Jacek Milewski: prezydent i kibic. Rozmowa o nowej hali i sporcie

– Nie ma znaczenia, gdzie oglądam mecze naszych siatkarzy. Zawsze robię to na stojąco, z klubowym szalikiem na szyi. Nie potrafię inaczej – mówi prezydent Jacek Milewski. Rozmawiamy też o nowej hali czy o piłce ręcznej

Mateusz Pojnar: Pan jest – może trochę żartobliwie – nazywany pierwszym kibicem Astry. To musiał być dla pana ciężki sezon, bo nie mógł pan wejść do hali przez pandemię i obostrzenia.

Jacek Milewski: Powiedzieć o mijającym sezonie „ciężki”, to nic nie powiedzieć. Czułem się, jakby mi odebrano część mojego życia [śmiech]. Bardzo ważną część, ale to już za mną.

Mam nadzieję, że w następnym sezonie, podczas walki Koliberków o awans do I ligi, nie opuszczę już żadnego meczu. I w domu, i na wyjeździe.

Naprawdę w domu też pan oglądał mecze na stojąco?

To nie ma znaczenia, gdzie oglądam mecze naszych siatkarzy. Zawsze robię to na stojąco, z klubowym szalikiem na szyi. Nie potrafię inaczej.

To które spotkanie dostarczyło najwięcej emocji?

W sezonie zasadniczym to był mecz z faworytem naszej grupy – Chrobrym Głogów – u siebie. Wygrywaliśmy już 2:0 w setach, ale coś się zacięło i w efekcie polegliśmy 2:3.

Jednak to mecze w play-offach zawsze dostarczają najwięcej emocji. Taka ich natura, ale też ciężar gatunkowy. Tym razem najwięcej emocji było w trzecim meczu z Sobieskim Żagań, rozegranym u nas w hali, gdzie niestety przegraliśmy po morderczej walce 2:3. To był decydujący moment tego sezonu, który w konsekwencji nie pozwolił awansować Koliberkom do turnieju półfinałowego.

Po tym meczu miałem ogromny niedosyt, ale gramy dalej.

Teraz Astra kompletuje nową drużynę, częściowo zostały już podpisane umowy. Pan wiele razy podkreślał, że nasi siatkarze powinni mieć w składzie jak najwięcej wychowanków. Co dzisiaj pan o tym myśli?

Po kilku sezonach uczestniczenia w budowaniu fundamentów ewentualnego awansu naszej drużyny do I ligi trochę zweryfikowałem ten pogląd. Na pierwszym miejscu stawiam dziś osiągnięcie celu, a do tego potrzeba zdecydowanych wzmocnień. Jednak jestem przekonany, że w nowej drużynie znajdzie się też miejsce dla nowosolan. I to w pierwszej szóstce.

Rusza budowa hali widowiskowo-sportowej. Wszystko wskazuje na to, że za rok już usiądziemy na trybunach. Myśli pan, że będziemy kibicować I lidze siatkówki czy może I lidze piłki ręcznej?

Obu dyscyplinom życzę sukcesów, jednak moje serce należy do Koliberków. Moim wielkim marzeniem jest to, żeby na inaugurację nowej hali został rozegrany mecz w I lidze siatkówki: MKST Astra Nowa Sól – SPS Chrobry Głogów, z tysiącem osób na trybunach. Chrobry jest już w I lidze, czas na Koliberki. Najwyższy czas.

Właściwie dlaczego stał się pan kibicem siatkówki, skoro trenował pan intensywnie piłkę ręczną? Mówią, że stara miłość nie rdzewieje, to może jednak dwie I ligi?

Sam się nad tym zastanawiam, ale jeśli chodzi o siatkówkę, kilka lat temu na pierwszy mecz – po wielu namowach – zabrał mnie mój samorządowy przyjaciel Rysiu Biesiada. Przyszedłem, zobaczyłem i… zakochałem się w Koliberkach od pierwszej piłki. Do tego stopnia, że towarzyszę drużynie na trybunach również na wyjazdach.

Tak już mam, że jak w coś wchodzę, to na zabój [śmiech]. Tak jest w mojej miłości zarówno do naszego miasta, jak i Koliberków.

A I liga piłki ręcznej? Za jakiś czas, czemu nie?

Nową Sól stać na dwie drużyny w I lidze?

Nasze miasto cały czas się rozwija gospodarczo, a to wiąże się z coraz większymi wpływami do miejskiego budżetu. Czas pokaże.

Przykład Głogowa pokazuje, że wejść do I ligi to jedno, a utrzymać się – drugie. Chrobry musiał ciężko pracować i ponownie wspinać się na wyższą półkę. Jak pan to skomentuje w kontekście Astry?

Dotychczas wspólnie z działaczami Astry i sponsorami zrobiliśmy wszystko, by przygotować fundament pod awans do I ligi. Powstała silna Lokalna Grupa Sponsorów. Nowa Sól buduje halę sportowo-widowiskową i gwarantuje minimum 30 proc. budżetu.

Reszta w rękach trenerów i zawodników, ale nie wyobrażam sobie spadku po jednym sezonie z powrotem do II ligi. Jestem pewien, że wspólnie zrobimy wszystko, by zagościć w wyższej klasie rozgrywkowej na dłużej.

Kiedy rozegramy pierwszy mecz w hali przy ul. Zjednoczenia? W nowym obiekcie będzie pan miał swoje stojące miejsce?

Umowny termin oddania hali to lipiec przyszłego roku. Patrząc na dzisiejsze tempo robót, wydaje się niezagrożony.

Pierwszy mecz w I lidze, we wrześniu 2021 r., to nasz wspólny cel, a może nawet obowiązek [śmiech]. Zwyczajowo mam swoje stojące miejsce w hali przy ul. Botanicznej. Bardzo liczę na to, że będę takie miał w nowym obiekcie. Kibicowanie weszło mi w krew i potrzebuje tego jak tlenu.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content