Sawicki: wierzę, że osiągniemy cel

Marek Grzelka: Kiedy rozmawialiśmy w czerwcu, powiedziałeś, że masz nadzieję, że twierdza Nowa Sól pozostanie twierdzą. Tymczasem miałeś najsłabszą jesień, odkąd jesteś trenerem pierwszego zespołu. Gdzie widzisz przyczynę tak słabej rundy w waszym wykonaniu?

Trzeba spojrzeć ciut szerzej. Wiosnę mieliśmy najlepszą za mojej kadencji w Arce, a jesień najsłabszą. Wpływ na to na pewno ma odejście ludzi typu Bitner, Miziński. Wiedziałem, że Mizińskiego ciężko będzie zastąpić, ale myślałem, że z Bitnerem ta kwestia będzie łatwiejsza, że nie będzie widać braku. Miziński jako skrzydłowy strzelił 11 bramek, miał z siedem asyst, w ciężkich chwilach ciągnął zespół, dobry rywal nie potrafił nam zagrozić.
Do tego bardzo dobrze funkcjonował u nas stały fragment gry, a teraz tego zabrakło. Jeśli chodzi o jesień, pół rundy nie wyglądało źle, brakło trochę szczęścia w niektórych meczach, czasem krzywdzili nas sędziowie, uciekło nam parę punktów. Gra też nie wyglądała źle. Ale druga połowa…
Rozsypaliśmy się jako formacja defensywna jak i całość gry defensywnej całego zespołu. Tomczak zagrał tylko w pięciu meczach, problemy z kręgosłupem. Smolin złapał lekki dołek fizyczny, plus problemy ze zdrowiem, nie był tym Remkiem, co zawsze. Kontuzja Reusa, Ciebienia i to się wszystko posypało, nie było pewności, jeśli chodzi o grę obronną. Łatwo traciliśmy bramki, za łatwo, w 12 meczach jako pierwsi traciliśmy bramki, dogoniliśmy jedynie w trzech. Na sześć spotkań, gdzie otwieraliśmy wynik, w pięciu nie przegraliśmy. Straciliśmy 34 bramki, w tym trzy gole samobójcze, a w ciągu czterech lat ani jednego. I do tego doszedł aspekt psychiczny, tak w sporcie bywa, coś siadło. Wynik kreuje na pewno atmosferę.
Brakuje nam dwóch, trzech piłkarzy z jakością na tę ligę, którzy w ciężkich momentach by to pociągnęli. Nie mamy typowego snajpera, zawsze się to rozkładało na kilka osób, a teraz nawet tego nie ma.

 

 

Patrząc po wynikach, zabrakło u was regularności, jakiejś serii, passy. Wygrana, remis, porażka, co chwilę inaczej. To efekt tego, że nie zawsze mogliście trenować w pełnym komplecie, treningu, kadry, czy to wynik tego, że ta liga jest tak zróżnicowana pod względem poziomu?

Na pewno ta liga jest o wiele mocniejsza. Wiedząc, że zagrają u nas Stilon, Ilanka, zespoły się powzmacniały, o punkty jest ciężej. Inna sprawa: z końcem września zaczęliśmy mieć problem z frekwencją, mamy w składzie kilku studentów, trzech wyjechało na studia do innych miast, kilku studiuje w Zielonej Górze i mają tak poukładane zajęcia, że nie zawsze są w stanie wziąć udział w treningu. Czyli nagle ten problem zaczął dotyczyć aż dziewięciu osób – albo ich nie ma w ogóle, trenują sami, albo mogą być na zajęciach maksymalnie dwa razy w tygodniu. Na tę ligę to na pewno za mało.
Mamy okres zimowy, to moja czwarta zima tutaj. Każda wcześniejsza była solidnie przepracowana i na to liczę też w tym roku. Wiesz, inna sprawa, że my drugi raz z rzędu nie mamy hali.

 

 

Jak to, w przygotowawczym zimowym nie macie hali?

No nie mamy ani jednej godziny w tygodniu zajęć na hali. Ja nie chcę tego dużo, ale niektóre rzeczy można zrobić tylko na hali i z tym jest problem. Dużo zespołów, mało obiektów, duże obłożenie. Wciskamy młodzież naszą klubową na halę, dzieci tę halę muszą mieć. Dla nas nie starczyło. My się nie zbierzemy na trening na halę 15:00, ludzie są w szkole i w pracy, 19:00, 20:00 tak, ale nie ma wtedy miejsca. Nie ma komfortu przez to, ale jakoś będziemy sobie radzić, sztuczna płyta, teren, ale tej hali nam będzie brakować. Sparingi to wyjazdy, u nas nie da się grać meczu zimą na pełnowymiarowym boisku. Ale po odpoczynku chcemy ze świeżą głową przystąpić do przygotowań, do nowej rundy. Wierzę, że osiągniemy cel, że się utrzymamy, choć to nie jest przecież takie łatwe, na pstryknięcie. Tabela jest płaska, wszyscy są blisko siebie i każdy mecz to będzie walka o byt. Ta runda zapowiada się tak, że trzeba będzie walczyć do końca.

 

 

Liczyłeś pewnie, ile minimum musisz ugrać wiosną punktów, by się utrzymać.

23 punkty zakładam, że powinno być wystarczająco. Liczę, że Falubaz zostanie w III lidze, wtedy od nas spadną trzy, bo wracamy do formuły 16 zespołów w IV lidze. To o sześć punktów więcej, niż jesienią, to jest plan minimum. Jeśli tak się stanie, powinniśmy dać radę. Chcemy też powalczyć w Pucharze Polski, rozgrywki zaczniemy od pucharu właśnie, gramy w Żarach. Obyśmy byli zdrowi, to nie będzie źle, popracujemy solidnie, mamy sporo czasu, ale musimy wykonać dobrą pracę. Nie ukrywam, będziemy próbować innych wariantów, nowych rozwiązań, rotować w składzie, szukać optymalnego ustawienia, nowych pozycji dla niektórych zawodników. Mamy na to między innymi osiem sparingów.

 

 

Sprawa chłopców, którzy wskoczyli Ci do zespołu z Centralnej Ligi Juniorów. W sumie najwięcej pomógł ci tylko Simon Rytwiński. Reszta grała mało.

Słabszą rundę miał na pewno Patryk Zawojek, grał nierówno po prostu. Mateusz Leśniewski ma smykałkę do piłki. Są rzeczy jednak, na które mam mały wpływ. Wszystko zaczyna się i kończy na chęciach. Gdyby Mateusz był w treningu.. zobacz, co pokazał z Santosem, pierwszy skład, dwie bramki, wypracowany karny, świetny mecz, a za tydzień nie gra, bo wyjechał do dziewczyny. Takie są realia, my nie możemy od tych chłopaków niczego egzekwować, nie mamy narzędzia. Wołami nikogo nie zaciągnę. Jeśli nie ma chęci… nad tym boleję, to jest dla mnie trudne do przełknięcia, ja tego nie rozumiem po prostu.
Simon to największy plus, świetne podejście, chce grać w piłkę, sto procent obecności na zajęciach praktycznie. Wciąż się uczy, to jego pierwsze mecze w seniorach, jestem z niego zadowolony. Dla młodzieży taki chłopak to przykład.

 

 

Masz świadomość, że po takiej rundzie, jak ta, pojawiają się głosy, że Sawicki powinien dać sobie spokój, że trener powinien się zmienić?

Oczywiście, że mam. Taka nasza specyfika futbolowa – nie idzie, trzeba zmienić trenera. Odpowiem prosto: wkładam w tę pracę serce, uważam, że także dobry warsztat, podejście. Mam czyste sumienie, bo u mnie się nic nagle nie zmieniło. Jak wygrywaliśmy na wiosnę, miałem pokorę, teraz przegrywaliśmy i to mnie uczy jeszcze więcej, pokazuje, że w tym zawodzie wszystko nagle się zmienia przez małe przetasowania, jak diametralnie zmienia się obraz zespołu, tego, co gra. Jako trener powinienem się czuć winny, bo to trener za to odpowiada. Ale też wiem, jak ta praca u nas wygląda, jakie są realia. Co z tego, że ja wiem, czego brakuje, jak nie mam kompletnie żadnej możliwości, by to zmienić, przeskoczyć. W światku trenerskim śmiejemy się z przekąsem, że dziś lepiej być dobrym menedżerem niż trenerem. Podzwonić, zaprosić do pracy tego czy tamtego zawodnika, ale trzeba mieć argument. Wiadomo jaki. My go nie mamy. Dwóch piłkarzy mogłoby u nas bardzo dużo zmienić, ale na to trzeba mieć środki, a my ich nie mamy.
Mówiłem to chłopcom – jest taka opinia w środowisku, że to, co my wyprawialiśmy w tamtym sezonie, to się nie mieści w głowie. Nie ma u nas kilku zawodników z ogromnym doświadczeniem, z uznaną marką, indywidualności, a zajmujemy trzecie miejsce na koniec sezonu. Oczywiście, są tacy ludzie w innych zespołach, którzy w składzie robią różnicę, którzy robię grę, kreują całość. Ale ja uważam, że w tej lidze, jeśli zespół jest dobrze przygotowany, jeśli jest taktycznie poukładany, jeśli dojdzie troszkę szczęścia, to jesteś w stanie solidnie grać. Chciałbym mieć oczywiście taki komfort, że mówię: prezesie potrzebuje dwóch zawodników i on mówi, ok, szukaj dwóch zawodników. Nie ma. Nie stać nas. My dziś gramy tylko ludźmi od nas, w promieniu 10 km. Nie ma pół zawodnika z zewnątrz. Niby dobrze, ale pod warunkiem, że faktycznie mamy takich swoich, że nie odstają od innych. Ile mamy zespołów w tej lidze, gdzie grają tylko swoi zawodnicy? Nie wiem, czy znajdziemy pięć zespołów.

 

 

Czyli co. Ze wzmocnień na wiosnę to raczej niezbyt?

Ja z tego miejsca gorąco zapraszam do nas tych piłkarzy, którzy chcą spróbować, sprawdzić się, pograć w tej IV lidze. Niech wpadną na trening, każdy będzie przyjęty z otwartymi ramionami, dostanie szansę pokazania się.
Wiem, kogo nie będzie, Andrzej Kowalski nie pogodzi dalej trenowania z pracą. Nie będzie studentów – Kutnika, Korotyszewskiego, Wiśniewskiego. Dębiczak dojeżdża na jeden trening z Wrocławia, trenuje sam. Może studentom z Zielonej Góry zmieni się plan na tyle, by mogli trenować częściej. Ale wielkich zmian nie będzie. Może ktoś z juniorów dostanie szansę. A może uda się pozyskać dwóch ludzi, stąd, ale za szybko o tym jeszcze mówić. Kadra na dziś to 22 zawodników, w tym trzech bramkarzy i w tym gronie szykujemy się na wiosnę.

 

 

Celem dla Ciebie jest oczywiście utrzymanie się.

Nie spodziewam, się, że nagle wystrzelimy, choć każdy by chciał, bo to jest bardzo trudne. Ciężko nam będzie psychicznie. Te mecze, w których walczyć będziemy o de facto utrzymanie, będą trudne.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content