Love story spod siatki, czyli jak sport Karolinę i Mariusza połączył

Ona niska, on wysoki. Poznali się na siatkarskim, szkolnym turnieju mikołajkowym. Zagrali w jednej drużynie. Zajęli drugie miejsce, zdobywając srebrną… bombkę. Na tym kontakt się urwał, ale tylko na chwilę. – Któregoś razu podczas przedmeczowej rozgrzewki Astry zobaczyłam Mariusza, który wyglądał jakoś inaczej niż na wspomnianym turnieju. Dopiero wtedy bardzo mi się spodobał… – uśmiecha się Karolina Bugajewska, która jest w związku z byłym siatkarzem Astry Mariuszem Nowakiem. Można śmiało napisać, że połączyła ich siatkówka!

Po ostatnim Rodzinnym Turnieju w Siatkową Piłkę Plażową, który odbył się w sierpniu w Kożuchowie, na profilu facebookowym nowosolanka Karolina Bugajewska wrzuciła zdjęcie z krótkim podpisem: „Brązik w plażóweczkę”.

Karolina trzecie miejsce zdobyła startując w drużynie z Mariuszem Nowakiem (skład ich zespołu uzupełniły jeszcze Alicja Bugiera i Sara Szczęsna z UKS SG Kożuchów – dop. red.).

– Zagraliśmy, by troszkę się odstresować, pobawić. Atmosfera na turnieju była niesamowicie swobodna, nie było ogromnej rywalizacji, tylko każdy świetnie się bawił grając w siatkówkę, jak to bywa na turniejach czysto rekreacyjnych – mówi K. Bugajewska.

Z Nowakiem ze zdjęcia łączy ją nie tylko to, że zagrali razem w turnieju, ale przede wszystkim fakt, że na co dzień są parą.

Gdzie się poznali? To chyba oczywiste.

Gratulacyjny buziak

Kożuchowski turniej mixtów nie był dla nich debiutem, bo już wcześniej grywali razem.

– Któregoś razu dostaliśmy propozycję od znajomych siatkarzy, by zagrać na piachu i lepiej się poznać. Z odpowiedzią na zaproszenie nie czekaliśmy długo i wzięliśmy udział. Pamiętam, że był to dla mnie turniej pełen emocji, bo grałam po raz pierwszy na piasku i nie mogłam się w tym odnaleźć – wspomina K. Bugajewska, która pamięta tamten stres.

– Denerwowałam się, bo uświadomiłam sobie, że tak naprawdę niewiele umiem i pewnie zawiodę Mariusza. Trzęsłam się jak galareta, a on wyszedł na boisko spokojnie i było widać, że nie jest to dla niego nic nowego. Tamtego dnia był dla mnie partnerem życiowym, partnerem do gry, trenerem, motywatorem i fizjoterapeutą – dodaje K. Bugajewska. Spokój jej partnera spowodował, że dla niej kolejne mecze były dużo łatwiejsze.

– Bo kiedy coś mi się nie udawało, dostawałam porady, a gdy zdobywałam punkt, dostawałam gratulacyjnego buziaka. Ten turniej nie dał nam zwycięstwa, ale był początkiem naszego wspólnego grania i późniejszych treningów – wspomina 22-latka.

Z Mariuszem poznali się pięć lat temu na siatkarskim turnieju mikołajkowym, w którym wzięli udział uczniowie „Elektryka”.

Karolina i Mariusz zagrali w jednej, szkolnej drużynie. Zajęli drugie miejsce, zdobywając srebrną… bombkę. – Wtedy nie zwróciliśmy na siebie zbyt wielkiej uwagi. Podaliśmy sobie dłonie, by się zapoznać. Pograliśmy trochę razem i w zasadzie na tym był koniec – wspomina M. Nowak.

Ale, jak czas pokazał, to wcale nie był koniec, a początek.

Karolina zaczęła chodzić na mecze drugoligowej Astry, której zawodnikiem był wówczas M. Nowak. I dopiero za którymś razem tak na dobre wpadł jej w oko chłopak, którego poznała na turnieju mikołajkowym. – Wyglądał jakoś inaczej, niż na wspomnianym zimowym turnieju. Wtedy bardzo mi się spodobał… – uśmiecha się 22-latka.

Niedługo później spotkali się ponownie. Ona grała w szkolnej drużynie i podczas jednego z turniejów jej mecz sędziował… Nowak.

– Potem przez kilka dni widziałam go w szkole, kiedy przechadzał się z kolegami. Za każdym razem, gdy go widziałam, nogi miałam jak z waty… – mówi nowosolanka, która poczuła motyle w brzuchu.

Cześć, Kibicu Skry Bełchatów, znamy się może?”

Z pierwszymi objawami zakochania szybko postanowiła coś zrobić. Odezwała się do Mariusza poprzez portal społecznościowy Facebook. Wysłała mu zaproszenie do znajomych, na które on odpowiedział w ciągu kilku godzin. Karolina pamięta odpowiedź bardzo dokładnie: „Cześć Kibicu Skry Bełchatów, znamy się może?” Te słowa nawiązywały do informacji zawartej na Facebooku Karoliny. Od tego pytania zaczęła się rozmowa. Po kilku tygodniach pisania postanowili się spotkać.

Pierwsze zdanie, jakie usłyszała Karolina z ust Mariusza zabrzmiało: „Nie pamiętam, że byłaś taka malutka”.

Rozmowa na pierwszej randce przebiegała w bardzo sympatycznej atmosferze.

– Głównym tematem była siatkówka; ulubione drużyny, zawodnicy, zawodniczki, pojawił się oczywiście temat Astry. Potem kolejne i kolejne spotkania. I w końcu w sylwestra zostaliśmy parą – mówi M. Nowak, którego z K. Bugajewską złączyło prawdziwe uczucie i siatkówka, o której mogą mówić bez końca i nigdy im się to nie nudzi.

– Mamy ciekawe życie, wspaniałych znajomych, wspaniałe rodziny. Cieszymy się z życia, wspieramy i bardzo szanujemy, a to podstawa udanego związku. Jasne, że bywają dni, w których nic ciekawego się nie dzieje, wtedy staramy się wyciągać album ze wspólnymi zdjęciami i wspominać – podkreśla M. Nowak.

Karolina: – Razem jesteśmy już prawie pięć lat i zgodnie stwierdzamy, że to najlepsze pięć lat, jakie mogło nam się trafić i w dodatku tych lat będzie wiele więcej. Siatkówka jest dla nas bardzo ważna, ale mamy też inne wspólne pasje i zainteresowania. Słuchamy takiej samej muzyki, jeździmy na koncerty, uwielbiamy „Gwiezdne Wojny” i „Harrego Pottera”.

Razem: – Uwielbiamy wspólnie gotować i mamy podczas tego duży ubaw. Naszą pasją są także góry, zdobywamy razem szczyty i jest to dla nas coś niesamowitego. Spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu, mieszkamy razem, mamy dwa króliczki i jesteśmy szczęśliwi.

Za rok ślub!

Przez pięć lat związku zagrali razem wiele turniejów zarówno na piasku, jak i w hali.

W plażówce były to turnieje w Nowym Tomyślu, Dźwirzynie, Pustkowiu, Nowej Soli, Sierakowie, Wolsztynie, Kożuchowie i Dusznikach. Najlepiej wspominają zmagania w Nowym Tomyślu, w którym zdobyli srebrny medal.

Mogą się także pochwalić tym, że przez dwa lata pod rząd – w 2017 i 2018 roku – zdobyli puchar w turnieju akademickim w siatkówce halowej.

Oboje grają także w rozgrywkach Nowosolskiej Amatorskiej Ligi Siatkówki w zespole. „Straconych Talentów”.

– Mariusz prawie przez całe życie trenował siatkówkę w „Astrze”, ja jedynie przez krótki czas trenowałam w  Aresie i każdy sukces był dla mnie czymś niesamowitym, był motorem napędowym do większych starań i walki. Nie zawsze byłam doceniana przez swój niski wzrost, ale Mariusz pokazał mi, że kiedy się czegoś bardzo chce, to można to osiągnąć. Dzięki niemu nie tylko oglądałam mecze siatkarzy w telewizji, ale i sama chciałam grać. Nie oczekiwałam od siebie nic wielkiego. Chciałam tylko stawać się lepsza w czymś, co kochamy. W te wakacje przed wielkimi upałami trenowaliśmy prawie dzień w dzień. Chcemy zagrać jeszcze raz w Kożuchowie we wrześniu – zapowiada Bugajewska.

Siatkarską parę zapytałem, czy kłócą się podczas turniejów?

– Bardzo często! I nigdy nie są to kłótnie rozpoczynane przez Mariusza, zawsze to ja pierwsza się denerwuję. Zauważyliśmy, że wiele par mixtowych, które są partnerami w życiu i pod siatką, ma tendencj do turniejowych kłótni. Niekiedy są to sytuacje komiczne, ale chociaż potem mamy co wspominać w gronie przyjaciół i rodziny. Żyjemy zgodnie i bardzo się wspieramy w każdej kwestii życiowej – mówi młoda nowosolanka.

Z Mariuszem od roku są zaręczeni, za kolejny rok chcą się pobrać. Obecnie są w trakcie szału przygotowań.

M. Nowak: – Mamy zarezerwowaną salę weselną, fotografa, didżeja. W dodatku nasz wielki dzień będzie miał wiele nawiązań do siatkówki. W październiku tego roku planujemy sesję narzeczeńską i o dbędzie się ona w górach oraz oczywiście pod siatką. Film dla gości oraz rodziców również będzie bardzo dużo siatkarski, ale tu więcej nie zdradzę, bo to niespodzianka. W planach mamy również zaprojektowanie zaproszeń wyglądających jak bilet na mecz z dopiskiem „Najważniejszy mecz naszego życia”.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content