Głogowianie mistrzami NALS. Czego nie jest w stanie wyobrazić sobie Rafał Popiołek? [ZDJĘCIA]

Nasze Stracone Talenty nie obroniły tytułu sprzed roku. Teraz przypadło im w udziale srebro. Brąz dla Dzikich Lisów. – To już jest tak, że nie wyobrażam sobie piątkowego zimowego wieczoru bez treningu – mówi Rafał Popiołek z Talentów, którzy tworzą grupę przyjaciół zakochanych w siatkówce

Finał Nowosolskiej Amatorskiej Ligi Siatkówki, którą od lat organizuje Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, odbył się w ub. tygodniu w hali przy ul. Botanicznej.

Przed rokiem w finale NALS Stracone Talenty pokonały Aresa Nowa Sól. W sezonie 2018/2019 Talenty też doszły do finału, ale tym razem musiały zmierzyć się z Amatorem Głogów. Ostatecznie lepsi pod siatką okazali się głogowianie wygrywając 3:0. Nowosolanie zakończyli rozgrywki na drugim miejscu. W meczu o trzeci plac Dzikie Lisy pokonały Aresa 3:1.

Skład Straconych: Popiołek, Gondyk, K. Nowak, M. Nowak, Dubeltówka, Wawer, Grajner, Czech; Lisy: Lisowski, Musielak, Wojtasiński, Sandecki, Przybysz, Cyran, Bredlak i Magda.

Nagrody zespołom wręczył Grzegorz Rogula, dyrektor MOSiR. – Cieszę się, że gra w naszej lidze dała wam dużo radości, zabawy, tężyzny fizycznej, ale i niosła za sobą inne walory – mówił Rogula.

Jak sezon podsumowuje Rafał Popiołek ze Straconych Talentów? – Na pewno był trudniejszy niż w tamtym roku – przyznaje Popiołek. – Teraz drużyny były zdecydowanie mocniejsze. Szczególnie wzmocnił się Głogów, grał u nich zawodnik, który jeszcze rok temu występował w II lidze w Chrobrym i mogliśmy go obserwować w meczach z Astrą, zresztą narobił jej wiele krzywdy. W fazie zasadniczej NALS dwa razy wygraliśmy z Amatorem, ale w finale to oni byli lepsi. W tej hali od lat jest problem, jeśli chodzi o słońce, które wypacza wyniki setów. W tamtym roku nam się udało, teraz przegrałem losowanie i mieliśmy dwie partie, w których graliśmy pod słońce. Ale rzeczywiście Amator dzisiaj zagrał od nas lepiej. Cały sezon był ciekawy, mało było meczów o pietruszkę. Dzikie Lisy zrobiły duży krok do przodu, potwornie męczyliśmy się z nimi w finale. Szkoda chłopaków z Aresa, bo zdrowotnie posypał im się skład. Chcieliśmy wygrać finał i zadedykować to zwycięstwo Grzesiowi Babaczowi. Na początku października myślałem też, że chłopcy z Młodej Astry rozjadą wszystkich w naszej lidze, bo trenują jednak pięć razy w tygodniu, a zajęli słabe szóste miejsce.

Stracone Talenty tworzą fajną grupę przyjaciół. Znają się jak łyse konie, bo w przeszłości wszyscy grali w siatkówkę, w większości w Astrze. – Nie ukrywam, że nie wyobrażam sobie piątkowego zimowego wieczoru bez wspólnego treningu. Śmiejemy się, że prawdziwa Liga Mistrzów gra w środę w naszej lidze – mówi Rafał Popiołek i podkreśla, że NALS jest potrzebna w Nowej Soli i zazdroszczą jej nam amatorzy siatkówki w Lubuskiem.

Z sezonu zadowolony jest Andrzej Lisowski. To od jego nazwiska wzięła się nazwa brązowych medalistów – Dzikich Lisów. – Mieliśmy swoje wzloty i upadki w tym roku, ale bardzo się cieszymy z tego trzeciego miejsca, bo o to walczyliśmy – mówi Lisowski. – Chcieliśmy, żeby nasza drużyna z roku na rok rozwijała się, grała coraz lepiej. I to krok po kroku nam się udało. A może za niedługo, np. za dwa lata, wywalczymy finał?

Lisy słabo zaczęły mecz z Aresem. – Mimo że przeciwnik miał braki personalne. Ale w pewnym momencie zaczęliśmy grać swoją siatkówkę i to przyniosło efekt. Spodziewałem się, że zakończymy sezon wyżej niż w ub. roku. Prawie awansowaliśmy teraz do finału, ale brązowy medal też jest zadowalający – zaznacza Lisowski.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content