Milewski: Zakochałem się w Koliberkach

-Moim samorządowym hasłem jest Siła Drużyny i taką siłę musimy zbudować razem z Astrą Nowa Sól. Na boisku i poza nim. Marzę o powstaniu prawdziwej Koliberkomanii w Nowej Soli – mówi w wywiadzie dla „Tygodnika Krąg” wiceprezydent Nowej Soli Jacek Milewski

Anna Karasiewicz: Od dwóch lat regularnie bywa pan na meczach siatkarzy Astry Nowa Sól. Pamięta pan pierwszy mecz? Jak to się zaczęło? Kto zachęcił pana do pójścia i co spowodowało, że zaczął pan na nie chodzić regularnie, a nawet jeździć w odległe miejsca?

Jacek Milewski: Na pierwszy mecz zabrał mnie mój samorządowy przyjaciel, radny Ryszard Biesiada. Kilkakrotnie zachęcał mnie do pójścia zapewniając, że emocje są naprawdę wielkie. Zawsze tłumaczyłem się brakiem czasu, ale nie dawał za wygraną. Przy każdej okazji wiercił mi dziurę w brzuchu. W końcu uległem, poszedłem na mecz i… zakochałem się w nowosolskich Koliberkach od pierwszej piłki. Potem było już z górki, szczególnie na trasie do i z Grudziądza, gdzie pojechaliśmy na turniej półfinałowy o awans do I ligi, wygrany przez naszych siatkarzy (śmiech).

Dla osób, które pana znają ze szkolnych lat, pana pasja do siatkówki zaskakuje, bo przez lata trenował pan piłkę ręczną. Co się stało, że pana serce skradła ostatecznie siatkówka?

Zgadza się. Trenowałem piłkę ręczną przez cały okres nauki w szkole podstawowej i ogólniaku. Jednak moja kilkuletnia przygoda z tą dyscypliną skończyła się w połowie lat osiemdziesiątych, kiedy wyjechałem na studia do Wrocławia. Od kiedy pamiętam, bardzo lubiłem oglądać siatkówkę w telewizji. Z podziwem patrzyłem na atmosferę panującą w siatkarskich halach. Namiastkę tej atmosfery poczułem na trybunach w hali „Elektryka”. Na ławce trenerskiej Koliberków siedzi mój starszy kolega z lat gry w piłkę ręczną – Olek Karimow, który gorąco namawiał mnie do częstszych wizyt na meczach. Zobaczyłem też ogromny entuzjazm pana Zdzisława Roli, prezesa Astry i nowosolską pasję w oczach trenera Przemysława Jetona. Pomyślałem, że może warto zaprzyjaźnić się z tą dyscypliną. Dzisiaj wiem, że był to strzał w dziesiątkę.

Jaki jeszcze sport pana pasjonuje, bo z pewnego źródła wiemy, że piłka nożna, zwłaszcza na kanapie?

Tak. Kanapa, pilot i Canal + Sport to także mój sportowy żywioł (śmiech). Jak tylko czas pozwala, śledzę mecze reprezentacji, polską Ekstraklasę i Ligę Mistrzów. Jednak emocje na żywo na meczach Koliberków są niepowtarzalne. Tego nie da się opowiedzieć. To trzeba poczuć.

W tej rundzie w Astrę zaangażował się pan jeszcze mocniej, co widać choćby na pana Facebooku. Staje się pan czołowym kibicem Astry. Widać, jak bardzo przeżywa pan mecze, zwycięstwa i porażki naszych siatkarzy. Biorąc pod uwagę wahania formy Koliberków nie obawia się pan o swoje zdrowie?

Nie potrafię się angażować w to, co robię na pół gwizdka, ale wiem, do czego pani Redaktor pije. Kilka lat temu miałem dosyć poważny, sercowy incydent. Na szczęście bez większych konsekwencji. Ostatnio zrobiłem sobie badania kardiologiczne i pan doktor Hiczkiewicz stwierdził, że z moim sercem jest wszystko ok, a nawet bardzo ok. Pracując od 15 lat w nowosolskim samorządzie jestem przyzwyczajony do radzenia sobie ze stresem. Myślę więc, że dam sobie radę z kibicowskimi emocjami. Bardzo liczę, że nasi siatkarze będą dostarczać w większości tych pozytywnych.

Z tego co ustaliliśmy, Koliberki mają szansę stać się wiodącym sportowym produktem marketingowym Nowej Soli. Jaki jest cel?

Po latach nastawienia naszego samorządu na inwestycje strukturalne nadchodzi czas na inwestycje w inne sfery. Po remoncie Nowosolskiego Domu Kultury udało się przestawić nowosolską ofertę kulturalną na zupełnie inne tory. Sport jest kolejną dziedziną, na którą warto postawić. Pan prezydent Wadim Tyszkiewicz marzy o budowie w naszym mieście hali sportowo-widowiskowej. Jeżeli uda się w tym roku ruszyć z budową krytej pływalni, to za kilka lat może uda się dobudować do niej halę. Prace nad dokumentacją ruszą jeszcze w tym roku. Udało mi się namówić pana prezydenta do rozpoczęcia myślenia o awansie naszych siatkarzy do I ligi. To jest oczywiście trzy-, czteroletni proces. Nie jest to łatwe, ale każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku.

Zaangażował się pan w tworzenie Lokalnej Grupy Sponsorów. Co to ma dać w przyszłości?

Sportowy awans do I ligi to rzecz ważna, ale bez pieniędzy gra w tej klasie rozgrywek jest po prostu niemożliwa. Budżet klubu nie może opierać się tylko na budżecie miasta, bo to jest droga donikąd. Ten udział nie może być większy niż 20-25 procent. Działaczom Astry udało pozyskać do współpracy pana prezesa Jerzego Saramę, współwłaściciela nowosolskiej firmy Karton Pak. To oprócz miasta od kilku lat drugi, strategiczny sponsor naszych Koliberków. Rozpoczynając długi marsz po I ligę postanowiliśmy wspólnie rozpocząć budowę, docelowo złożonej z kilkudziesięciu podmiotów, Lokalnej Grupy Sponsorów. W moim przekonaniu lokalność, czyli budowa kolejnej, naszej, nowosolskiej marki, jest tu kluczem. Mam nadzieję, że taka grupa nowosolskich przedsiębiorców w perspektywie kilku lat da szansę zbudowania wspólnie z miastem budżetu na poziomie miliona złotych. Udało się już zaprosić do współpracy pana Marcina Walaska, głównego udziałowca grupy Malpol, pana Pawła Samotyję z firmy PAMAR, pana Rafała Łusiewicza z firmy RACHEM, właścicieli firmy COLORLAK POLSKA, Arkadia Park, Restauracji RETRO. Kolejne rozmowy trwają.

Ma pan swojego ulubionego zawodnika?

Nie. Drużyna to kolektyw i tylko taki ma szansę na osiągnięcie sukcesu. Musi być jak u muszkieterów – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Kibice są bardzo ważnym, siódmym zawodnikiem naszej drużyny. Moim samorządowym hasłem jest Siła Drużyny i taką siłę musimy zbudować razem z Koliberkami. Na boisku i poza nim. Marzę o powstaniu prawdziwej Koliberkomanii w Nowej Soli.

Zdaję sobie sprawę, że dziś to trochę wróżenie z fusów, ale czego możemy się spodziewać w kolejnej rundzie – od września? Czy Koliberkomania może zawładnąć sercami nowosolan, tak jak zawładnęła pańskim?

Jeżeli mamy awansować za kilka lat do I ligi, z roku na rok musi systematycznie rosnąć sportowy wynik tej drużyny. Minimalny cel na przyszły sezon to według mnie stabilne miejsce w pierwszej czwórce przez cały sezon zasadniczy i wygrana przynajmniej pierwszej rundy play -off. W kolejnym trzeba już wygrać ligę w sezonie zasadniczym, play- -off i awansować do turnieju półfinałowego. Bez progresji sportowego wyniku nie da się zachęcić kibiców do zapełnienia trybun, a to jest podstawowy warunek Koliberkomanii. Gorąco zachęcam nowosolan do włączenia się w ten projekt. Jestem przekonany, że razem możemy osiągnąć coś bardzo fajnego.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content