II liga siatkówki: Z Żaganiem zdobyliśmy punkt, jak będzie z Bielawą?

Mecz Astry z Sobieskim Żagań jak zawsze dostarczył wielu emocji. Tym razem Koliberki spotkały się z przeciwnikiem na wyjeździe. To była prawdziwie męska gra, która zakończyła się w tie-breaku zwycięstwem Sobieskiego

Sobieski Żagań – Astra Nowa Sól 3:2 (22:25, 25:17, 25:22, 23:25, 15:12)

W minioną sobotę Astra Nowa Sól zmierzyła się na wyjeździe z Sobieskim Żagań. Drużyny jak zawsze do spotkań na szczycie przygotowują się nie tylko sportowo, ale i mentalnie. Liczą się przede wszystkim siatkarskie umiejętności, ale wielkie znaczenie ma też spokojna głowa i pewność siebie.

Ze względu na obostrzenia spowodowane pandemią zawodnicy wciąż nie mają wsparcia kibiców w hali. A nowosolscy kibice wielokrotnie już udowodnili, że swoim dopingiem potrafią zmobilizować drużynę i ponieść ją po zwycięstwo.

W Żaganiu w pierwszym składzie w barwach Astry wyszli: Dawid Witkiewicz, Mateusz Nożewski, Marcin Brzeziński, Alan Goltz, Paweł Skibicki, Artur Sławnikowski i libero Bartosz Odwarzny.

– Od początku wiedzieliśmy, że mecz z Żaganiem będzie mocnym lokalnym pojedynkiem. Mieliśmy z tyłu głowy, że może się skończyć w pięciu setach – przyznaje Wiktor Zasowski, trener Astry.

Szkoda tie-breaka

Do pierwszego seta Koliberki przystąpiły z wielkim impetem. Zagrało wszystko: zagrywka, przyjęcie i doskonały blok. Nasi zawodnicy odrzucali Sobieskiego od siatki. To starcie wygraliśmy 25:22. – Dobrze ułożyliśmy sobie grę na siatce. Odbieraliśmy piłki przeciwnika, ostro zagrywaliśmy. To dało pożądany efekt – zauważa trener Zasowski.

W drugim secie do połowy drużyny grały równo. Żagań jednak zmienił zagrywkę na bardziej agresywną i odrzucał nowosolan od siatki, czym ostatecznie pokonał Astrę 25:17. – Muszę przyznać, że wygrali zdecydowanie i zasłużenie. To jednak o niczym nie świadczyło. Przed nami były kolejne sety – zaznacza Wiktor Zasowski.

Trzecia partia przez cały czas była na styku, raz prowadził Żagań, żeby za chwilę prowadzenie obejmowała Nowa Sól. Niestety, ostatecznie trzeci set wywalczył sobie Żagań, pokonując Astrę 25:22. – Szkoda końcówki, bo mogliśmy wyrównać, ale doszło do nieporozumienia rozgrywającego z środkowym, wkradł się błąd. W tym mocnym starciu zdecydowały detale. Broniliśmy piłki i walczyliśmy. Zabrakło jednej obrony, jednej kontry i odrobiny szczęścia – mówi trener Zasowski.

Do czwartego seta zawodnicy przystąpili wyjątkowo zmotywowani. To była walka o punkty i tie-breaka. – Od początku Żagań miał lekką przewagę. Rotowaliśmy zespołem. Dobrą zmianę dali Przemek Kępski i Mateusz Ruciński ze swoją agresywną zagrywką. Zdecydowanie i pewnie wygraliśmy 25:23 – mówi Zasowski.

Wydawało się, że Koliberki pójdą za ciosem i piąty set będzie nasz. Za Przemysława Kępskiego wszedł Alan Goltz. Astra pomimo prowadzenia Sobieskiego wyrównała na 9:9. Błędy Żagania dawały szansę zwycięstwa. Sobieski wywalczył przewagę mocną zagrywką, traciliśmy dwa punkty. Astra nie skończyła jednej piłki i straciła kolejny punkt. Ostatecznie tie-break skończył się przegraną Koliberków 12:15.

– Mogliśmy rozstrzygnąć go na swoją korzyść, ale zabrakło szczęścia w detalach – stwierdza trener.

Całe spotkanie zakończyło się wynikiem 3:2 dla Żagania. Nowosolanie zdobyli jeden punkt.

Serducho

– Z pewnością nasi zawodnicy zostawili serducho na boisku. Potrafiliśmy wyjść z trudnej sytuacji. Wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz, ale wszystko w naszych rękach. Przed nami kolejne pojedynki, w których musimy zdobywać komplet punktów – podkreśla trener Zasowski.

Zdaniem naszego rozgrywającego Mateusza Rucińskiego starcie z Sobieskim było do wygrania. – Zabrakło nam może jednej wygranej piłki więcej. Tu końcówki zdecydowały, a tym razem lepsze mieli zawodnicy z Żagania. Musimy pokazać, na co nas stać, w play-offach – zapowiada Ruciński.

Podobnego zdania jest Fryderyk Polus, który nie ukrywa, że podczas meczu dał z siebie bardzo dużo. – To spotkanie było ciężkie, ale tak zakładaliśmy. Trochę zaczęliśmy zwalniać rękę na zagrywce i to Żagań wykorzystał, mieli piłkę dograną na tzw. nosek i zdobyli przewagę. Z pewnością Sobieski walczy do końca i trzeba być skoncentrowanym z nimi do ostatniej piłki – przyznaje Polus.

W najbliższą sobotę Astra zmierzy się na swoim boisku z kolejnym trudnym przeciwnikiem – Bielawianką Bielawa.

13. kolejka II ligi:

Milicz – Wałbrzych 3:0

Oława – Legnica 1:3

Zielona Góra – Jelcz-Laskowice przeł.

Bielawa – Głogów 2:3

1. Głogów1335
2. Żagań1330
3. Nowa Sól1328
4. Milicz1323
5. Bielawa1323
6. Legnica1316
7. Oława1313
8. Wałbrzych1313
9. Zielona Góra126
10. Jelcz-Laskowice125

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content