Obóz 1400 metrów n.p.m. i Grande Randori. Pomarańczowi nie znoszą, jak się nic nie dzieje

Trudno się rozstać z Karkonoszami, ale Olimp i tak spędził w górach wartościowe 10 dni w ramach zgrupowania przygotowawczego. Później Pomarańczowi zorganizowali u siebie Grande Randori, bo po co w sobotę odpoczywać, skoro można potrenować?

– Karkonosze oprócz swojego alpejskiego klimatu mają duszę – mówi Dariusz Giedziun, trener Olimpu Nowa Sól, klubu judo przy „Nitkach”. – Ten rok zaczęliśmy od zgrupowania właśnie tam. Latem, podczas zdobywania Śnieżki, do głowy przyszła mi myśl o zorganizowaniu zgrupowania w Domu Śląskim. Wysokość do treningów odpowiednia, możliwości trenowania w terenie też bardzo dobre, schronisko u podnóża Królowej Karkonoszy, chęci i poukładanie wszystkiego w jedno zaowocowały akcją, o której jeszcze pół roku wcześniej tylko wspomniałem…

Giedziun i Lech Martynów w październiku pojechali na rekonesans, który miał wszystko przygotować. – Same noclegi czy wyżywienie to był najmniejszy problem. Musieliśmy ustalić, gdzie będzie położona mata, gdzie będziemy mogli ćwiczyć na ekspanderach, jakie będzie menu i najważniejsze – jak się tam dostaniemy z matą, plecakami, torbami podróżnymi – podkreśla trener Pomarańczowych. – Okazało się, że nasze lekkie „przerażenie” było czymś, z czym wspólnie z ekipą Domu Śląskiego doskonale sobie poradziliśmy. Wydzielono nam miejsce w części jadalnej, gdzie położyliśmy matę, przywieziono nam cały dobytek wyciągiem łącznie z matą, wodą itd. Ku naszemu zdziwieniu, bo nigdy nie korzystaliśmy z wyciągu, wjazd ze stacji w Karpaczu na Kopę trwał siedem minut.

1400 metrów nad poziomem morza

Judoczki i judocy Olimpu 10 dni mieszkali i trenowali na wysokości 1400 m n.p.m.

Dariusz Giedziun mówi, że „odizolowani od technicznej cywilizacji, mogli podziwiać zmienność aury, oglądać piękno przyrody, poczuć surowość warunków atmosferycznych i oglądać wschód słońca na Śnieżce”.

– Udało nam się dotrzeć do schroniska Odrodzenie, zaliczyć dwa razy Samotnię, cztery razy zrobić pętlę, łącznie przechodząc około 70 km – wspomina szkoleniowiec Olimpu. – Do tego treningi na macie, ekspanderach, wieczorne projekcje filmów, cisza i odpoczynek. Karkonosze przywitały i pożegnały nas przepiękną pogodą. Niby ekstremalne miejsce, ale – jak widać – człowiek potrafi się dostosować do każdych warunków i wykrzesać z nich dla siebie to, co najlepsze. Dziękuję Leszkowi i Renacie Martynów za pomoc i opiekę. Od kilkunastu lat na obozach razem tworzymy jakość pomarańczowej drużyny. Ten rok zaczęliśmy mocnym akcentem, który – mam nadzieję – przyniesie Olimpowi sukcesy. Dziękujemy ekipie Domu Śląskiego za rewelacyjne przyjęcie.

Międzynarodowo

W ub. sobotę Olimp gościł u siebie judoków na randori. W dwóch sesjach treningowych uczestniczyło ponad 40 zawodników ze Związku Judo Barderburgii, z Ipponu Kożuchów i rzecz jasna Olimpu Nowa Sól.

To pierwszy z campów, jakie Giedziun zaplanował z Grzegorzem Bączykowskim, trenerem Ipponu, w tym roku. – Cieszymy się, że zaprzyjaźnione kluby z Niemiec dołączają do szkoleń – podkreśla trener Olimpu. – Poprzednie lata pokazały, że współpraca pomiędzy naszymi klubami przynosi efekty.

Sobotnie dwie sesje treningowe miały charakter sparingowy. Zawodnicy walczyli w parterze i stójce.

Kolejne Grande Randori, jak nazwali je trenerzy, zaplanowane jest 12 marca.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content