Czy etos „Solidarności” może zasypać podziały w Polsce? Jest w ogóle w stanie?
„S” jako ruch społeczny połączyła miliony Polaków pod szyldem walki o wolność. Podpisanie porozumień sierpniowych sprzed 40 lat dało jej początek. My wracamy jednak do końca lat 80. i do wydarzeń z Nowej Soli. Wspomina je Janusz Kowalczyk, który był dziennikarzem „Głosu Dozametu”
Jedno ze zdjęć wystawy na Placu Floriana, którą mogliśmy oglądać w ostatnich tygodniach, przedstawiało spotkanie pogotowia strajkowego w sprawie wyboru dyrektora przedsiębiorstwa w DZM Dozamet. W jego tle, na dalszym planie, jest Janusz Kowalczyk. Przyszedł do naszej redakcji, żeby podzielić się wspomnieniami.
Na ówczesną rzeczywistość patrzył jako solidarnościowiec, ale i dziennikarz. Do Nowej Soli sprowadził się w 1985 r. z Jeleniej Góry. Przyjechał tu za swoją miłością. W zakładzie, w którym pracował w 1980 r., przystąpił do zawiązujących się tam związków zawodowych. Po przeprowadzce zawodowo związał się z Dozametem. Z pracy odszedł w 1992.
Delegat na zjazd na Dolnym Śląsku
Kowalczyk wspomina: – W 1989 r. zdelegalizowana wcześniej „Solidarność” zostaje powołana do życia. Pracowałem wówczas na stanowisku organizatora produkcji.
JEŚLI CHCESZ PRZECZYTAĆ WIĘCEJ, KUP E-WYDANIE „TYGODNIKA KRĄG”
- Zachęcamy do wzięcia udziału w regatach smoczych łodzi! - 19 kwietnia 2024
- Weronika potrzebuje krwi! Możesz jej pomóc - 18 kwietnia 2024
- Złoto i srebro dla nowosolskich fighterów - 18 kwietnia 2024