Wieś się boi

– Wiem, że idę na wojnę z nim, ale boję się o swoją rodzinę, o swoje dzieci. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś się stało, a ja bym z tym nic wcześniej nie zrobił – mówi Krzysztof Górny z Buczkowa w gminie wiejskiej, który opowiada o niebezpiecznych zachowaniach swojego sąsiada

– Sprowadziłem się do Buczkowa, bo znałem tę wieś w środku lasu już wcześniej. Urzekła mnie i postanowiłem tam zamieszkać, bo po pracy chciałem być w miejscu, gdzie jest spokój. Niedługo po przeprowadzce matka jednego z mieszkańców ostrzegła mnie, że spokoju nie będzie. Mówiła o swoim synu i nie ukrywała, że to zły człowiek… – mówi Krzysztof Górny, który w małej wsi kilka kilometrów za Lubięcinem pojawił się około półtora roku temu.

Wieś się go boi

Pierwsze zetknięcie się z mężczyzną, którego będziemy tutaj nazywać Piotrem, w przypadku pana Krzysztofa miało miejsce zaraz na początku jego pobytu w Buczkowie, gdy któregoś dnia usłyszał, jak ten wyjątkowo wulgarnie lży jakąś kobietę. – W tamtym momencie nie wiedziałem, że adresatem słów, które w głowie się nie mieszczą i których nie chcę nawet powtarzać, jest jego żona. Zwróciłem mu uwagę, że nie powinien się tak zwracać do kobiety – wspomina K. Górny.

– Potem były regularne wybryki z udziałem zdezelowanych samochodów, najczęściej pozbawionych tablic i świateł, do których wsiada będąc pod wpływem alkoholu. Szaleje nie tylko po samym Buczkowie, bo potrafi też pojechać do Lubięcina i dalej. Nigdy nie ma za wiele benzyny w baku, więc szarżuje, kręci bączki, dopóki mu paliwa starcza, czyli spokojnie do czasu, jak dociera tu policja. A dociera zwykle w ciągu półtorej, dwóch godzin – dodaje pan Krzysztof.

Dalszą cześć artykułu przeczytasz w e-wydaniu „TK”

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content