Miasto oznacza miejsca ataków wandali. W rok wydało 100 tysięcy na likwidację ich popisów

Nowa Sól w ostatnim roku wydała 100 tys. zł na likwidację tego, co zniszczyli wandale. Zamiast wydać te pieniądze na zrobienie kawałka chodnika albo doświetlenie przejścia dla pieszych, trzeba było za nie naprawić to, co zostało połamane, skopane, wyrwane

W poniedziałek na placu przed „Ogólniakiem” odbył się happening poświęcony atakom wandali. Podobny był przed dziesięcioma laty na Pl. Wyzwolenia. – Przez długi czas był względny spokój, ale w ostatnim czasie zauważamy zwiększoną aktywność wandali, którzy niszczą infrastrukturę miejską. Dotyczy to zarówno koszy, ławek, które są demolowane, jak i bezmyślnego niszczenia roślin, które są wyrywane, łamane oraz malowania po wszystkim, co możliwe. Stało się to dotkliwe – przyznaje Beata Pietrzykowska, naczelniczka Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska.

Gdyby dziś zmapować Nową Sól, to wśród tych miejsc grozy są Plac Wyzwolenia, popularne wśród młodzieży fontanny przy „Ogólniaku”, park Tysiąclecia, skwer przy ul. Rydla czy też teren rekreacyjny przy ul. Zygmunta Starego.

Poniedziałkowy happening, w którym wzięły udział władze miasta, rozpoczął akcję polegającą na rozwieszeniu komunikatów w formie metek sklepowych na koszach śmietnikowych, lampach, ławkach – przedmiotach niszczonych najczęściej. Metki zawierają informację o skali finansowej zniszczeń, które miasto ponosi rocznie naprawiając wybryki chuliganów.

Zniszczenia wyceniono na kwotę 100 tys. zł. Za te środki można byłoby kupić m.in. 100 nowych ławek lub 200 koszy, 90 psich pakietów, 200 drzew, 10 tys. krzewów lub 25 tys. kwiatów. Tę kwotę należałoby pomnożyć razy pięć, bo Nowa Sól posiada zaplecze gospodarczo techniczne oraz własny trak. Pracownicy robią deski samodzielnie i to pozwala naprawić wiele zniszczeń własnym sumptem, nie wliczając robocizny.

– Skala środków, które wydajemy powinna przemawiać do wyobraźni. Ale też to, co możemy w zamian mieć, jeśli nie będziemy niszczyć różnych rzecz. To są ważne elementy – powiedział podczas poniedziałkowego happeningu Jacek Milewski, prezydent Nowej Soli.

I dodał: – Przewrotnie powiem, że może to wzmożone działanie wandali jest trochę cykliczne, bo skoro dziesięć lat temu podobna akcja przyniosła skutek, to może wyrośli nowi wandale, do których chcielibyśmy spróbować jeszcze raz przemówić.

Rocznie na rzecz miasta pracuje ok. 200 osób z wyrokami sądu, które zostały ustalone jako sprawcy aktów wandalizmu. Więc to nie jest tak, że są anonimowi. Personalaia części z nich są ustalane, ale nie wszystkich udaje się namierzyć i wyrokami zmusić do prac społecznie użytecznych.

Urzędnicy liczą na większą świadomość mieszkańców. Bo jeżeli nawet ktoś nie chce lub boi się zwrócić uwagę wandalowi, wystarczy, żeby poinformował policję albo straż miejską. – Jak mamy sąsiada wandala, który niszczy nam piękny ogród, to nas to boli, bo musimy wydać pieniądze na naprawę szkód. Wkurza nas to i chcemy coś z tym zrobić. Nowa Sól to nasz wspólny dom, urządzany za nasze wspólne pieniądze i niech to, że ktoś nam go niszczy, też zacznie nas wkurzać. Mam nadzieję, że tę piętrzącą się falę zniszczeń uda się zatrzymać – mówi naczelniczka Pietrzykowska.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content