Pracodawcy mogą dostać pomoc. Co muszą zrobić?

Prace interwencyjne to forma pomocy finansowej dla pracodawcy. – Przykładowo: jeżeli myśli o rozwoju firmy, na start ma możliwość skorzystania z dofinansowania na zatrudnienie pracownika. To go odciąża, a pieniądze, które zaoszczędzi, może nawet zainwestować – podkreśla Małgorzata Mordzak, kierowniczka działu ds. promocji zatrudnienia w Powiatowym Urzędzie Pracy w Nowej Soli

Prace interwencyjne są formą aktywizacji bezrobotnych. W ich ramach pracodawcy dostają refundację części wynagrodzenia dla pracownika. O organizację tej formy zatrudnienia może ubiegać się każdy pracodawca prowadzący działalność minimum miesiąc, który według urzędu pracy jest w stanie te prace prawidłowo przeprowadzić – czyli niebędący w stanie likwidacji i niezalegający z podatkami.

Cel? Ułatwienie bezrobotnym powrotu na rynek pracy. – Do prac interwencyjnych może zostać skierowana każda osoba, która jest w ewidencji PUP-u, zgodnie z indywidualnym planem działania, który został przygotowany przez doradcę klienta we współpracy z osobą bezrobotną – wyjaśnia Małgorzata Mordzak z nowosolskiego urzędu pracy.

W grę wchodzą niemałe pieniądze

Pracodawcy zyskują refundację wynagrodzenia w wysokości 1000 zł i składek na ubezpieczenie społeczne płatnych przez pracodawcę w wysokości ok. 18 proc. od refundowanego wynagrodzenia. – Chodzi o składkę emerytalną, rentową i wypadkową. Ta ostatnia na różnych stanowiskach może być inna, to już określa ZUS – dodaje Mordzak.

W sumie pracodawca dostanie ok. 1200 zł miesięcznie. Dofinansowanie wypłacane jest przez pół roku. Po okresie refundacji pracodawca musi utrzymać stanowisko z własnych środków przez minimum trzy miesiące. Sumując – w pół roku pracodawca zyska ok. 7 tys. zł.

Jakie są procedury?

Pracodawca – żeby móc zorganizować u siebie prace interwencyjne – najpierw musi złożyć odpowiedni wniosek w Powiatowym Urzędzie Pracy. W dokumencie trzeba podać m.in. dane firmy, liczbę osób, które chce zatrudnić, i okres zatrudnienia, miejsce i rodzaj wykonywanych prac, a także proponowaną wysokość wynagrodzenia.

Pracodawca musi też określić swoje wymogi. Chodzi m.in. o wykształcenie, doświadczenie zawodowe albo ukończone kursy.

Stanowiska, na które przedsiębiorca może dać angaż, są różne. – Pracodawcy często myślą, że do prac interwencyjnych łapią się tylko prace proste. To nieprawda. Może to być każde stanowisko – praca biurowa, dozorca czy pracownik budowlany. Jest bardzo szeroki wachlarz zawodów – zaznacza kierowniczka działu ds. promocji zatrudnienia.

Urzędnicy przy rozpatrywaniu wniosków sprawdzają w bazie bezrobotnych, czy są w niej osoby spełniające wymogi pracodawcy. Urząd ma 30 dni od złożenia wniosku na jego rozpatrzenie. Jeżeli będzie pozytywne – pracodawca podpisuje z urzędem umowę. Na jej podstawie do systemu wprowadzana jest oferta pracy. Później pośrednicy pracy kierują kandydatów na rozmowę kwalifikacyjną do pracodawcy.

Wsparcie

Pracodawca co miesiąc składa do PUP-u wnioski o refundację. Wypłaty dla pracownika i składki ZUS opłaca z własnych środków, a po miesiącu urząd mu to refunduje.

Prace interwencyjne to dobra opcja choćby w czasach pandemii, gdy pracodawcy mają ograniczone fundusze. – To forma pomocy finansowej dla pracodawcy. Przykładowo: jeżeli myśli o rozwoju firmy, na start ma możliwość skorzystania z refundacji za zatrudnienie pracownika. To go odciąża, a pieniądze, które zaoszczędzi, może nawet zainwestować – mówi Małgorzata Mordzak.

Jednym z przedsiębiorców, który zatrudnił pracowników w ramach prac interwencyjnych, jest Tomasz Mazur z ITM Nieruchomości w Nowej Soli. – Jesteśmy bardzo zadowoleni z takiej formy zatrudnienia i pomocy, która polega na finansowaniu części wynagrodzenia dla pracowników. To było dla nas bardzo istotne, bo pomogło nam w rozwoju firmy. Pracownicy zatrudnieni w ramach prac interwencyjnych zostaną u nas zatrudnieni po zakończeniu projektu. Mamy nadzieję, że na długo, bo sprawdzili się w pracy na swoich stanowiskach – podkreśla właściciel firmy.

Tomasz Mazur zaznacza też, że sam projekt i jego obsługę ocenia pozytywnie. – Pracownicy PUP-u byli do nas przyjaźnie nastawieni, pomocni w załatwieniu wszelkich formalności. Byliśmy na tyle zadowoleni ze współpracy z urzędem, że skorzystaliśmy jeszcze dodatkowo z oferowanych stażów. Zatrudniliśmy w tej formie kolejnego pracownika jako asystenta administratora nieruchomości – dodaje Tomasz Mazur.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content