas akcji wynika, że nie brakuje przypadków, w których rowerzysta widzi policjantów, a mimo to np. przejeżdża przed maską radiowozu w poprzek drogi? Jak zrozumieć takie zachowanie?

Jest część rowerzystów, którzy swoją jazdę na jednośladzie postrzega w taki sposób, jak bohater ostatniego odcinka, czyli że ruch drogowy to tylko samochody, a oni na jednośladach to tak jakby odrębny byt. Spotykamy się z takim myśleniem: „A tam, ja na rowerze nic nikomu nie zrobię, więc mi wolno więcej”. Tacy ludzie mówią często jeszcze jedno zdanie: „Nie łapcie mnie, łapcie piratów drogowych”. To jest bardzo złe podejście. Przecież ci niechronieni uczestnicy ruchu drogowego są najbardziej narażeni na konsekwencje, jeśli dojdzie do wypadku czy kolizji.

Jak tłumaczą się rowerzyści, którzy zostają przez was zatrzymywani? Od pana z dzieckiem na rowerze, który po tym jak podniosły się rogatki na przyjeździe przy ul. Wojska Polskiego, ruszył pod prąd, pod pędzące auta usłyszałem, że spieszył się… do lekarza?

Różne tłumaczenia się trafiają, oczywiście lekarz, chora babcia albo ciocia. Kierowcy samochodów mówią, że spieszą się na pogrzeb. My ich wtedy często pytamy, czy na swój pogrzeb. Czasy są takie, że każdy się spieszy. Ale w tym pośpiechu nie zapominajmy o naszym bezpieczeństwie. I ta zasada dotyczy także rowerzystów.

Jaki dla was, jako policji, jest najważniejszy efekt naszej wspólnej akcji?

Widać, że akcja przyniosła zamierzony efekt. Niech na 100 osób po lekturze artykułów w Tygodniku Krąg zacznie jeździć zgodnie z przepisami to znaczy, że efekt został osiągnięty. Że wspólnie przypomnieliśmy im, jak powinni korzystać z dróg publicznych rowerzyści. Potencjalnie o ten dziesięć osób maleje możliwość, że coś na drodze może się stać im albo za ich przyczyną komuś innemu. I to jest najważniejsze.
My, policjanci, widzimy wykroczenia w ruchu drogowym, staramy się reagować. Ale w wydziale ruchu drogowego jest nas dwudziestu, a mieszkańców powiatu blisko 100 tysięcy. Nie da się wyłapywać i wyeliminować wszystkiego, dlatego takie akcje nastawione na edukowanie mieszkańców, jednocześnie waszych czytelników, są potrzebne.
Pamiętajmy, że podczas naszej akcji nikt nie został ukarany mandatem. My tylko pouczaliśmy te osoby, jak należy jeździć właściwie. Z drugiej strony rowerzyści powinni pamiętać, że nasza wspólna akcja się skończyła i żeby też mieli świadomość, że mogą być karani za niewłaściwe zachowania na drodze, a nie tylko pouczani.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content