Strażniczka miejska pomogła policji ująć groźnego przestępcę!

Karolina Domańska służy w nowosolskiej straży miejskiej dopiero od marca. Pomimo tego potrafiła zachować zimną krew i wezwać policję do mężczyzny poszukiwanego listem gończym, którego rozpoznała podczas patrolu. Brawo za odwagę i profesjonalizm!

We wtorek 18 października pani Karolina dostała informację o poszukiwaniach groźnego przestępcy. Tego samego dnia w trakcie służby, tzw. pojedynczego patrolu, przy ul. Żeromskiego zobaczyła mężczyznę, który szedł w stronę ulic Hutniczej i Wyspiańskiego.

– Od razu zadzwoniłam do dyżurnego naszej straży miejskiej, aby zapytać, jak postąpić w takiej sytuacji – opowiada Domańska. – Dyżurny pouczył mnie, że bezpieczeństwo strażników jest zawsze na pierwszym miejscu, dlatego najlepiej poinformować nowosolską policję, gdzie przebywa poszukiwany. I tak właśnie zrobiłam. Skonsultowałam się jeszcze z policjantem, czy mam iść za mężczyzną, czy zostać w radiowozie. Byłam na łączach z policją i raportowałam, w którą stronę idzie poszukiwany.

Pani Karolina podkreśla, że dla niej to była zupełnie nowa sytuacja. – Ostatecznie nie widziałam ujęcia mężczyzny, bo, co oczywiste, to już należało do policji. Nie bałam się, zrobiłam tylko to, co uważałam za słuszne. Miałabym do siebie pretensje, gdybym nie zareagowała, bo wiem, że to jest agresywna osoba i może wyrządzić komuś krzywdę, wcześniej już interweniowałam w trakcie awantur. Zresztą jest też skierowany na obserwację psychiatryczną – uzupełnia Domańska.

– Nasza strażniczka widziała, jak mężczyzna poszukiwany listem gończym m.in. za chuligaństwo kręci się w pobliżu klatki schodowej na ulicy Żeromskiego i zgłosiła tę sprawę policji – mówi Dariusz Rączkowski, komendant nowosolskiej straży miejskiej.

– Karolina jest nowa, ale już zdała jeden ze swoich pierwszych egzaminów z odporności psychicznej na stres. Tym bardziej że zatrzymany przez funkcjonariuszy policji mężczyzna jest bardzo agresywny i niebezpieczny. Dyżurny straży wspominał o bezpieczeństwie, bo Karolina pełniła służbę w patrolu pojedynczym, bez wsparcia partnera. W podwójnym patrolu strażnicy wzajemnie się uzupełniają i nie ma takiego zagrożenia – podkreśla Rączkowski.

Pani Karolina nie wyobraża sobie, żeby mogła pracować gdzie indziej. – Wiem, jestem jeszcze nowa, ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że to zajęcie to moja pasja i strzał w dziesiątkę – przekonuje Domańska. – W straży miejskiej nie ma mowy o rutynie i monotonii. Każdego dnia sporo się dzieje i trzeba być gotowym na nowe wyzwania. Już nauczyłam się sporo, ale to dopiero początek przygody, może na całe życie? – kończy nowosolska strażniczka.

Rafał Krzymiński

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content