V Bieg do Pustego Grobu – wrażenia uczestników

Zbigniew Kowalewski (272m. open, 19m. M50, czas:47:18)

Moja przygoda z Biegiem do Pustego Grobu organizowanym przez franciszkanów w Nowej Soli zaczęła się już kilka lat temu. Najpierw wspierałem swojego syna Pawła jadąc obok niego na rowerze. To był początek. Następnego roku już biegliśmy razem. Wrażenia, jakie mi tam towarzyszyły, są naprawdę imponujące: atmosfera, organizacja, zabezpieczenie trasy, tłumy ludzi na trasie biegu no i oczywiście zdrowa rywalizacja wśród uczestników. Jeżeli chodzi o sam bieg i jego otoczkę niech świadczy fakt, że z roku na rok wzrasta ogromne zainteresowanie tym biegiem. Spotykają się tam ludzie pozytywnie nakręceni do różnych form aktywności, spotkałem takich co uprawiają kolarstwo, crossfit, triathlon, pływanie i inne. W tym roku było blisko 1000 osób, bajecznie kolorowo i wspaniała pogoda, a nic wcześniej tego nie zapowiadało, która pozwoliła, że praktycznie na całej trasie byli mieszkańcy Nowej Soli i okolic, którzy wspierali uczestników biegu. Ta właśnie wspaniała pogoda i atmosfera „niosła” biegaczy. Podziękowania wszystkim kibicom wspierających biegaczy.

Wioleta Bendowska (316m. open, 9m. K40, czas: 48:39)

To był mój debiut w tym biegu. Swój start oceniam na „w sam raz”, jestem zadowolona z wyniku, aczkolwiek było więcej niż zamierzałam, 48:39 netto. Trasa rewelacja, uczestnicy czyli konkurencja zawodowstwo. Ten start to był spontan, ważna była dla mnie idea, wiara, ale pobiegłam też dla sprawdzenia swoich możliwości oraz dla ducha. Kibice świetni – nic dodać nic ująć – miałam swoje fan cluby cały czas na trasie, za co dziękuję, byli dzielni, będą wiedzieć o kim mówię, czekali na mnie. Organizacja biegu moim zdaniem rewelacja, sponsorzy, wszystko dopięte na ostatni guzik.  Ideę Biegu do Pustego Grobu albo ktoś to czuje, albo nie, ja ten bieg na pewno połączyłam z wiarą, wiara czyni cuda i nie tylko. Za rok na pewno startuję, wynik – daj Boże – zamierzam poprawić, dla siebie, bo przecież tam fruwają zawodowcy. Ogólnie piękne przeżycie, pozdrawiam uczestników i zachęcam tych, co jeszcze nie pobiegli zobaczyć, że grób był pusty…

Ewelina Mandzyn (536m. open, 38m. K30, czas: 53:15)

To był mój drugi udział w tym biegu, rok temu startowałam po raz pierwszy. Biegać lubiłam od dawna, czas studiów na AWF we Wrocławiu zaszczepił we mnie bakcyla aktywności fizycznej, teraz kiedy mam mnóstwo obowiązków, bieganie traktuję jako formę relaksu i tzw. „resetu”. Co prawda biegam rzadko, ale z pełnym zaangażowaniem. Na udział w biegu zeszłorocznym i tegorocznym namówiła mnie prezeska naszego Klubu Mam, biegłam jako jedna z reprezentantek. Idea biegu jest wspaniała, propagujemy zdrowy tryb życia, dobrze się bawimy, zmagamy się z własnymi słabościami. Uważam, że warto trochę się „pościerać”, wówczas nasze codzienne problemy często mają mniejsze znaczenie. Trasa jest fajna, dostosowana zarówno dla laika jak i dla zawodowca, a kibice wspaniali! Mocno zagrzewali do walki, osobiście bieg dedykowałam moim pacjentom, którzy zmagają się z chorobami oraz klientom, którzy wiecznie się odchudzają – udowodniłam, że ja też podejmuję walkę i fajnie ich było minąć na tej trasie, usłyszeć słowa podziwu i te zagrzewające do walki.
Z wyniku jestem bardzo zadowolona. Poprawiłam swój czas do tego z zeszłego roku o niemal siedem minut!] jestem z siebie bardzo zadowolona i prawdę mówiąc pozytywne emocje trwają do teraz.
Postanowiłam sobie startować co roku w tym biegu, jest to wspaniałe wydarzenie i mocno wartościuje nasze życie. Oczywiście polecam bieg każdemu, gdyż moim zdaniem w momencie gdy stajemy do walki z samym sobą, już możemy czuć się wygranymi
Chciałabym podziękować organizatorom za kawał świetnej roboty. Ok. pół roku temu współorganizowałam Charytatywny Bieg wigilijny dla Oli Łuczak i doskonale zdaję sobie sprawę, jaki to jest ogrom pracy. Wielu moich znajomych było wolontariuszami podczas przygotowań biegu i w czasie samego biegu i im też chcę podziękować od siebie i od Klubu Mam.

Kornelia Chróściel (158m. open, 2m. K powiat nowosolski, czas: 43:46)

W V Biegu do Pustego Grobu uzyskałam czas 43:46, z czego jestem bardzo zadowolona. Nastawiałam się, że będzie on nieco słabszy. Wynik ten pozwolił mi stanąć na drugim miejscu podium w kategorii Powiat Nowosolski. Biegło mi się bardzo dobrze, na każdym odcinku trasy było dużo kibiców, świetna atmosfera. Pierwsza połowa zleciała mi bardzo szybko. Pomimo dwóch podbiegów czułam się bardzo dobrze. Aktualnie przygotowuję się do sezonu, a na bieg dostałam pozwolenie od mojego trenera Ryszarda Biesiady. Bieg do Pustego Grobu jest pierwszym w Polsce, zorganizowanym przez osoby duchowne, w tak wyjątkowym terminie, jakim są święta Zmartwychwstania Pańskiego. Według mnie jest to piękna inicjatywa. Można poza samym sportem poczuć coś głębszego. Chodzę do Gimnazjum nr 3 w Nowej Soli, jestem w drugiej klasie. Po szkole, przez sześć dni w tygodniu trenuję w klubie Astra Nowa Sól od prawie 3 lat.

Bartek Oskwarek (194m. Open, czas 44:59)

Biegam od 3 lat. Jestem zadowolony ze swojego biegu. Chcę podziękować firmie Wikon, że mnie wzięła do tego klubu biegowego.
Zacząłem biegać dla zdrowia,  żeby nie mieć nadwagi bo słyszałem w radiu, że można dostać zawału serca. Na 10 km był to mój pierwszy bieg, wcześniej biegałem na zawodach w olimpiadach specjalnych w Przylepie na 2400m i biegach letnich igrzysk w Sławie na 1000m. Chciałbym podziękować za wszystko firmie Wikon i pozdrowić cały klub.

Adam Marysiak (1m. open, czas 33:02 – najlepszy kilometr – nr 9, czas 3:01)

Rywalizację pod względem sportowym oceniam na 5 jak 5. edycję Biegu do Pustego Grobu. Było widać, że każdy walczył zarówno ze swoimi rywalami jak i ze słabościami. Ja też, choć nie było po mnie tego widać. Trasa różnorodna, oceniam jej trudność jako średnią. W tej edycji było bardzo dużo kibiców, którzy swoja frekwencją pobili wszystkie dyszki, na jakich startowałem. Stali i dopingowali na całej trasie, co dodawało mi skrzydeł. Sam bieg jest dla mnie jednym z najważniejszych elementów świąt od pięciu lat. Jeśli zdrowie i Bóg pozwoli, to będę startował w każdej edycji. Dla każdego jest coś pozytywnego w tym biegu, ludzie mogą oderwać się od stołu, jedzenia i spędzić ten dzień aktywnie.
Plan ustaliłem przed bieg biegiem ze swoim trenerem Ryszardem Biesiadą i wykonałem go w 100%. Zaatakowałem na półtora kilometra przed metą. Organizację biegu w skali od 1 do 10 oceniam na 10 i myślę że organizatorzy biegu będą się tak doskonale spisywali w każdych kolejnych edycjach. Muszę przyznać że to jest jedyny bieg w województwie lubuskim, który pozytywnie mnie zaskakuje z każdym rokiem.

Szymon Moszak (281m. open, czas:47,09)

Zgłosiłem się na długo przed biegiem, bo wiedziałem, że zainteresowanie jest duże, ale nie do końca wierzyłem, że wystartuję. Tak naprawdę nie wiem, dlaczego pobiegłem. Chyba chciałem udowodnić sam sobie, że jeszcze umiem przebiec te 10 km nie stając ani razu. Pewnie miałem nadzieję spotkać starych biegowych znajomych.
Nikt już nie pamięta, że był kiedyś taki amatorski biegacz. Ja sam ledwo to pamiętam. Warto było sobie to przypomnieć. Liczyłem też, że wystartuje mój przyjaciel z bieżni z lat licealnych i to głównie z nim miałem rywalizować. Niestety nie zaplanował świąt w Nowej Soli, przez co moja motywacja do treningów trochę spadła. Łącznie przygotowywałem się jakieś 5 tygodni, ale zdecydowanie brakowało mi systematyczności. Okropnie wraca się do biegania po długiej przerwie. Ciało nie wykonuje poleceń, jak kiedyś. Musiałem postawić na marszobiegi i chciałem po prostu ukończyć bieg. O dziwo tempo było przyzwoite… co ja mówię!, słabe było, ale pamiętając, że w nogach miałem zaledwie kilka treningów, zaskoczyłem sam siebie. Najmądrzejszą chyba rzeczą, która uratowała mnie przed katastrofą, było ustawienie się z tyłu – tłum nie pozwolił zacząć za szybko, co pozwoliło rozłożyć siły.
O wyniku nie warto pisać. Jest jakieś 13 minut słabszy od moich czasów sprzed kilku lat, ale cieszę się, że pobiegłem. Cieszę się, że spędziłem te święta w nieco inny sposób, że przypomniałem sobie, jakie to uczucie. W dodatku to hasło biegu „do pustego grobu”… Nie umiem tego właściwie opisać, ale płynie z tej idei jakaś dodatkowa satysfakcja.
Brałem udział w wielu biegach w całej Polsce i muszę przyznać, że u siebie w mieście jest wyjątkowo. Rodzina na trasie, masa znajomych. Oklaski kibiców naprawdę niosły. Organizacja też była bez zarzutu. Myślę, że pobiegnę za rok. Postaram się też namówić kilku weteranów, żeby razem ze mną stanęli na starcie.

Karolina Saczyk (400m. open, 11m K20, czas: 50:25)

Był to mój pierwszy start w „Biegu do Pustego Grobu”. Biegam od jakiegoś roku, a pomysł na start w tym biegu wziął się od mojej kuzynki i przyjaciółki, które miały już „Bieg do Pustego Grobu” za sobą i postanowiłyśmy pobiec wspólnie. Mimo że prognozy były różne, pogoda w ten dzień naprawdę dopisała i biegło się wspaniale. Trasa była ciekawa i nie sprawiła mi większych problemów. Muszę także przyznać, że kibice spisali się doskonale – nie spodziewałam się tylu osób i takiego dopingu.
Z wyniku jestem bardzo zadowolona, ale nie było to dla mnie najważniejsze. Oczywiście za rok również chciałabym tu wystartować i już namawiam kolejna przyjaciółkę,  a póki co zaczynam przygotowania do Półmaratonu Solan.

Wojtek Kawszyn (363m. open, czas 49:34, najmłodszy uczestnik biegu, ur. w 2007 roku)

Ten bieg to moje pierwsze  zawody biegowe, bardzo mi się podobało, bardzo miła atmosfera wśród biegaczy i kibiców, którzy gorąco mnie dopingowali, co dodawało mi sił, które były bardzo potrzebne w końcówce biegu. Do biegania namówił mnie tata, zaczęliśmy w lutym tego roku najpierw po około 6 km, po kilku treningach 7 km. Pierwsze w życiu  10 km przebiegłem 19 lutego  z czasem 1.04.20, po następnej takiej odległości tata zaproponował mi start w Biegu do Pustego Grobu i się zgodziłem. Bieg ten to była siódma „10”, jaką przebiegłem i to w bardzo dobrym czasie jak dla mnie 49:34, jestem bardzo zadowolony, że dałem radę. Na pewno dużo w tym pomaga, że od pięciu lat trenuję karate kyokushin. Na co dzień chodzę do trzeciej klasy w SP 6.

Patrycja Drozd (1m. wśród kobiet, czas: 39:36)

Naturalnie jestem bardzo zadowolona z wyniku, tym bardziej, że na linii startu stało około tysiąc osób, więc bardzo mile się zaskoczyłam. Do biegu namówił mnie mój chłopak i zarazem trener Radosław Popławski.  Razem spędzaliśmy święta, więc wykorzystaliśmy okazję na udział w biegu. Tym bardziej, iż jest on już chyba wielkanocną tradycją. Sam bieg miał dla mnie wymiar religijno-symboliczny, bo przecież w wielkanocną niedzielę do pustego grobu biegło dwóch apostołów. Uważam, że jest to bardzo fajne połączenie na dziś. W Nowej Soli biegłam po raz pierwszy, ale mam nadzieję, że nie ostatni. Trasa biegu była zróżnicowana, było trochę kostki brukowej, zbiegów oraz podbiegów, mogę przyznać że organizatorzy postarali się. Biegło się całkiem przyjemnie.

Sandra Pyszkiewicz (707m. open, 35m K20, czas: 58:46)

Pierwszy raz uczestniczyłam w Biegu do Pustego Grobu. Jestem osobą, której od zawsze daleko było do jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Przełom nastąpił w tym roku. W styczniu zapisałam się na bieg, co miało być moją motywacją. Trenować zaczęłam dopiero w marcu, razem z młodszą siostrą. Nigdy wcześniej nie biegałam, więc porwałam się z motyką na słońce. Zależało mi właśnie na Biegu do Pustego Grobu, bo każdego roku kibicowałam i zazdrościłam wszystkim uczestnikom. Jeżeli chodzi o trasę, to przerażało mnie wbieganie pod wiadukt, jednak nie taki diabeł straszny, jak go malują. Wsparcie kibiców na trasie bezcenne! Zostaliśmy bardzo miło przyjęci i zmotywowani oklaskami.
Sam pomysł biegu jest znakomity. Dla mnie, katoliczki, ważne było zaakcentowanie duchowego charakteru tego wydarzenia. Warto podkreślić, że na trasie nie da się odczuć niezdrowej rywalizacji między uczestnikami. Atmosfera jest sympatyczna! No i oczywiście jest to okazja do spalenia kalorii po świątecznym objadaniu się.
Z wyniku jestem zadowolona, biorąc pod uwagę, że nigdy wcześniej nie brałam udziału w tego typu wydarzeniu. Poprawiłam swój czas z treningów o trzy minuty. Bieg do Pustego Grobu traktuję jako preludium do mojej przygody z bieganiem. Za rok z pewnością pobiegnę raz jeszcze i poprawię swój aktualny wynik.

Anna Pogorzelska (2m wśród kobiet, 1m K30, czas: 39,43)

To była 5. edycja tego biegu więc i mnie nie mogło tu nie być, a startuję w „Biegu do Pustego Grobu” od samego początku. Trasa jak co roku była wymagająca. Ten bieg nie zalicza się do łatwych i lekkich. Pobiegłam na miarę swoich możliwości, może nie do końca tak, jakbym chciała, ale prawnych rzeczy przeskoczyć się nie da.
Organizacja jak zawsze bardzo dobra, Brat Grzegorz jak zwykle o wszystko zadbał. Ten bieg należy do nielicznych,w którym jest tyle nagród, skromnych, bo skromnych, ale ludzi to cieszy. I to jest chyba największy plus tego biegu.

Grzegorz Marszałkowski (321m open, 96 M40, czas: 48:36)

Czuję radość i szczęście z tego, że tak wiele osób pragnie biec do pustego grobu. Satysfakcję, że tak zacne grono organizatorów podjęło się tego zadania i że nowy proboszcz otwarty jest na tą imprezę,  także przyniósł nowe pomysły, jak choćby Ekstremalne Drogi Krzyżowe.
Trasa jak zawsze piękna, pełno kibiców, ul. Wodna i Port to chyba najpiękniejszy fragment trasy.
Trasa szybka, ciekawa, atrakcyjna, to był dobry pomysł na bieg i trasę i czas świąteczny.
Co do mojego startu, biegło mi się bardzo dobrze, niosła mnie radość z tego, że Chrystus zmartwychwstał i z tej wyjątkowej wspólnoty biegowej i chrześcijańskiej, i z tego wszystkiego, co Dobry Pan działa tutaj w Nowej Soli.
Ogromna niespodziankę zrobiła pogoda, jestem przekonany że to sprawka św. Ojca Pio, patrona tegorocznej edycji Biegu. On jest znany z wielu cudów, nadprzyrodzonych darów i zdolności:
uzdrowienia, stygmaty, egzorcyzmy, bilokacja, osmogeneza, poznanie, czytanie w ludzkich sumieniach.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich i pamiętam o Was w modlitwie, spotkamy się za rok, 2 kwietnia 2018 roku, na VI Biegu do Pustego Grobu albo wcześniej w listopadzie na rekolekcjach z o. Johnem Bashoborą!

Paweł Bubel (263m. open, 51m. M20, czas 46:43)

Biegać zacząłem zimą, głównie po to, żeby zrzucić kilka zbędnych kilogramów, które zimą i w okresie świątecznym łatwo przychodzą. Chciałem przede wszystkim przygotować się do rundy wiosennej, żeby jakoś ruszać się wiosną po boisku (Paweł gra w A-klasowej Pogoni Przyborów – dop. red.). Tego biegania nie było dużo, raz czy da razy w tygodniu, bo na więcej nie było czasu. Później pojawił się pomysł na udział w biegu. Biega kolega, regularnie startuje w biegach na różne dystanse i to chyba on mnie namówił. W sumie zbytnio nie musiał, bo już chyba w tamtym roku o tym myślałem, ale jakoś nie wyszło. Wiedząc już, że wezmę w tym biegu udział, zrobiłem kilka razy po 10km. Pierwsza dycha była ciężka… chyba 53 minuty. Ale z każdym kolejnym razem czas był coraz lepszy. W piątek przed biegiem miałem 48 minut, a w samym biegu udało się zrobić 46:43. Rekord życiowy. Szkoda tylko straconych sekund na starcie. Tłok i moje miejsce gdzieś w środku tej grupy spowodowały, że pierwszy km zrobiłem w 5 minut, później było już lepiej. Tak więc nauka na przyszłość… mimo to z czasu jestem zadowolony. Pierwszy bieg i niecałe 47 minut uważam za swój sukces. Trasa fajna, choć… źle wspominam drogę przez Pleszówek i ul. Kamienną… zawsze ten odcinek mnie męczył najbardziej. Kibice i atmosfera super. Ostatnie zakręty i ostatnia prosta – coś wspaniałego. Kiedy widziało się tylu dopingujących ludzi, których w sumie się nie zna, nogi same niosły, a ostatni kilometr był najszybszy w moim biegu. Co do biegu, za rok wystąpię na pewno, o ile zdrowie będzie. Po cichu myślę nad Półmaratonem Solan, ale trochę się tego boję… chyba to ponad moje siły.

Michał Fedorczak (4m. open, czas 33,42)

Z czasu jestem jak najbardziej zadowolony, jest on nieznacznie tylko gorszy od życiówki osiągniętej miesiąc temu na szybszej trasie w Poznaniu (33:18). Czuć jednak lekki niedosyt bo do ostatniego kilometra walczyłem o podium, a ostatecznie skończyłem na 4. miejscu. Mam jednak nadzieję, że okazja do rewanżu pojawi się już niebawem.
Moja przygoda z jako takim bieganiem rozpoczęła się w liceum ok. 5 lat temu, kiedy to zamarzyłem sobie wziąć udział w Półmaratonie Solan. Początkowo rad w bieganiu udzielał mi trener Ryszard Biesiada, a od momentu wyjazdu na studia (2 lata temu) rozpocząłem już ścisłą współpracę z trenerem Jackiem Wośkiem. Bieganie traktuję jako hobby, stanowiące świetną odskocznię od trudów napotykanych czy to na uczelni, czy w życiu codziennym.
„Bieg do pustego grobu” jest niewątpliwie niepowtarzalnym wydarzeniem niespotykanym przez cały rok na mapie Polski. Z jednej strony mamy tu do czynienia z wydarzeniem religijnym, mającym za zadanie ewangelizację i świętowanie Zmartwychwstania Jezusa, z drugiej zaś profesjonalnie przygotowaną imprezę sportową z elektronicznym pomiarem czasu, trasą z atestem PZLA, licznymi klasyfikacjami oraz nagrodami. Należy tu w szczególności pogratulować pomysłodawcy całego biegu o. Grzegorzowi Marszałkowskiemu, który zaproponował ludziom inny, aktywny sposób spędzania drugiego dnia świąt wielkanocnych.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content