Spłonął dom w Stanach

Łatwopalna konstrukcja dachu starego budynku spłonęła bardzo szybko. Dwoje poszkodowanych będzie teraz mieszkać u swojej rodziny. – Nie zostawimy ich samych. Jeśli to będzie możliwe, będziemy chcieli pomóc w odbudowie – zapowiada wójt Izabela Bojko

O zagrożeniu rozprzestrzeniającym się w poniedziałek rano na dachu jednego z domów w Stanach (gmina wiejska Nowa Sól) długo nie zdawali sobie sprawy jego domownicy i najbliżej ich mieszkający sąsiedzi.

– Nie wiem dokładnie, jak to się stało. Tak jak teraz, stałem tu na dworze oparty i paliłem papierosa. W połowie palenia wszedłem na chwilę do domu i znów wyszedłem. Stanąłem koło furtki i nic nie widziałem, aż nagle nadbiegła sąsiadka – opowiadał na miejscu mieszkający na przeciwko domu, który stanął w płomieniach, Manfred Sikorski.

– Zapytałem ją czy coś się stało, a ona do mnie, czy nie widzę, że przecież tam się dach pali. Dopiero gdy spojrzałem do góry, dostrzegłem, że faktycznie nad dachem zaczyna się unosić dym, ale wiatr pchał go w przeciwną stronę i dlatego trudno było to z mojego podwórka zauważyć – dodawał M. Sikorski.

Straż pożarna sygnał o pożarze odebrała dokładnie o godzinie 9.27. W budynku przebywały dwie osoby – starsza pani wraz z synem. Oboje nie ucierpieli od dymu i ognia, natomiast kobietą, ze względu na silne zdenerwowanie i stres, zajęli się ratownicy pogotowia. Strażacy ugasili ogień i wraz z członkami poszkodowanej rodziny wynieśli z budynku najcenniejsze przedmioty i sprzęty. Na miejscu była też wójt gminy Izabela Bojko i kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej.

– Dach praktycznie spalił się w całości. To była bardzo stara i jednocześnie łatwopalna konstrukcja, złożona z drewnianych belek, dachówki, ale też słomy. Ponoć syn starszej pani rozpalił w piecu. Chyba przy kominie coś musiało się zacząć tlić, ale długo nikt nie czuł i nie widział, że coś się dzieje. Gdy pojawiły się płomienie, to ogień błyskawicznie zajął całą szerokość dachu – relacjonowała wójt gminy.

– To kolejny pożar w tej miejscowości. Ostatni miał miejsce kilka miesięcy temu, natomiast wówczas straty były zdecydowanie mniejsze. Naprawy wymagał ledwie fragment dachu. Wtedy w pomoc zaangażowali się zarówno mieszkańcy Stanów, jak i gmina. Teraz nie będzie inaczej – zapowiadała wójt I. Bojko.

Pogorzelcy będą teraz mieszkać u swojej rodziny. – Dobrze, że mają się gdzie zatrzymać. Razem z panią kierownik pomocy społecznej zaraz zorganizujemy im koce, ubrania, kołdry. Będziemy też myśleć o tym, co dalej z domem. Jeśli nadzór budowlany nie będzie widział przeszkód i nie okaże się, że tutaj już nie da się mieszkać, to myślę, że dach będzie odbudowany. Na pewno nie zostawimy ich samych z problemem – deklarowała wójt gminy.

W akcji gaśniczej wzięło udział w sumie osiem zastępów straży pożarnej – cztery z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej z Nowej Soli, dwa z Kożuchowa i po jednym z Lubięcina oraz Przyborowa.

– Dom pochodzi z czasów przedwojennych. Spłonął cały strych i więźba dachowa. Na miejscu był już nadzór budowlany, który wprowadził całkowity zakaz wstępu do budynku. Na ten moment trudno wskazać przyczynę pożaru. Z naszej wiedzy wynika, że w piecu palono nie dziś, a dzień wcześniej – mówił po powrocie z akcji Marek Pitrowski, zastępca dowódcy zmiany.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content