Czy Odra już się odradza?

– Jakieś życie znów zaczyna się tam pokazywać, ale na razie w znikomych procentach w stosunku do tego, co było przed katastrofą. Pocieszające jest to, że ta woda nie jest tak brudna, zanieczyszczona, jak do tej pory – mówi Dariusz Chorab ze Społecznej Straży Rybackiej w Nowej Soli

Dramat związany z katastrofa ekologiczną na Odra miał zacząć się już pod koniec ubiegłego miesiąca. 26 lipca martwe ryby w Odrze zauważono w Lipkach na granicy województw opolskiego i dolnośląskiego. Cztery dni później o podobnym problemie zaalarmowano w Oławie.

Wędkarze w Bytomiu Odrzańskim w niedzielę 7 sierpnia przekazali, że widzieli na swoim odcinku rzeki śnięte ryby: sandacze, liny, bolenie. Zauważyli je na fragmencie od basenu do cypla.

Martwe ryby zaczęto zauważać także w Nowej Soli. – Jestem przerażony tą sytuacją. I wkurza mnie, że to się dzieje – mówił przed tygodniem na naszych łamach społeczni i miłośnik Odry Andrzej Dela. Najgorsze jest to, że widzimy skutki, a nadal nie znamy przyczyn.

Mimo, że upłynęło kilka dni i sporo wody w Odrze, nadal nie wiadomo, kto lub co zatruło Odrę? Za dosłownie kilka dni minie miesiąc, od kiedy wędkarze zobaczyli pierwsze śnięte ryby w górnym biegu Odry. Potem z rzeki wyłowiono ponad kilkadziesiąt ton martwych ryb.
Eksperci podają trzy potencjalne przyczyn tej katastrofy.

Pierwsza – poważnie brana pod uwagę przez władze – zakłada splot niefortunnych zdarzeń. Susza w ostatnich tygodniach spowodowała, że zmniejszyła się ilość wody i podwyższyła się jej temperatura. W efekcie to, co jest regularnie wpuszczane do Odry przy normalnym stanie wód i niższej temperaturze, spowodowało masowe śnięcie ryb.

Gdyby ta hipoteza była prawdziwa, w tej sytuacji odpowiednie służby, takie jak Wody Polskie czy Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (GIOŚ), powinny wcześniej zareagować i np. wstrzymać wydawanie pozwoleń wodnoprawnych uprawniających do wpuszczania ścieków do rzeki. Państwowe służby – co trzeba sobie powiedzieć jasno – mocno zawiodły.

Druga potencjalna przyczyna zatrucia Odry zakłada, że ktoś regularnie wprowadzał utleniacze lub inne substancje do kanalizacji miejskiej, która trafia do rzeki. Niekoniecznie musiała to być firma z wydanym pozwoleniem wodnym, a to tylko utrudni namierzenie winnego.

Trzecia przyczyna wskazuje na to, że mamy do czynienia z bombą ekologiczną, czyli wrzuceniem do rzeki silnych chemikaliów przez nieustalonych sprawców.

Jak było naprawdę? Czy faktycznie uda się tę prawdę ustalić?

Jak informuje Polska Agencja Prasowa, prowadzony przez strażaków monitoring Odry nie wykazuje, by na jej lubuskim odcinku pojawiały kolejne śnięte ryby.

Tymczasem jak informują ludzie, którzy w ostatnich dniach patrolowali rzekę na naszym odcinku, na przyszłość można spojrzeć z pewną nadzieją. „Po dzisiejszym patrolu jestem pełen optymizmu – Odra się odradza” – napisał na swoim Facebooku po wspólnym patrolu ze strażą rybacką miłośnik Odry, Andrzej Dela.

Dariusz Chorab ze Społecznej Straży Rybackiej w Nowej Soli jest trochę bardziej powściągliwy.

– Czy rzeka się odrodzi? Pewnie tak, tylko pytanie kiedy i ile to tak naprawdę potrwa? – zastanawia się Chorab. – Jakieś życie znów zaczyna się tam pokazywać, ale na razie w znikomych procentach w stosunku do tego, co było przed katastrofą. Pocieszające jest to, że ta woda nie jest tak brudna, zanieczyszczona, jak do tej pory – ucina Chorab.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content