Rekultywacja w Bobrownikach. Radni z apelem do posłów i senatorów

– Nie ma podstaw prawnych, żeby blokować inwestycję, która – gdyby została przerwana – na koniec spadłaby na barki gminy – mówiła podczas sesji nadzwyczajnej w poświęconej rekultywacji wysypiska w Bobrownikach burmistrz Otynia Barbara Wróblewska

– Takie spotkanie jak dziś powinno odbyć się z mieszkańcami już w 2018 r. Nigdy nie byliśmy traktowani jako strona w postępowaniu, a robiliśmy wszystko, żeby nasze opinie zostały uwzględnione i żebyśmy byli na bieżąco informowani o sprawie. Wystarczy wspomnieć, że do różnych instytucji wysłaliśmy w tym temacie od 2018 r. ok. 120 różnych dokumentów – mówiła Barbara Wróblewska, burmistrz Otynia.

Przypomnijmy, w sprawie bardzo gorąco było w maju zeszłego roku, kiedy transporty jadące na miejsce rekultywacji, blokując drogi w Bobrownikach, zatrzymywali mieszkańcy. Wtedy też doszło do starć z policją.

Wszystko zgodnie z prawem

Środowe spotkanie było prowadzone w zupełnie innej atmosferze. Podczas sesji na wcześniej zgłoszone przez mieszkańców pytania odpowiadali m.in. przedstawiciele starostwa powiatowego, wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska, właściciel rekultywacyjnej spółki i jego prawnicy.

Wszyscy zabierający głos przekonywali, że rekultywacja odbywa się zgodnie z prawem i bez znaczących naruszeń, decyzje i zezwolenia wydano stosując się do przepisów. Mówili, że na miejsce dawnego składowiska w żadnym momencie nie trafiły odpady nieprzeznaczone do rekultywacji.  Zapewniali, że rekultywacja jest całkowicie bezpieczna i konieczna dla naprawy terenu dawnego składowiska, a zwożony materiał został odpowiednio przygotowany, by nie zagrażać w żaden sposób środowisku i ludziom.

– Każde składowisko po określonym czasie musi zostać zamknięte i zrekultywowane. Najbardziej ułomnym sposobem jest użycie odpadów, które są do tego dopuszczone, co sprzyja klimatowi protestów społecznych. Mówiąc prostym językiem – ludzie pytają, jak to jest, że śmietnik zasypuje się śmieciami. Na to wpływu nie mamy – mówił Mirosław Ganecki, lubuski inspektor ochrony środowiska. Stwierdził, że to są odpady obojętne, niezagrażające środowisku.

Stanowisko radnych

– Idealną rekultywacją byłoby wybranie starych odpadów, wywiezienie ich w inne miejsce i zasypanie dołu ziemią. Ale są też inne możliwości, które zakładają stosowanie materiału z odpadów, głównie osadu ściekowego i tzw. kompostu nieodpowiadającego wymaganiom rolniczym. Jest w tym np. szkło, plastik, ale też masa materiału biologicznego. Na koniec przykrywa się to warstwą humusu i sadzi rośliny – podkreślał Ganecki.

Burmistrz Wróblewska: – Będziemy dalej w tym temacie rozmawiać i spotykać się w już mniejszym gronie, również z przedstawicielami mieszkańców Bobrownik. Nie ma podstaw prawnych, żeby blokować inwestycję, która – gdyby została przerwana – na koniec spadłaby na barki gminy. Droga dojazdowa jest wyznaczona, rozmawiamy z kancelarią spółki, chcemy wypracować najlepsze dla wszystkich stron stanowisko.

Radni przyjęli też inne stanowisko, w którym zaapelowali m.in. do parlamentarzystów o zmianę prawa, które na dziś nie traktuje włodarzy danego terenu (prezydentów, burmistrzów czy wójtów) jako strony postępowania w sprawach związanych przede wszystkim z rekultywacjami.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content