Zbliża się MFC 13! „Maku” chce wrócić do ringu [ROZMOWA]

– Jest dwóch-trzech potencjalnych przeciwników dla mnie na grudniową edycję gali – zapowiada Tomasz Makowski, multimedalista Mistrzostw Świata muay thai i K-1, szef organizacji Makowski Fighting Championship. „Maku” ostro trenuje, by 16 grudnia pokazać się z jak najlepszej strony. „Tygodnikowi Krąg” opowiada o karcie walk, przygotowaniach i sportowej przyszłości. A na horyzoncie prawdopodobnie walka o kolejne, dziesiąte Mistrzostwo Świata w jego dorobku

 

Mateusz Pojnar: Na początek powspominajmy poprzednią galę, która odbyła się w Zielonej Górze we wrześniu. Na MFC 12 nie walczyłeś z powodu kontuzji.

 

Tomasz Makowski: Pierwszy raz miałem okazję przyjrzeć się, jak to wszystko wygląda z boku, bo nie brałem udziału w gali jako zawodnik. Zawsze sugeruję się opiniami ludzi, przede wszystkim zawodników, ale również kibiców. Nie słyszałem negatywnych opinii. Trenerzy i promotorzy ocenili galę, mówili, ze była na bardzo wysokim, światowym poziomie, co dla mnie jest ważne. Cały czas dostajemy oferty zawodników, którzy chcieliby zawalczyć na MFC, chcą współpracować.

 

Po tej gali mieliśmy w pierwszym tygodniu około 70 mejli z propozycjami walk. Ludzie też byli zachwyceni, każdy znalazł coś dla siebie, bo też chcieliśmy zrobić jak najlepszą oprawę. Ja mam fioła na punkcie poziomu sportowego, a Asia chce też, żeby to było jak najlepsze widowisko pod kątem oprawy i show.

 

Wrześniową galę zadedykowaliście tragicznie zmarłemu Dawidowi Morze. Teraz jest okres Wszystkich Świętych. Jak go zapamiętałeś?

 

Dawid był moim zawodnikiem, świetnym wojownikiem i człowiekiem. Pomagał ludziom, ale był też pozytywnie zakręcony na punkcie zwierząt. Cały czas mówił: chodź, Tomek, coś wymyślimy, coś zrobimy dla zwierzaków. Nieraz chciał przekładać treningi, bo ma w tej sprawie jakieś spotkanie, bo jakiemuś zwierzakowi dzieje się krzywda. Czasem robił trening, ale równocześnie myślał, co ma zrobić później charytatywnie.

 

Tę galę chcieliśmy mu zadedykować, bo trzeba o nim pamiętać i Dawida wspominać. A Zielona Góra była idealnym miejscem, żeby coś takiego zrobić.

 

Teraz MFC wraca do Nowej Soli. Czym różnią się nowosolskie gale od tych organizowanych w Zielonej Górze?

 

Moi znajomi mówią, że w Nowej Soli jest specyficzny klimat. To jest zawsze bardziej grono ludzi, którzy się znają. Odbieram to tak, że wszyscy na tę imprezę czekają. To jest miejsce spotkań, śmieję się, że taki drugi sportowy sylwester dla Nowej Soli. To główna różnica.

 

Jak z twoim zdrowiem? Będziesz gotowy, żeby zawalczyć w grudniu?

 

Szału ze zdrowiem nie ma. Trenuję mocno i nie ukrywam, że szykuję się. Jest dwóch-trzech potencjalnych przeciwników dla mnie. Rękę cały czas oszczędzam, na dzisiaj ona jest do operacji. Po tym, jak ściągnęliśmy gips, ani razu mocniej nie uderzyłem. Kiedy próbowaliśmy na treningu, później ona puchła. Coś jest nie tak. Chciałbym zawalczyć w grudniu, a później poddać się operacji. Myślę, że wytrzymam do MFC 13 i tę walkę zrobię.

 

Ostatnio nie walczyłeś, nie będzie rdzy ringowej?

 

Nie, cały czas jestem w treningu, sparuję ze świetnej klasy zawodnikami. Z tym że w pełni nie mogę się wykazać, bo jednak rękę oszczędzam. Sparingi są na full, ale z mojej strony do użytku są lewa ręka i kopnięcia. Ale wiem, że jestem w stanie sobie poradzić. A jeśli w walce coś się stanie, to już inna bajka.

 

Można jakoś tę rękę blokować, ale to oszukiwanie organizmu. Przez jakiś czas nie czuje się bólu, jednak kontuzja się pogłębia.

 

Około pół roku nie walczyłem, więc rdzy nie będzie. Dla zawodnika na najwyższym poziomie to nie jest długo. Co innego gdybym nie walczył rok i był w średnich treningach. A ja trenuję jak zawsze.

 

Cały czas czujesz głód walki?

 

Jest coraz większy i cały czas to sobie uświadamiam. Ciężko będzie odejść. Chciałem powalczyć do tej czterdziestki, teraz mam 38 lat.

 

Chcę dziesiąty raz zdobyć tytuł Mistrza Świata. Nie ukrywam, że ta walka na grudniowym MFC będzie w wyższej kategorii wagowej – 63,5 kg, bo dostałem propozycję walki o mistrzostwo w Surinamie. I taka walka kontrolna w wyższej kategorii jest potrzebna. Gdybym zdobył Mistrzostwo Świata, mógłbym powoli zacząć myśleć o emeryturze.

 

Już dawno podpisałeś kontrakt z bardzo prestiżową organizacją Glory. Myślisz jeszcze o tym, żeby wystąpić na którejś gali tego potentata?

 

Kiedy podpisywałem ten kontrakt, odezwała się kontuzja kręgosłupa. Od tamtej pory wszystko ucichło, oni dali mi szansę pokazania się w tej światowej organizacji, ale stało się, jak się stało.

 

Nie ukrywam, że w ciągu roku nie jestem w stanie zrobić dużo walk. W przyszłym chcę zawalczyć na gali, którą będziemy organizować i stoczyć walkę w Surinamie. Padła też propozycja walki w Niemczech 7 kwietnia. Tam miałbym się bić z zawodnikiem, z którym miałem zmierzyć się w Zielonej Górze. Takie jest założenie – te trzy walki. Kiedyś robiłem w roku 10-12 walk, ale potem to się odbijało na zdrowiu. Odzywa się zmęczenie organizmu, to wszystko jest u mnie – niestety – już zużyte.

 

Jak wyglądają twoje przygotowania do MFC 13?

 

Trenujemy dwa razy dziennie, czyli standardowo w czasie, kiedy się przygotowujemy. Pod okiem Tariela Zandukeliego – trenera mojego, Pawła Jędrzejczyka i Michała Szmajdy – trenujemy też dwa-trzy razy w tygodniu we Wrocławiu.

 

Mam też swój schemat treningowy, który wyciągnąłem od trenerów jeżdżąc przez lata po świecie. Wiem, czego potrzebuję, czego potrzebują moi zawodnicy. To sprawdzona metoda i jedziemy tym systemem.

 

Po tym, jak Paweł Jędrzejczyk zdobył pierwszy pas w historii organizacji MFC, czeka nas kolejna walka mistrzowska. Wiemy już, że Emilia Czerwińska zawalczy z Chelliną Chirino.

 

Oglądałem Chirino i to mocna zawodniczka. Ona będzie się biła teraz z Michaelą Michl, z którą wygrała Emilia na gali w Zielonej Górze. Jestem ciekaw tego pojedynku.

 

Trener Peters chwalił bardzo tę zawodniczkę. Oglądałem jej treningi i walki, analizowaliśmy, czy dać jej szansę walki o pas. Ma bardzo dobry boks, walczy z najlepszymi na świecie. Ona ma 19-20 lat i około 70 walk zawodowych na koncie.

 

Stawiam na Emilkę, zgotowała nam w Zielonej Górze niespodziankę. Były różne opinie co do werdyktu walki z Michl, szczególnie ze strony niemieckiej, ale obejrzałem jeszcze raz tę walkę i Emilia ją wygrała zasłużenie.

 

Kolejne walki o pas już niedługo?

 

Już teraz swoją szansę walki o pas na MFC 13 dostaje Michał Szmajda. Wystąpi w walce wieczoru z Fabianem Huntem. To głównie zawodnik muay thai, wygrywał w Tajlandii najbardziej prestiżowe turnieje. Dwukrotnie nokautował dwóch wysokiej klasy Tajów.

 

Przed Michałem zawsze są duże wyzwania. Jest moim bardzo dobrym kolegą, ale musi mieć podnoszoną poprzeczkę. Potwierdził kolejny raz swoją klasę w ostatniej walce z Vlado Konskym, który lubi kończyć walki przed czasem. Z Konskym wygrał przez nokaut.

 

Szmajda to już jest zawodnik światowej klasy.

 

W karcie walk poszliście w słowacką stronę. To będą polsko-słowackie wojny: Przypis – Tomko, Kazieczko – Baran, Bodnar – Klimacek, Zembik – Cincik.

 

Pracuję z Martinem Belakiem, te cztery walki współtworzą jego zawodnicy. Są z bardzo dobrego gymu. Martin ma światowej klasy zawodników, którzy również są zapraszani na gale na całym świecie.

 

Jestem bardzo ciekawy pojedynków Przypisa z Tomko i Kazieczki z Baranem. Baran jest bardziej od Kazieczki doświadczony, bardzo twardy fighter. Kazieczko zawalczył ostatnio widowiskowo, ale Baran jest dużo bardziej wymagający od Schötza, z którym bił się ostatnio.

 

Karta wygląda na odmłodzoną. Jest coraz więcej świeżej krwi.

 

Też trzeba dawać młodym zawodnikom szansę, nie bazować tylko na starych koniach (śmiech). Tak jak zauważyłeś, coraz więcej jest młodych. Nie ma się co oszukiwać – my, starsi, walczymy już rzadziej.

 

Na koniec kilka słów zaproszenia na MFC 13 w grudniu.

Zapraszam, myślę, że kibice nie będą zawiedzeni. Zawsze staram się utrzymywać poziom sportowy gali. Chcemy zawsze, żeby walki były na wysokim poziomie. Tak będzie i tym razem. Warto przyjść i kibicować naszym zawodnikom. Trenują ciężko i zasługują na takich zaangażowanych kibiców, jakich mamy.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content