Bezmyślni wandale znów dali o sobie znać. Czy wam się naprawdę chce niszczyć miasto?

– Jaki trzeba mieć ptasi rozum, żeby usiąść na tzw. bocianim gnieździe w parku rekreacyjnym i nożykiem piłować jeden ze sznurków, aż w końcu pękł – denerwuje się Jacek Baranowski z nowosolskiego urzędu miasta po serii kolejnych zniszczeń na terenie rekreacyjnym przy ul. Zygmunta Starego. Czy tę falę uda się zatrzymać?

Do serii kolejnych zniszczeń w tamtym miejscu doszło w zeszłym tygodniu. Przecięty nożem został element zabawowy, tzw. siedzisko bocianie gniazdo w parku rekreacyjnym przy Zygmunta Starego. Oprócz tego została tam złamana klamka do bramki wejściowej. – Jest tragedia – rozkłada ręce Jacek Baranowski z nowosolskiego urzędu miasta, który udostępnił nam zdjęcia zniszczeń.

I wylicza straty. – Jeśli chodzi o bocianie gniazdo, to będzie kosztować z 1200 zł, bo trzeba to będzie wszystko rozwiązywać, przenicować i składać na nowo – mówi Baranowski. Zadaje pytanie, które pozostaje bez odpowiedzi. – Ile trzeba mieć tupetu i jaki trzeba mieć rozum ptasi, żeby usiąść na tym przyrządzie i nożykiem piłować jeden ze sznurków, aż w końcu pękł – denerwuje się Baranowski.

„Każdą sprawę będziemy zgłaszali”

Kolejnej nocy ktoś wyrwał zraszacze naprzeciwko nowosolskiego sanepidu. Dopiero rano pracownicy Miejskiego Zaplecza Gospodarczo-Technicznego zatrzymali lejącą się z nich wodę. Z każdym takim wybrykiem miasto, czyli my wszyscy, jest narażone na straty, bo likwidacja wynaturzeń wandali jest opłacana z miejskiego budżetu. Dlatego Baranowski zapowiada  stanowcze i zdecydowane działania.

– Każdą sprawę na pewno będziemy zgłaszali, a wcześniej analizowali monitoringi i prosili policję i straż miejską o pomoc w ocenie poszczególnych sytuacji. Wszystko jest poddawane analizie i sprawy bezwzględnie – czy to jako wykroczenie, bo jeśli zniszczenia nie przekraczają 500, są wykroczeniami, czy jako przestępstwo – będą karane, jeśli uda się namierzyć sprawcę – mówi stanowczo Baranowski.

O tym, że występki chuliganów niszczących miasto znów stały się potężnym problemem, pisaliśmy w ostatnich dwóch numerach „TK”.

Porażająca fala zniszczeń

Przypomnijmy, ledwie dwa tygodnie temu miasto ruszyło z kampanią stop wandalom. Powód? Nowa Sól w ostatnim roku wydała 100 tys. zł na likwidację tego, co zniszczyli. Zamiast wydać te pieniądze na zrobienie kawałka chodnika albo doświetlenie przejścia dla pieszych, trzeba było za nie naprawić to, co zostało połamane, skopane, wyrwane.

– Skala środków, które wydajemy, powinna przemawiać do wyobraźni. Ale też to, co możemy w zamian mieć, jeśli nie będziemy niszczyć różnych rzecz. To są ważne elementy – powiedział podczas happeningu rozpoczynającego oficjalną walkę z ostatnimi zniszczeniami Jacek Milewski, prezydent Nowej Soli.

Uszkodzenia z ostatniego roku wyceniono na kwotę 100 tys. zł. Za te środki można byłoby kupić m.in. 100 nowych ławek lub 200 koszy, 90 psich pakietów, 200 drzew, 10 tys. krzewów lub 25 tys. kwiatów. Tę kwotę należałoby pomnożyć razy pięć, bo Nowa Sól posiada zaplecze gospodarczo techniczne oraz własny trak. Pracownicy robią deski samodzielnie i to pozwala naprawić wiele zniszczeń własnym sumptem, nie wliczając robocizny.

Tak to wygląda kwotowo. Czy nie lepiej byłoby te pieniądze wydać na konkretną inwestycję w mieście? Przed tygodniem napisaliśmy o tym, że młody sprawca pobazgrał po schodach Pływalni Krytej Solan. Potem sam się do przewinienia przyznał, wyraził skruchę, napisy szybko znikły. Ale problem – nie. – Takie przypadki są nagminne – mówił na naszych łamach kierownik pływalni Michał Półtorak.

Czy uda się to zatrzymać?

Do ogromnych zniszczeń dochodzi też na terenie sąsiadujących z pływalnią fontann.  Młodzi biesiadnicy hałasują i imprezują na placu Powstańców Śląskich i Wielkopolskich, ale butelek i śmieci po sobie nie sprzątają. Dodatkowo rozwalają tamtejsze ławki.

Pływalnia regularnie przekazuje policji zapisy monitoringu w związku z wandalizmem dotyczącym niszczenia samochodów, które są zaparkowane na parkingu obok. – Ostatnio jakiś młodzieniec pobił w jednym z aut wszystkie szyby – wspominał przed tygodniem na naszych łamach Półtorak.

Urzędnicy cały czas liczą na większą świadomość mieszkańców. Bo jeżeli nawet ktoś nie chce lub boi się zwrócić uwagę wandalowi, wystarczy, żeby poinformował policję albo straż miejską. – Jak mamy sąsiada wandala, który niszczy nam piękny ogród, to nas to boli, bo musimy wydać pieniądze na naprawę szkód. Wkurza nas to i chcemy coś z tym zrobić. Nowa Sól to nasz wspólny dom, urządzany za nasze wspólne pieniądze i niech to, że ktoś nam go niszczy, też zacznie nas wkurzać. Mam nadzieję, że tę piętrzącą się falę zniszczeń uda się zatrzymać – mówi Beata Pietrzykowska, naczelniczka Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska w nowosolskim magistracie.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content