Ponad 150 osób przyszło na premierę książki o powodzi tysiąclecia w regionie [ZDJĘCIA]

– Uświadomiłem sobie, że moje pierwsze trzy migawki z dzieciństwa są związane z rzeką i powodzią tysiąclecia. I już wiedziałem, że ta książka musi powstać – opowiadał Mateusz Pojnar, autor książki „Rzeka ma zawsze rację. Nowa Sól i powódź 1997”. Słuchało go ponad 150 osób

Miejsce premiery książki o wielkiej powodzi było nieprzypadkowe. Cypel nad Odrą w Nowej Soli, tuż przy zrewitalizowanym porcie. W tegoroczne wakacje Odra ma wyjątkowo niski poziom, wody jest tak mało, że nie mogą kursować promy. 25 lat temu było zupełnie inaczej. 16 lipca 1997 r. przez Nową Sól przeszła fala kulminacyjna. Odra miała 681 cm. Miasto dzielnie broniło się przed zalaniem, choć rzeka przerwała wały w pobliskiej Starej Wsi.

Reporterską książkę o tamtych wydarzeniach napisał Mateusz Pojnar, dziennikarz „Tygodnika Krąg”, współpracownik zielonogórskiej „Wyborczej”. Rozmawiał z kilkudziesięcioma świadkami powodzi, mieszkańcami Nowej Soli i okolicznych miejscowości. Zebrał ich opowieści w książce „Rzeka ma zawsze rację. Nowa Sól i powódź 1997”. Dołożył do tego kilkadziesiąt stron archiwalnych zdjęć.

fot. Jarek Chróściel

– Ponad rok temu oglądałem zdjęcia z powodzi. Ruszyło mnie za serce, jak wyglądała wtedy Nowa Sól. Oczywiście można powiedzieć, że my, na tyle, na ile się dało, wygraliśmy z tą powodzią. Natomiast zalana ulica Muzealna potrafi rozerwać patriocie nowosolskiemu serce – mówi. – Zorientowałem się, że o tej historii nie powstała żadna większa opowieść. Wtedy pomyślałam, że to jest dobry temat na książkę.

W piątek 29 lipca na cypel przyszło ponad 150 osób. W większości pamiętających powódź. – Uświadomiłem sobie, że moje pierwsze trzy migawki z dzieciństwa są związane z rzeką i powodzią tysiąclecia. I już wiedziałem, że ta książka musi powstać – opowiadał autor.

fot. Jarek Chróściel

Mateusz Pojnar mówił, że to książka o solidarności i bohaterstwie nowosolan. O mieście, które wyszło z powodzi wzmocnione, bo jego mieszkańcy poczuli wspólnotę. – Czasy były wtedy trudne. Bardzo duże bezrobocie, miasto przeorane przez komunizm, zła sława nowosolskich ulic. Na to wszystko przychodzi wielka woda, która jednak napotyka zjednoczonych mieszkańców – opowiadał.

Pisząc o Nowej Soli, Pojnar starał się jednocześnie nie zamykać na czytelników z innych regionów Polski. Stąd opowieść uniwersalna. Docenił to Andrzej Stasiuk, ulubiony pisarz nowosolskiego dziennikarza. Mateusz Pojnar poprosił go o kilka słów recenzji. Znalazły się na okładce książki. „Piękna opowieść. O żywiole i o ludzkiej solidarności. Na co dzień wydaje nam się, że cywilizacja nas chroni, że nas ocala. A potem widzimy, jak podnosi się rzeka i chce zagarnąć miasto. Nic jej przecież nie powstrzyma. Tak jak nie można powstrzymać deszczu, burzy ani wiatru. A potem ludzie schodzą nad rzekę i ocalają miasto, bo wspólnota może być mocniejsza niż żywioł. I to jest pociecha w tych dość podłych czasach”, napisał Andrzej Stasiuk.

fot. Jarek Chróściel

„Rzeka ma zawsze rację” rozpoczyna się relacją Kingi Kowalewskiej-Koziarskiej z winnicy Kinga w Starej Wsi. Miejscowość pod Nową Solą najmocniej ucierpiała w wyniku wielkiej wody. Odra przerwała wał, zniszczyła niemal całą winnicę rodziców Kingi Kowalewskiej. Podobne straty były w innych gospodarstwach. Kowalewska-Koziarska opowiada, że jej mama, choć po powodzi udało się wyremontować dom i na nowo założyć winnicę, nigdy nie podniosła się w sobie po tych zniszczeniach. Zmarła siedem lat temu.

fot. Fota z Drona

W książce autor nie pisze tylko o niszczycielskiej Odrze z 1997 r. Pokazuje, jak Nowa Sól obecnie wykorzystuje jej potencjał. Pisze o rewitalizacji portu, nadodrzańskich terenach rekreacyjnych. Uczy nas, że Odrą trzeba się cieszyć, ale ją szanować i nie lekceważyć. I być czujnym.

Szymon Płóciennik, Gazeta Wyborcza”

Zobaczcie zdjęcia Jarosława Chróściela z wydarzenia na cyplu:

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content