Strongmani w Przyborowie

Setki osób przyszły na parking firmy Agromilka, żeby zobaczyć eliminacje Mistrzostw Strongman Rolników. Gościem specjalnym imprezy był Tomasz Oświeciński

Impreza odbyła się w niedzielne popołudnie w Przyborowie w ramach otwarcia sklepu Granit Quality Parts, który prowadzi Kacper Wieczorek. – Chcemy się zareklamować lokalnej społeczności, że jesteśmy, działamy i mamy w sprzedaży dobry sprzęt rolniczy – mówi K. Wieczorek.

Przyjazd do Przyborowa strongmanów nie był przypadkowy i wynika z pewnej analogii, którą tłumaczy Wieczorek: – Trening siłowy powoduje, że dany zawodnik się rozwija. I tak samo jest z prowadzeniem firmy, która na początku jest małym „karakanem”, ale z czasem się rozrasta. Siła, wytrzymałość to analogia do naszych maszyn, które sprowadzamy z Rosji, z Ukrainy, Białorusi. Tam są przepotężne gospodarstwa i maszyny muszą być wytrzymałe, bo inaczej będą się psuły, a to przysparza kosztów, których właściciel woli zaoszczędzić – tłumaczy Wieczorek.

W niedzielnych eliminacjach Mistrzostw Strongman Rolników wzięli udział zawodnicy z całej Polski. – Był jeden chłopak stąd, z naszego powiatu, ale jak zobaczył ciężary, odpuścił start. Zawodnicy mierzą się tu przerzucaniem niebagatelnych ciężarów o wadze nawet 200, 300 kilogramów. Dla zwykłego człowieka to kosmiczne wręcz obciążenia – tłumaczył właściciel Agromilki.

Finał Mistrzostw Strongman Rolników, do którego zakwalifikowali się Dariusz Błaszczyk, Igor Barczykowski i Konrad Karwat odbędzie się 23 września w Poznaniu.

Z ekranu na pewno nie zniknę

Tomasz Oświeciński opowiada nam o swojej przygodzie z aktorstwem

Mariusz Pojnar: Dzisiejsza impreza pokazuje, że sporty siłowe stają się coraz bardziej popularne w Polsce. Jak pan to odbiera?
Tomasz Oświeciński: Tak naprawdę swoją świetność przeżywały, kiedy Mariusz Pudzianowski zdobywał trofea światowe
w zawodach strongman. To on się przyczynił do wzrostu popularności tego typu zawodów. Dziś bym powiedział, że popularność zawodów strongman niestety spada, ale fajnie, że chłopaki dalej próbują wskrzeszać w ludziach chęć oglądania tych wyczynów sportowych. Jestem już drugi raz z organizatorami i na pewno będę ich wspierał w działaniu.

Zostawmy z boku same zawody. Jest tu dziś sporo fanów pana roli w „Pitbullu”. Czy było trzeba się do niej jakoś specjalnie przygotować?
Powiem szczerze, że mnie to dużo kosztowało, bo ja nie jestem aktorem, więc musiałem sobie jakoś pomagać. Fajnie, że Patryk Vega dużo wcześniej powiedział o szykowanej dla mnie roli.
Muszę sobie w tym moim aktorstwie trochę pomagać. Jednym to przychodzi z łatwością, bo mają mega talent. Ja potrzebuję przygotowania, żeby ta rola wyglądała tak, jak chce tego reżyser.

Jak pracuje się z Patrykiem Vegą?
Mogę powiedzieć, że przyjaźnimy się od wielu lat. Zapoznaliśmy się przez plan filmowy. Poszedłem na casting do jego filmu „Stawka większa niż śmierć”. On sam akurat mnie nie castingował, ale ostatecznie zostałem wybrany spośród wielu osób. Zagrałem epizod z Tomaszem Kotem, gdzie po efektownej walce grany przez niego Hans Kloss mnie zabija. Miałem tam dosłownie kilka słów do powiedzenia grając niemieckiego oficera marynarki wojennej. Ale też przygotowywałem Tomka Kota do scen walki i to robiliśmy chyba za trzy dni. Chyba wyszło nieźle.
Po skończonych zdjęciach poszedłem do Patryka Vegi, żeby się pożegnać i zapytać, czy jest zadowolony z mojej pracy. Powiedział wtedy do mnie tak: „Już się ode mnie nie odczepisz”.
Wtedy nie wiedziałem co to znaczy, aż do momentu, kiedy robił kolejny film „Służby specjalne” i znowu zaprosił mnie do współpracy. Tam, oprócz wyzwania czysto aktorskiego, miałem odpowiedzialną rolę przygotowania Olgi Bołądź do jej roli. Miałem z niej zrobić prawdziwą maszynę do zabijania. Sam zagrałem też większy epizod, nawet powiedziałem kila zdań w języku rosyjskim. Później był „Pitbull” i teraz „Botox”. I tak stopniowo Patryk daje mi coraz więcej zagrać. Ja z tej współpracy jestem bardzo zadowolony.

Jakie plany na najbliższą przyszłość zawodową?
Mogę zdradzić, co pewnie Patryk sam niedługo ogłosi, że robimy następny film. Po raz kolejny zaprosił mnie do współpracy. Zdjęcia zaczną się na początku października.
Tak że z ekranu na pewno nie zniknę (śmiech).

Mariusz Pojnar

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content