Strażnicy pomogli osobie z problemami z pamięcią. Dzięki temu nie spędziła samotnie świąt

Pan Ryszard nie za bardzo wiedział, jak trafił do Nowej Soli. Zainteresowali się nim strażnicy miejscy i wyciągnęli pomocną dłoń. Ustalili, że ma siostrę w Głogowie i właśnie u niej, a nie w zimnie, na ulicach obcego miasta, spędził święta Bożego Narodzenia

72-letni człowiek od kilku tygodni szwendał się po dworcu. Bywało, że policja albo straż miejska zawoziła go na noc do noclegowni, żeby jakoś przetrwał trudny czas. – Wcześniej nie był nam znany, mimo że większość osób bezdomnych z Nowej Soli znamy chociaż z widzenia – mówi „Tygodnikowi Krąg” Dariusz Rączkowski, szef nowosolskich strażników miejskich.

– Któregoś dnia wydawało nam się, że pił piwo w poczekalni – wspomina Rączkowski. – Ale strażniczka z nim porozmawiała i okazało się, że to był energetyk. Zainteresowała się nim. Podał Patrycji imię i nazwisko i w bazie ustaliliśmy, że pan Ryszard, bo tak ma na imię, pochodzi z Dąbrowy Górniczej. Mówił, że mieszka tam przy ul. Limanowskiego, niedaleko dworca. Chcieliśmy mu jakoś pomóc. Miał problemy z pamięcią, być może cierpi na alzheimera. Zadzwoniłem do tamtejszej straży miejskiej, żeby sprawdzili, czy przypadkiem ten człowiek nie zaginął. Nie zlekceważyli tego, tylko tego samego dnia oddzwonili, że w tamtym miejscu mieszkały trzy osoby, w tym właśnie pan Ryszard. Dwie inne już zmarły.

72-latek podał nowosolskiej strażniczce nazwisko przyjaciółki spod Dąbrowy. Ta stwierdziła, że „mu nie pomoże”. – Potem powiedział, że ma siostrę w Głogowie, podał jej adres – mówi komendant Rączkowski. – Głogowska policja podesłała tam patrol i dostaliśmy do niej kontakt. Zadzwoniłem, siostra bała się, że pan Ryszard już nie żyje, bo szukają go od kilku tygodni. Ucieszyła się, że jest bezpieczny.

To było dwa dni przed świętami Bożego Narodzenia. Nowosolscy strażnicy zawieźli go do Głogowa. – Chcieliśmy, żeby miał godne święta – podkreśla Rączkowski.

Jak pan Ryszard trafił do Nowej Soli? Strażnikom mówił, że wysiąść tutaj kazał mu konduktor. Pewnie nie miał biletu.

Strażnicy przyznają, że powitanie pana Ryszarda przez siostrę i jej męża w Głogowie było wzruszającym momentem. Jak z jakiejś opowieści wigilijnej. – Podziękowali nam i zaopiekowali się nim, dzięki czemu Boże Narodzenie spędził w rodzinnym gronie – uśmiecha się Rączkowski.

W całej akcji brały udział m.in. strażniczki Karolina Domańska, Monika Binder i Edyta Napieralska. – Złapałyśmy pana za język, żeby dowiedzieć się, skąd się u nas wziął, jakiej potrzebuje pomocy. Od słowa do słowa ustaliliśmy parę rzeczy. I cieszymy się, że mogłyśmy pomóc – zaznaczają.

Mariusz Pojnar

Mateusz Pojnar

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content