Zaczęły się zbiory

– Nie da się ukryć, że naszą pracę w dużym stopniu determinuje pogoda oraz aktywność szpaków. I jedno i drugie może nam całkowicie popsuć winobranie – mówi Kinga Koziarska z Winnicy Kinga w Starej Wsi

Do Winnicy Kinga w Starej Wsi zaglądamy w środku poprzedniego tygodnia. Środa jest pierwszym dniem tegorocznego winobrania. – Niektórzy myślą, że winobranie jest wtedy, gdy trwa zielonogórskie święto wina. Ale dopiero teraz, na przełomie września i października, jest czas kiedy podejmujemy pierwsze decyzje co do rozpoczęcia zbioru winogron na wino. W naszej strefie klimatycznej trudno, żeby winobranie zaczynało się wcześniej – mówi Kinga Koziarska, która prowadzi winnicę wraz mężem Robertem od blisko 20 lat.

Najważniejsza część uprawy znajduje się na terenie otwartym, na 1,5-hektarowej działce we wsi. Winobranie zawsze zaczyna się od zrywania kiści odmian jasnych. Ciemniejsze, czerwone, powinny na krzakach wisieć dłużej, ale o ostatecznym momencie ich zebrania często nie decydują sami winiarze…

– Nie da się ukryć, że naszą pracę w dużym stopniu determinuje pogoda oraz aktywność szpaków. I jedno i drugie może nam całkowicie popsuć zbiory. Jeśli nie przypilnujemy ptaków, to zjedzą owoce nim zdążymy je zerwać. Natomiast jeśli chodzi o odmiany ciemne, to one w szczególności dla nabrania odpowiedniej dojrzałości i łagodności, dla odpowiedniej ilości cukru w owocach, potrzebują sprzyjającej pogody – wyjaśnia pani Kinga.

– Prognozy na najbliższe dni są dobre, ma nie padać, więc chcemy ten czas wykorzystać na zebranie odmian białych. Potem zobaczymy, co będzie z czerwonymi. Z jednej strony zapowiadany jest bardzo ładny październik, ale z drugiej jest też mowa o przymrozkach wyżu znad Rosji, dlatego trzeba aurę obserwować na bieżąco. Ewentualne przymrozki spowodują, że liście z krzaków spadną i skończy się wegetacja, a wraz z nią proces dojrzewania gron. Wtedy nie będzie wyjścia, jak tylko je zebrać – dodaje.

Winiarze niewątpliwie liczą, że jesień dopisze z pogodą, bo ten rok i tak wystawił ich już kilka razy na próbę. Najpierw trzeba było się bronić przed przymrozkami wiosennymi, co w Kindze na szczęście się udało, a potem można było tylko bezradnie rozłożyć ręce, gdy lipiec i sierpień niewiele miały wspólnego z latem, bo było chłodno, a bardzo duża wilgotność powietrza sprzyjała rozwojowi chorób nie tylko na krzakach winnych, a i wielu innych plonach ludzi zajmujących się rolnictwem i ogrodnictwem.

Środowe winobranie zaczęło się od cięcia kiści z krzaków odmiany o nazwie Aurora. Te pochodzące z Francji, jasne, subtelne w aromacie, kwiatowe grona, mają szczególne znaczenie dla Winnicy Kinga.

Brzmi to trochę jak legenda, którą część z Czytelników mogła już słyszeć, ale prawdą jest, że gdy w 1997 roku powódź tysiąclecia całkowicie zalała wieś i zniszczyła m.in. winnicę rodziców K. Koziarskiej, to po zejściu wody jedyną ocalałą rośliną na terenie ich gospodarstwa, której nie zabiło długie przebywanie pod wodą, był krzak tej właśnie odmiany winogron. Tenże krzak stał się inspiracją do odbudowy dorobku rodziców pani Kingi i kontynuowania ich pracy wraz z mężem Robertem.

– Stąd nasz wielki sentyment do tego szczepu, który rośnie na około jednej czwartej całej powierzchni winnicy. Po Aurorze zaczynamy zrywać owoce Solarisa, hybrydy niemieckiej o intensywnym, muskatowym, bardzo przyjemnym aromacie, kojarzącym się z owocami tropikalnymi – wyjaśnia pani Kinga.

Podczas zrywania daje się słyszeć bzyczenie owadów, jak osy, szerszenie i pszczoły. One, podobnie jak szpaki, również dokonują sporych zniszczeń wśród owoców. Zbiory potrwają dobrych kilka dni. Trudno szacować ile będzie ważył winogron, który jeszcze wisi na krzakach, ale z pewnością będzie jego łącznie kilka ton. Po zebraniu do skrzynek grona są przebierane, bo też nie wszystkie nadają się na wino. Te w najgorszej kondycji wylądują w kompostowniku, owoce jakości średniej posłużą przy produkcji octu winnego.

Na terenie starowsiańskiej winnicy rośnie w sumie 16 odmian krzaków winogron. Poza Aurorą i Solarisem, są np. czerwone Regent, Rondo, Zweigelt i Cabernet Cortis, czy też późne odmiany jasne, jak Seyval Blanck i Hibernal. Odmiany uprawiane z myślą o winie rosną na polu, a te deserowe, od których dawno temu zaczęło się istnienie winnicy Kingi, na terenie przy budynkach pod folią.

– Gatunkowo deserowym przygotowujemy warunki, w których proces wegetacji trwa dłużej. Stąd te folie, pod którymi jest cieplej szczególnie wiosną – zaznacza K. Koziarska.

W środę rano zaczęło się winobranie, a tego samego dnia wieczorem w ruch poszły maszyny, w których rozpoczyna się produkcja wina. Są to urządzenia starsze i nowsze, tradycyjne i współczesne. Tylko jedna z pras robi za zabytkową ozdobę, pozostałe cały czas są w użyciu. Są to np. metalowy młynek do wina białego, prasa z drewnianych klepek do odmian czerwonych, co od razu widać po kolorze drewna, czy też naprawdę pokaźna prasa, do której można naraz wsadzić nawet do dwóch ton owoców.

Robiąc wino jasne należy skupić się na szybkim tłoczeniu, czyli wyciśnięciu soków z zebranych winogron. Najpierw jest młynek, potem prasa i mamy już coś, co da się nazwać pierwszą postacią wina. Inaczej jest z odmianą czerwoną.

Tu potencjał nie tkwi w miąższu, nie w tym co jest w środku owoców, ale w ich skórce. Ona barwi sok, nadaje jej aromat, buduje strukturę przyszłego wina. Te różnie czuć potem w smaku, bo gdy pijemy wino ciemne mamy wrażenie, że jest ono gęstsze od odmian jasnych.

– Ciemne winogrona w pierwszej kolejności trafiają do młynka. Pogniecione wstępnie owoce nie lądują w prasie, a leżą w otwartych kadziach, gdzie zaczyna się tzw. maceracja – zawartość kadzi przechodzi fermentację. Od tego zabiegu, decyzji winiarza, czy będzie to trwało kilka godzin, dni czy wręcz tygodni, zależy przyszły charakter wina. Dopiero w finale przemacerowane skórki z miąższem są przepuszczane przez prasę i możemy już czerwone wino wlać do butelek – wyjaśnia imienniczka winnicy w Starej Wsi.

Oczywiście to jeszcze nie jest koniec procesu. Zabutelkowany płyn musi swoje odleżeć. W przypadku wina jasnego minimalny czas oczekiwania na otwarcie butelki to pół roku. Na wino ciemne należy poczekać przynajmniej jeszcze raz tyle.

W „Kindze” każdego roku produkuje się kilka tysięcy butelek wina w sześciu rodzajach, często powstałych na bazie kompozycji różnych odmian owoców, które dają oryginalny aromat. Jedną ze sztandarowych propozycji winnicy z podnowosolskiej wsi jest wino będące połączeniem soku z owoców Seyval Blanck i węgierską Bianką.

Wino ze Starej Wsi można kupić bezpośrednio u jego twórców. Winnica nie ma podpisanej umowy z żadnym hurtownikiem, co powoduje, że można je dystrybuować w średniej, sklepowej cenie, niepodwyższonej przez obecność pośredników.

 

Dobry czas dla winiarzy

Z każdym rokiem rośnie w Polsce zainteresowanie wyrobami małych winnic, które od kilkunastu już lat, dzięki zmienionej ustawie winiarskiej, przestały być blokowane przez lobby dużych koncernów.

Winiarstwo w małej skali się rozwija. Na terenie województwa lubuskiego około 30 gospodarstw jest oficjalnych zarejestrowanych jako podmioty legalnie produkujące i sprzedające wino.

W całej Polsce takich miejsc jest kilkaset, co nie jest szczególnie dużą liczbą, ale zrozumiałą ze względu na fakt, że uprawa winorośli i produkcja wina jest wyjątkowo wymagająca.

Lubuskie zdecydowanie sprzyja winiarzom i mocno utożsamia się z tradycją produkcji wina. Lokalny patriotyzm w tej kwestii również pomaga w tym, że mieszkańcy lubuskiego coraz częściej po wino wybierają się do lokalnych winnic.

Wiele z nich, w tym „Kinga”, są częstym punktem różnego rodzaju wycieczek, w tym również gości zagranicznych. Winnica ze Starej Wsi przez kilka lat brała też udział w unijnym projekcie, w którym młodzież uczyła się zarówno sadzenia winorośli, jak i na koniec produkcji wina.

Cały czas rozwija się turystyka enologiczna związana m.in. z degustowaniem wina, poznawaniem winnic oraz turystyka kulinarna, w którą winiarstwo doskonale się wpisuje.

„Kinga” niedawno rozpoczęła współpracę ze Stowarzyszeniem Odra dla Turystów, co powinno zaowocować nie tylko możliwością degustacji wina na pokładzie odrzańskiego statku Laguna, ale przede wszystkim włączeniem w ofertę OdT rejsów z przystankiem w Starej Wsi, gdzie będzie się odbywać zwiedzanie winnicy i degustacja jej wyrobów przed dalszą częścią rzecznej wycieczki.

 

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content