Mam nadzieję, że piłka się u was podniesie

Chwilę po ostatnim gwizdku rozmawiałem z Dariuszem Szpakowskim, legendą polskiego komentarza sportowego

Mariusz Pojnar: Jak pan oceni dzisiejszy dzień, nie tylko przez pryzmat wydarzeń boiskowych, ale też całej otoczki spotkania?
Dariusz Szpakowski: Duże słowa podziękowania dla wszystkich zaangażowanych, poprzez m.in. Marka Grzelkę i Damiana Stopę. W dzisiejszych czasach trzeba mieć pasję, chęci, żeby robić coś dla społeczności lokalnych. To budowanie czegoś nowego to plan na pewno nie na dziś, na już, to jest na pewno plan długofalowy. Fajnie, że dziś coś pozytywnego się wydarzyło. Cóż, oczywiście wynik nie jest taki, jak wszyscy by chcieli, ale sam pomysł ściągnięcia tylu ludzi w nawiązaniu do tego, co było kiedyś podczas obecności Dozametu w II lidze, jest czymś wielkim. Nie ukrywajmy tego, rywale dziś byli lepsi, wykorzystali chyba lepsze zgranie. Dozametowi trochę brakowało spokoju, może miejscowych piłkarzy zdeprymowała tak duża liczba kibiców w tym pierwszym spotkaniu. Słyszałem, że wcześniej tu chodziło po 30 osób na mecze, a tu nagle zrobiło się z 1,5 tysiąca.
Czyli pana zdaniem taka trema, by nie powiedzieć presja, mogła przeszkodzić bardziej gospodarzom niż gościom?
Zdecydowanie tak. Jest nad czym popracować. Troszkę mnie dziwi, że w szóstej lidze obowiązuje przepis z jednym młodzieżowcem, bo wg mnie na zasadzie przepisu na boisku powinno być duże więcej, żeby mogli się ogrywać. To nie jest liga dla oldboyów, tylko taka, która powinna przygotowywać piłkarzy najmłodszych, ale już mogących rywalizować w seniorach. Kilka wybitnych postaci stąd wyszło, jak choćby Józef Młynarczyk czy Marcin Szulik. Na tym to tez polega, żeby grali ludzie stąd. Przy wsparciu władz Nowej Soli, mam taką nadzieję, piłka się tu podniesie i na to liczę.
Dziś swoją osobą starałem się to wesprzeć, nagrodzić tych, którzy byli pomysłodawcami tego dzisiejszego wydarzenia.
Jak udało się pana ściągnąć do Nowej Soli?
(uśmiech). To zawiła sytuacja związana z powiązaniami awuefowskimi [D. Szpakowski studiował w Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego w Gdańsku-Oliwie, a studia magisterskie kończył na AWF w Warszawie – dop. red], tak bym to określił, bez szczegółów. Czasami trzeba w coś wejść, zrobić coś dla przyjaciół. Jestem pierwszy raz u was. To imponujące miasto, są tu życzliwi ludzie, tak trzymać.
Trudno komentuje się mecz, w którym nie zna się kontekstów dotyczących obu drużyn, danej ligi czy poszczególnych zawodników?
Umówmy się, nie można było za dużo komentować, żeby – co może zabrzmi dziwnie – ale nie przeszkadzać. Co innego mecz, kiedy grają aktorzy czy oldboje w jakimś meczu pokazowym czy charytatywnym. Wtedy można się bawić w permanentne komentowanie. Tutaj była inauguracja, nieważne, że szóstej ligi, ale to jednak poważny mecz, w którym ludzie grali o zwycięstwo, chcieli strzelać bramki, więc nijak nie można było im przeszkadzać, bo to trochę dekoncentruje w takim wymiarze boiskowym, bo np. nie słychać podpowiedzi trenera. Siłą rzeczy staraliśmy się z nowosolskim spikerem, Arkiem Kirchnerem, dopasować do rangi spotkania i jednocześnie dać satysfakcję tym, którzy przyszli trochę nas posłuchać.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content