Rachmistrzyni. Nowosolanka spisała 5 tysięcy mieszkańców

– Jeśli ktoś się czegoś obawiał, zawsze mówiłam, że pracuję w nowosolskim urzędzie miasta i zapraszam do magistratu – mówi Katarzyna Krzyżanowska, najlepsza rachmistrzyni w województwie lubuskim. Co ciekawe, ankietowani mieszkańcy wielokrotnie opowiadali o swoim życiu prywatnym. Najdłuższa rozmowa, jaką Krzyżanowska przeprowadziła podczas spisu, trwała pół godziny

Katarzyna Krzyżanowska, pracownica nowosolskiego urzędu miejskiego, została najlepszym rachmistrzem spisowym województwa lubuskiego. W podziękowaniu za duże zaangażowanie i wyjątkową w skali województwa Lubuskiego efektywność w pracy na rzecz Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2021, Roman Fedak, zastępca wojewódzkiego komisarza spisowego przysłał jej dyplom uznania. Podkreślił w nim, że tacy ludzie zdarzają się raz na 10 lat. Także prezydent Jacek Milewski podziękował Katarzynie Krzyżanowskiej za zaangażowanie w spisie powszechnym.

Urzędnik wzbudzał zaufanie

Narodowy Spis Powszechny trwał od 1 kwietnia do 30 września. Wtedy mieszkańcy mogli spisać się samodzielnie. Praca rachmistrzów zaczęła się 12 maja. Od tamtej pory do ostatniego dnia trwania spisu Katarzyna Krzyżanowska przepytała aż 5 tys. osób. – Jak ruszył spis, to bardzo dużo mieszkańców Nowej Soli przychodziło do urzędu, gdzie mieliśmy czterech rachmistrzów. Kolejki były długie – uśmiecha się Krzyżanowska.

Dodaje też, że rachmistrzowie ankietowali mieszkańców w każdej wolnej chwili, nawet podczas przerwy w pracy, a także w domu i w soboty.

– Podczas pracy rachmistrza cały czas mówiłam jedną i tę samą regułkę. To praca trochę jak na infolinii – zaznacza Katarzyna Krzyżanowska.

Urzędniczka podkreśla, że nowosolanie byli bardzo życzliwi podczas spisu. Fakt, że jest urzędniczką, pozwolił zdobyć Katarzynie Krzyżanowskiej większe zaufanie wśród mieszkańców. – Jeśli ktoś się czegoś obawiał, zawsze mówiłam, że pracuję w nowosolskim urzędzie miasta i zapraszam do magistratu. Tłumaczyłam też, że numer, z którego dzwonię, jest jeden na całą Polskę. Każdy rachmistrz z niego dzwonił. A jeżeli to nie pomogło, podawałam też swój numer identyfikatora, bo można było sprawdzić rachmistrza na stronie internetowej, a osoby starsze zazwyczaj przychodziły do urzędu – wyjaśnia nowosolanka.

„Jestem z siebie dumna”

Praca rachmistrza bogata była także w różne zabawne sytuacje. – Podczas spisu powiedziałam jednej pani, że teraz musimy ustalić relacje rodzinne. A ona odpowiedziała, że są dobre – uśmiecha się Krzyżanowska.

Urzędniczka przyznaje też, że dzwoniła do wielu seniorów, którzy stresowali się rozmową z rachmistrzynią. – Powiem szczerze, że nowosolanie w starszym wieku świetnie sobie dawali radę. Jak już dochodziliśmy do końca ankiety, dziwili się, że to już wszystko – dodaje.

I zaznacza: – Gdy zadzwoniłam do jakiejś rodziny, prosili, bym spisała także ich mamę lub tatę, bo są osobami starszymi. Szybko okazywało się, że ci seniorzy spisali się samodzielnie. Ich dzieci dziwiły się, że dali sobie radę.

Ankietowani mieszkańcy wielokrotnie opowiadali o swoim życiu prywatnym. Najdłuższa rozmowa Katarzyny Krzyżanowskiej, którą przeprowadziła podczas spisu, trwała pół godziny.

– W sekretariacie w urzędzie pracuje od 13 lat. To doświadczenie dużo pomogło. W mojej pracy wykonuję około setki telefonów. Jestem z siebie dumna, bo to fajne uczucie bycia najlepszą z całego województwa – dodaje nowosolanka.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content