Cross Straceńców. Wyborny występ Młynarczyka i Żelazowskiego

Łukasz Młynarczyk wygrał wymagający Cross Straceńców na dystansie miedziowym! – Pielęgnujmy pasję i cieszmy się z biegania – uśmiecha się nasz zawodnik. Drugie miejsce zajął Damian Żelazowski

Cross Straceńców, jak czytamy na stronie internetowej organizatora, „to idea biegu, który wyzwala motywację do walki, aby zmierzyć się z własnymi słabościami, zmierzyć się z naturą, pokonać strach. Gwarantuje na mecie satysfakcję, radość oraz dumę”.

Za imprezą stoi legendarny Jerzy Górski, mistrz świata w podwójnym Ironmanie z 1990 r. Bieg jest dla każdego, kto nie boi się wyzwań. Cross odbywa się na torze motocrossowym na Górkowie w Głogowie. „Trasa przebiega po pętlach i jest pełna wielu niespodziewanych naturalnych przeszkód, rowów z wodą i błotem, stromych oraz piaszczystych podbiegów i zbiegów – ostrzegają organizatorzy. – Widzowie niczym kibice na stadionie mogą przeżywać ciągłe emocje związane z rywalizacją uczestników biegu.

Mamy świetne wiadomości. Na dystansie miedziowym wygrał Łukasz Młynarczyk z Astry Nowa Sól. Na 7 km wykręcił czas 34:44 (wynik brutto). W tego rodzaju biegach specjalizuje się od kilku lat. Wcześniej długo trenował kickboxing. – Ale miałem długą przerwę w bieganiu, bo podczas biegu z przeszkodami w Kotlinie Kłodzkiej zerwałem mięsień dwugłowy i przeszedłem operację – wspomina Młynarczyk. – Sześć miesięcy ręka była unieruchomiona. Z bieganiem nie bardzo, bo trzy miesiące w gipsie. Stwierdziłem, że po dłuższym czasie warto się spróbować i wystartować. Miałem rachunki do wyrównania, bo wcześniej byłem chyba czwarty. Cieszę się, że tak wyszło, bo pesel człowieka goni – jestem rocznik ‘80 – ale czasem uda się mu ukraść parę chwil. Trzeba było sporo zdrowia zostawić na tym błocie, na tych kamieniach i glinie, w tych rowach z wodą. Złota się nie spodziewałem, chciałem po prostu ciekawie spędzić dzień.

Łukasz Młynarczyk (fot. mat. organizatora)

Łukasz Młynarczyk pozazdrościł biegania córce Lilianie, świetnej lekkoatletce Astry, która mimo młodego wieku ma już na koncie znaczące sukcesy. – Kiedyś, jak zaczynała trenować, marzyły mi się wspólne wybiegania. Tata biega z córką, to jest fajne – wspomina. – Teraz to już jest nieaktualne, bo biega dla mnie za szybko [śmiech].

Otynianin zaznacza, że Jerzy Górski tworzy świetną atmosferę imprezy. – Bardzo motywuje, jest człowiekiem po przejściach, dla wielu autorytetem – podkreśla. – Startowało mnóstwo ludzi z Monaru, w którym był kiedyś sam Górski. Wielki szacunek dla tych ludzi. Przychodzą biegacze w butach za tysiąc złotych, a ta grupa chłopaków startowała nie w jakimś supersprzęcie, ale i tak stanęła na podium. Niesamowicie się cieszyli. Niektórzy mieli na nogach opaski do kontroli…

Młynarczyk poszedł za ciosem i 3 maja wziął udział w zawodach w Grębocicach. Tam zajął drugie miejsce w swojej kategorii, w generalce – ósme. Startował na 5 km.

Teraz zapowiada, że najbliższe miesiące sportowo będą dla niego pracowite. – Pielęgnujmy pasję i cieszmy się z biegania, póki możemy – uśmiecha się.

Wziąłem się za siebie”

Tuż za Łukaszem Młynarczykiem na metę wbiegł Damian Żelazowski z CNS i piłkarskiego Modrzewia Modrzyca (35:16).

– Jestem pozytywnie zaskoczony tym wynikiem – przyznaje. – Crossfit zacząłem ćwiczyć w październiku, do tego squash i bieganie. Wszystko, co tylko możliwe. Wziąłem się za siebie, pilnuję diety. I teraz przyszły wyniki. Trasa była bardzo trudna: góra, dół, góra, dół. Dla mnie to coś nowego, co okazało się niesamowitym przeżyciem. Jak spojrzałem na mój czas, byłem naprawdę zdumiony. Bardzo pozytywne wrażenia.

Co dalej? Damian Żelazowski 5 czerwca będzie chciał wystartować w Obornikach w kolejnym katorżniczym biegu, tym razem na 10 km. – Złapałem bakcyla – nie kryje.

Najważniejsza satysfakcja

W imprezie wzięła udział również Sylwia Ozgowicz. Zajęła 77. miejsce z czasem 55:39.

Sylwia Ozgowicz

– Bardzo fajnie jest stawiać sobie nowe wyzwania. Na co dzień trenuję crossfit w naszym CNS, Cross Straceńców był czymś nowym i muszę przyznać, że nie było łatwo – podkreśla. – Chociaż się starzeję [śmiech], to fajnie jest uczestniczyć w takich imprezach. Wynik nie jest taki ważny. Najważniejsza jest satysfakcja z ukończenia biegu i dobra zabawa.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

Mateusz Pojnar
Latest posts by Mateusz Pojnar (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content