Kolejne nasadzenia kwiatów, czyli Nowa Sól skąpana w zieleni

Miasto musi być zielone i basta! Z takiego założenia wyszyli urzędnicy i… zapowiedzieli posadzenie 12 tysięcy jednorocznych kwiatów. Ma być wielokolorowo, radośnie i optymistycznie. Pierwsze cudeńka już pojawiły się przy ul. Piłsudskiego i al. Wyzwolenia

Pierwsze skrzypce w akcji ukwiecania Nowej Soli tradycyjnie odgrywa Wioleta Adamczyk, która w Wydziale Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska odpowiada za utrzymanie terenów zielonych i czystości w mieście. Nie można jej odmówić serca do roślinek!

– Posadzimy nowy gatunek, surfinię vistę – ma szansę stać się prawdziwym ogrodniczym hitem w Nowej Soli – zapowiada Wioleta Adamczyk. – To kwiat bezobsługowy, bo praktycznie nie musimy robić przy nim nic, a bombarduje nas kaskadą kwiatów (drobne kwiaty na cienkich i rozgałęzionych pędach – dop. red.).

Ponad 12 tysięcy kwiatów: pelargonie, petunie, niecierpki, begonie (ich będzie najwięcej), liście ipomea i wspomniane surfinie vista pojawią się między innymi w parku rekreacyjno-wypoczynkowym przy ul. Zygmunta Starego, w Parku Fizyki oraz w sąsiedztwie hali widowiskowo-sportowej przy ul. Zjednoczenia. – Nasadzenia zaczęliśmy od pelargonii i surfinii, begonia jest bardziej delikatna i źle znosi niskie temperatury. Co prawda tegoroczni „Zimni ogrodnicy” mają być wyjątkowo łaskawi, ale wolimy dmuchać na zimne – wyjaśnia Adamczyk. – Na miejskich rabatkach nie może zabraknąć liści ipomei w kolorze limonkowym i bordowym – paletą barw mocno upiększą miasto.

– Zawsze kupujemy kwiaty w lokalnych firmach ogrodniczych – uzupełnia Ewa Batko, rzecznik prasowa urzędu miejskiego. – To sprawdzone sadzonki. Poza tym to forma wsparcia dla nowosolskiego biznesu. Przypomnę, że od kilku lat zmniejszyliśmy nasadzenia kwiatów jednorocznych i zamieniliśmy je na rośliny wieloletnie. W tych miejscach postawiliśmy na królewskie hortensje, które rosną w szpalerach przy drzewach. My nie tylko sadzimy te kwiaty, ale codziennie o piątej rano je podlewamy.

Mało kto wie, że miasto… produkuje też własne sadzonki kwiatów, wykonując zabieg rozkrzewienia np. liliowców. – Mamy też własne hosty. Dzięki temu, że zakupiliśmy je trzy lata temu, tak pięknie się rozrosły. Możemy je dzielić i zagospodarować inne miejsca – cieszy się Wioleta Adamczyk.

Rafał Krzymiński

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content