Brakuje Was. Wspominamy naszych zmarłych

Wszystkich Świętych. Wspominamy zmarłych w ciągu ostatniego roku mieszkańców powiatu nowosolskiego…

Pod koniec grudnia zmarł o. Jeremiasz Truś. W Nowej Soli służył w parafii św. Antoniego.

Urodził się w Małopolsce. Po przyjęciu święceń posługiwał duszpastersko we Wrocławiu, Gdańsku i Pile. Potem został skierowany do Bytomia, gdzie uczył katechezy i opiekował się przyparafialnymi wspólnotami.

W 1973 został wikariuszem bytomskiej parafii Podwyższenia Krzyża, a kilka dni później gwardianem tamtejszej braterskiej wspólnoty. Miesiąc później otrzymał również nominację na administratora parafii.

Decyzją przełożonych został skierowany w 1979 do Wałcza, gdzie posługiwał jako wikary braterskiej wspólnoty (od 1985), duszpasterz i katecheta. Dalsza jego droga wiodła przez Piłę, Wołczyn, Kielce i ponownie Piłę. 1 lipca 2002 został skierowany do Nowej Soli.

Odszedł w wieku 92 lat.

*

W marcu odszedł od nas Ryszard Dębski, działacz „Solidarności” i piłkarskiego Modrzewia Modrzyca. – Obojętnie co pozytywnego o nim napiszesz, wszystko będzie prawdą – mówił o nim Dariusz Stankiewicz.

– To był bardzo dobry człowiek, wesoły – wspominał Damian Żelazowski z Modrzewia. – Gdy przyszedłem do klubu, miałem jakieś 15 lat i zawsze na miejscu był pan Rysiu. Bardzo emocjonalnie podchodził do meczu. Każde spotkanie Modrzycy było dla niego ważne. Jak rzucił papierosy, najpierw przerzucił się na cukierki, a później na słonecznik. Miał go we wszystkich kieszeniach. Był człowiekiem instytucją, jeśli chodzi o Modrzew.

– Tworzył poczt sztandarowy, który jest na wszystkich naszych uroczystościach. Odprowadzał w ostatniej drodze swoich kolegów, bo na pogrzebach też stał ze sztandarem – mówiła Danuta Kubicka z lokalnej „S”. – Był bardzo mocno zaangażowany, najbliższa mu była działalność społeczna. Mocno zaangażował się m.in. w akcję zbierania pieniędzy na pomnik Bohaterom Walk o Polskę. Rysiu to była dobra dusza.

*

W kwietniu, w wieku 62 lat, zmarł Mirosław Liszka, legenda piłkarskiego Dozametu, z którym grał w II lidze. W ostatnią podróż ruszył tak, jak chciał – w sportowym dresie, z piłką u boku.

– Był bardzo inteligentnym piłkarzem, który potrafił grać drużynowo, wymieniać się piłką – wspominał jego przyjaciel Robert Bączek, z którym grał w Amatorze Bobrowniki. – Nie był samolubem. Dla niego nie liczyło się to, czy strzeli bramkę, ale to, czy drużyna wygra.

– Wiedzieliśmy, że chorował, ale to i tak jest szok – mówił o śmierci Mirosława Liszki piłkarz Tomasz Rozynek. – Odszedł wielki nowosolski zawodnik.

Romuald Wojno, były piłkarz Dozametu, tak wspominał zmarłego: – Klasowy zawodnik, bardzo zaawansowany technicznie. Obojętnie, gdzie wystawił go trener, radził sobie na każdej pozycji. Potrafił czytać grę, miał piłkarskie wyczucie. Mirek nie lubił biegać, ale potrafił dobrze się ustawiać, myślał na boisku. Można się było dużo od niego nauczyć. Jaki był prywatnie? Lubił robić kawały [uśmiech]. Zawsze będę miał do niego sentyment.

*

W maju do wieczności odszedł strażnik miejski Mirosław Kruk. W straży przepracował ponad 20 lat. – Jedna z ikon naszej straży miejskiej. Cichy, skromny człowiek, zawsze chętny do pomocy innym – wspominał go prezydent Nowej Soli Jacek Milewski. – Bardzo ważny członek naszej nowosolskiej samorządowej drużyny.

Pod koniec grudnia ub. roku Mirosław Kruk świętował jubileusz pracy. Został wówczas uhonorowany przez prezydenta podczas uroczystości w urzędzie miejskim.

Prywatnie realizował swoje talenty muzyczne. Przez wiele lat był organistą w kościele św. Barbary. Wielu parafian na pewno zapamiętało jego charakterystyczny głos.

*

W sierpniu nadeszła bardzo smutna wiadomość o śmierci Andrzeja Jagodzińskiego, społecznika, członka Nowosolskiej Paczki, szefa Nowosolskiego Stowarzyszenia Ludzi Działających na rzecz Trzeźwości Ogniwo, który nikomu nie odmawiał pomocy. Od kilku lat zmagał się z chorobą nowotworową krtani. 16 czerwca przeszedł rozległy niedokrwienny udar mózgu i cały czas był w stanie śpiączki. Lekarze od samego początku jego stan zdrowia określali jako bardzo ciężki.

Po jego śmierci Witold Otremba, który zbierał pieniądze na jego leczenie i rehabilitację, napisał: „Gdziekolwiek się pojawiłeś, wraz z Tobą pojawiały się humor i pozytywne usposobienie, które niejednokrotnie dodawały otuchy i sprawiały, że nawet najgorszy dzień stawał się lepszym. Dla mnie byłeś człowiekiem niezwykłym, a Twoja niezwykłość objawiała się w drobnych gestach. To od Ciebie uczyłem się pokory i empatii. Nauczyłeś mnie nie być obojętnym na krzywdę innych i nieść pomoc wszystkim, którzy jej potrzebują”.

*

Wrzesień: wtedy nadeszła wiadomość o śmierci 61-letniego Władysława Hikiego, właściciela Winnicy Hiki w Byczu.

„Władka nie ma już z nami… To niemożliwe. Tulę w sercu całą rodzinę, Kasia, trzymaj się” – napisała po śmierci pana Władysława Kinga Kowalewska-Koziarska, właścicielka Winnicy Kinga ze Starej Wsi.

Krzysztof Fedorowicz z Fundacji Tłocznia, pisarz i winiarz, tak żegnał Władysława Hikiego: „Wielkie dłonie Władka i wielkie serce, a do tego świadomość pracy, jaką wykonywał. Po Arturze Pajdoszu to drugi pionier współczesnego polskiego winiarstwa, który od nas przedwcześnie odszedł… Dotąd nie pogodziliśmy się ze stratą Artura, teraz pewnie długo nie będziemy mogli przyjąć do wiadomości straty Władka Hikiego. Należał do najlepszych i najbardziej charyzmatycznych winiarzy. Pracował świadomie, to znaczy zgłębiał tajniki wiedzy winiarskiej, stąd jego pinoty i cabernety były tak bardzo cenione”.

*

We wrześniu zmarła również Monika Naumowicz. Miała 41 lat. W pomoc chorej na nowotwór nowosolance zaangażowało się mnóstwo mieszkanek i mieszkańców. Była bardzo dzielna, z chorobą walczyła sześć lat.

„Monikę znałam ze sklepu na os. Konstytucji, zawsze uśmiechnięta i miła, potem dołączał człowiek do zbiórek, a informacja o jej śmierci jest dla mnie tak smutna, jakby odszedł ktoś z rodziny. Bardzo, ale to bardzo współczuję najbliższym” – tak napisała po śmierci Moniki jedna z nowosolanek. Dziesiątki kondolencji popłynęło za pośrednictwem Facebooka do męża Moniki Mariusza Naumowicza.

W ostatniej drodze towarzyszyła jej rodzina, przyjaciele, znajomi, osoby zaangażowane w akcje pomocowe. Tłumy, dla których była ważna.

„Nie mówię żegnaj, a do zobaczenia. Gdzieś tam, daleko w przestworzach, a może całkiem blisko” – żegnała Monikę społeczniczka Izabela Kochanowicz.

*

W październiku zmarła Kazimiera Serdeńko, była nauczycielka nowosolskiego „Ogólniaka” miała 101 lat. „Z prawdziwym żalem zawiadamiamy, że odeszła od nas wieloletnia nauczycielka języka polskiego, znakomity pedagog i przyjaciel młodzieży” – informowała dyrekcja LO.

Pani Kazimiera była „osobą o wielkim sercu, pasji nauczania i sile charakteru oraz niezachwianej wierze w dobroć i w drugiego człowieka. Zawsze sprawiedliwa i uczciwa” – tak wspominali zmarłą jej najbliżsi.

*

Kolejny były nauczyciel „Ogólniaka”, mjr Roman Brymora, również odszedł od nas w październiku. Miał 63 lata.

Major był wieloletnim, zasłużonym żołnierzem 13. Pułku Zmechanizowanego, dowódcą batalionu, szefem szkolenia, p.o. zastępcy dowódcy pułku ds. liniowych. Od 2001 r. członkiem Związku Żołnierzy Wojska Polskiego im. 13. Pułku Zmechanizowanego w Kożuchowie.

Za działalność związkową został odznaczony m.in. Brązowym i Srebrnym Krzyżem Związku Żołnierzy Wojska Polskiego, Odznaką Honorową „Za zasługi dla Związku Żołnierzy Wojska Polskiego”, Złotym Krzyżem Honorowym Związku Piłsudczyków Rzeczypospolitej Polskiej czy Krzyżem Oficerskim św. Jana Nepomucena.

Mateusz Pojnar
Latest posts by Mateusz Pojnar (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content